Prezes ZNP: Na nauczycieli można liczyć, ale nauczyciele też potrafią liczyć. ZNP oczekuje zmian w prawie i realnych podwyżek

Nauczycielskie związki zawodowe chcą, by stroną w sporze zbiorowym był – nie jak to jest obecnie – dyrektor szkoły, ale minister edukacji. Związki oczekują też podjęcia przez MEiN rzeczywistego dialogu na temat m.in. wysokości wynagrodzeń w oświacie, bo obecne wakacje będą dla wielu nauczycieli czasem poszukiwania nowej pracy

– To, co dzieje się w polityce edukacyjnej, napawa nas ogromnym smutkiem i powoduje niebywały niepokój – podkreślił prezes ZNP Sławomir Broniarz podczas konferencji prasowej zorganizowanej wspólnie z Forum Związków Zawodowych.

Chodzi zarówno o niskie finansowanie oświaty z budżetu państwa jak i ostatnie pomysły na zmianie w prawie. Do Sejmu trafił bowiem najnowszy projekt MEiN zmian w Karcie Nauczyciela przewidujący m.in. nowe zasady awansu zawodowego i oceny pracy nauczyciela, a także wprowadzający obowiązek odpracowania przez nauczycieli za darmo dodatkowej godziny „czarnkowego” w tygodniu (na konsultacje z rodzicami). Według prezesa ZNP, jest to „polityka absolutnie antyedukacyjna i antynauczycielska”.

Prace nad zmianami w Karcie w ekspresowym tempie. Sejm zajmie się projektem już jutro

– Jeśli spojrzymy na oczekiwania, którym szkoła musi sprostać, to propozycje dotyczące choćby wzrostu wynagrodzeń w oświacie absolutnie za nimi nie nadążają. Przemysław Czarnek nadal woli uderzać w nauczycieli niż z nimi współpracować, próbuje ich dyscyplinować niż z nimi rozmawiać i wypracowywać wspólne rozwiązania – mówił prezes ZNP. Stawki wynagrodzenia oferowane nauczycielom w żaden sposób nie skłaniają do podejmowania dodatkowego wysiłku.

– Czas pandemii pokazał, że na nauczycieli można liczyć, ale też to, że nauczyciele potrafią liczyć. To, że z zawodu odchodzą nauczyciele, jest efektem tego, że państwo nawet nie próbuje wypracowywać wspólnie ze związkami zawodowymi propozycji wzrostu wynagrodzeń. Propozycja wzrostu wynagrodzeń w wysokości 4,4 proc. przy 14-procentowej inflacji pokazuje, że nie mamy do czynienia nawet z rekompensatą inflacyjną, jakąkolwiek ofertą dla środowiska. Jeżeli mamy inwestować w edukację, to na pewno nie na takim poziomie, z którym mamy obecnie do czynienia. Wynagrodzenia nauczycieli wzrosną od 120 do 170 zł i na rynku pracy nie znaczą one dokładnie nic – oświadczył Sławomir Broniarz. – W efekcie nauczyciele masowo podejmują decyzje o odejściu z zawodu – dodał.

Prezes ZNP skomentował wypowiedź wiceministra finansów Artura Sobonia o tym, że 20-procentowa podwyżka dla sfery budżetowej napędzałaby inflację. – To nie nauczyciele i nie sfera budżetowa są autorami tego bałaganu. Nie nauczyciele wywołali 14-procentową inflację i nie nauczycielami powinniśmy tę dramatyczną sytuację ekonomiczną gasić. ZNP nie wyraża zgody na obecny wzrost wynagrodzeń – stwierdził.

Według Sławomira Wittkowicza, przewodniczącego WZZ „Forum-Oświata” (Forum Związków Zawodowych), bez rozwiązania problemu niskich płac w oświacie, nie są możliwe jakiekolwiek pozytywne zmiany w systemie. – Od 2019 r., czyli od ogólnopolskiego strajku, obserwujemy zaostrzenie kursu wobec środowiska przez kolejne kierownictwa MEiN. Uderzenie w nauczycieli, organizowanie hejtu przeciwko nauczycielom, zaostrzanie przepisów dotyczących postępowań dyscyplinarnych, prowadzenie negocjacji o podwyższeniu pensum bez podwyższenia wynagrodzenia plus 4,4 proc. podwyżki od maja, pokazują, że w naszym kraju rządzi antynauczycielskie ministerstwo edukacji. Nie wiem, jak szefostwo MEiN zamierza przekonać 500 tys. nauczycieli do poparcia zmian – podkreślił Sławomir Wittkowicz.

