Jeżeli strona rządowa nie przedstawi nam nowych propozycji, to nie zakładam, że będziemy tu nocowali – zapowiedział prezes ZNP Sławomir Broniarz przed kolejną turą negocjacji z rządem na temat podwyżek
W Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie rozpoczęła się kolejna tura rozmów na temat wzrostu wynagrodzeń w oświacie w 2019 r. W zorganizowanym na prośbę rządu spotkaniu biorą udział przedstawiciele ZNP i FZZ. Obie centrale związkowe domagają się 30-procentowych podwyżek w tym roku podzielonych na dwie raty: od stycznia br. (15 proc.) i od września br. (15 proc.)
– Oczekujemy nowych propozycji ze strony rządu. Liczymy na to, że strona rządowa do dzisiejszego spotkania będzie przygotowana nie tylko w sensie ugniatania nas różnymi apelami o zrozumienie, wyrozumiałość oraz propozycjami podpisania porozumienia podpisanego już przez „Solidarność”, tylko przedstawi nowe rozdanie, które będzie zadowalało 600 tys. strajkujących nauczycieli. A tym samym spełni nasz postulat 30-procentowego wzrostu wynagrodzenia – powiedział przed wejściem na salę prezes ZNP Sławomir Broniarz. – Temperatura tej debaty, moment, w którym rozmawiamy, wyklucza możliwość dyskusji na temat projektu, który został odrzucony przez 600 tys. osób. W strajku bierze udział ok. 15 tys. placówek i mam nadzieję, że pani wicepremier ma świadomość i wyobraźnię i wie, jaki jest poziom zniecierpliwienia oraz emocji towarzyszących środowisku nauczycielskiemu – dodał.
Chodzi o propozycję rządową podwyżek w wysokości 9,6 proc. od września br. oraz podjęcia rozmów nad zwiększeniem pensum do 22 lub 24 godzin. ZNP i FZZ nie zgodziły się na podpisanie takiego porozumienia.
– Będziemy czekali i jednak próbowali przekonać stronę rządową, że odejście od stołu rozmów nie jest dobrym scenariuszem, natomiast wszyscy mają określony poziom cierpliwości. Jeżeli strona rządowa nie będzie w stanie przedstawić nam nowych propozycji, to nie zakładam, że będziemy tu nocowali – podkreślił prezes Związku.
Sławomir Broniarz przyznał, że wśród protestujących nauczycieli pojawiają się sygnały o konieczności powrotu do pierwotnego postulatu podwyżki 1000 zł na etat. – To się pojawia razem z innymi propozycjami radykalizacji form protestu – ocenił prezes Związku. – Skoro rozpoczął się strajk, skoro tyle tysięcy nauczycieli i pracowników, którzy nie