Szef WZZ „Forum-Oświata” przypomniał, że w grudniu ub.r. MEiN zerwał rozmowy ze związkami zawodowymi i od tego czasu nie są prowadzone żadne negocjacje. – Wprowadzanie zmian systemowych bez konsultacji ze środowiskiem, bez trudnych, ale niezbędnych rozmów, nie ma szans powodzenia – stwierdził. – Popieramy znajdujące się w Sejmie projekty obywatelskie, które dają szansę zatrzymania realnego spadku wynagrodzeń – dodał.

Póki co, ZNP wraz z FZZ przygotował nowelizację ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. – Dziś możemy wejść w spór zbiorowy tylko ze swoim pracodawcą. Dla nauczycieli pracodawcą jest szkoła, a reprezentantem pracodawcy – dyrektor szkoły. Gdybyśmy więc chcieli zainicjować spór zbiorowy po to, by podjąć mediacje i negocjacje, a w przypadku niepowodzenia – ewentualny strajk, to stroną w tym procesie, jak pokazał rok 2019, jest szkoła i dyrektor, który jedzie na tym samy wózku, co nauczyciele – tłumaczył prezes ZNP.

Związki oczekują więc od Sejmu zmian w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych tak, aby stroną sporu zbiorowego byli nie dyrektorzy szkół i placówek oświatowych, ale rząd. – Nie wyobrażamy sobie, żeby wchodzić w spór zbiorowy z dyrektorem szkoły, ponieważ to niczego nie rozwiązuje. W 2019 r. wielu dyrektorów ten spór popierało, ba – aktywnie uczestniczyło w proteście. Chcemy, by Rada Dialogu Społecznego przedyskutowała ten problem, by dowiedzieć się, co o tym sądzą inne organizacje związkowe i pracodawcy. Chcemy też współpracować z parlamentarzystami – poinformował Sławomir Broniarz. – Dla środowiska nauczycielskiego to jedyne akceptowalne rozwiązanie – dodał.

– FZZ wystąpiło do RDS z projektem zmian w art. 5 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych tak, aby w przypadku sektora finansów publicznych, czyli nie tylko nauczycieli, ale też innych grup zawodowych funkcjonujących w oparciu o środki budżetu, pracodawcą był rzeczywisty pracodawca, a nie pozorny, czyli ten, który faktycznie dysponuje środkami publicznymi – wyjaśnił Sławomir Wittkowicz. – W przypadku strony rządowej byłby to właściwy minister, a gdy sprawa przekracza jego zakres odpowiedzialności – Rada Ministrów – dodał. W samorządach adresatem sporu zbiorowego powinien zaś być organ wykonawczy, czyli wójt, burmistrz, prezydent miasta, starosta, czy marszałek województwa.

– Po 30 latach czas skończyć z fikcją – podsumował Sławomir Wittkowicz. Jego zdaniem, obecne rozwiązania mają na celu po prostu utrudnianie związkom zawodowym organizowania jakichkolwiek protestów i strajków.

ZNP przeprowadził ankietę wśród nauczycieli i pracowników oświaty na temat proponowanych form protestu. Jej wyniki będą znane w przyszłym tygodniu. – Strajk jest najbardziej radykalną, ale też ostateczną formą walki. Wszyscy powinniśmy wyciągać wnioski z roku 2019. Z jednej strony widzimy determinację środowiska i masowe odchodzenie nauczycieli ze szkół, tego nie można bagatelizować. Z drugiej strony widzimy, że jeśli mamy inwestować w edukację, to na pewno nie na takim poziomie, którego jesteśmy dzisiaj świadkami, gdy nauczyciele stali się najgorzej opłacaną grupą zawodową w tym kraju – oświadczył Sławomir Broniarz.

Prezes ZNP podsumował też mijający rok szkolny: – To był bardzo trudny rok. Dzięki nauczycielom mogliśmy w miarę bezboleśnie przejść z edukacji zdalnej do edukacji stacjonarnej, za którą nauczyciele i uczniowie bardzo tęsknili. To pokazało też siłę i potencjał środowiska. Z drugiej strony, mamy bardzo niepokojące zjawiska związane z masowym odchodzeniem nauczycieli ze szkół. To rzecz, która powinna wszystkich niepokoić. Trzeba podziękować całemu środowisku za wsparcie na rzecz uczniów ukraińskich. Bez pomocy nauczycieli, przy minimalnym jedynie wsparciu ze strony rządu, szkoły znalazłyby się w dramatycznym położeniu, a tak to żadne dziecko ukraińskie nie pozostało bez opieki. ZNP zorganizuje wypoczynek dla uczniów ukraińskich, z którego skorzysta ok. 200 osób w lipcu i sierpniu. Wszystkim nauczycielom, pracownikom oświaty, uczniom życzę spokojnych wakacji. Dla wielu nauczycieli będą to wakacje poświęcone poszukiwaniu nowej albo dodatkowej pracy.

(PS, GN)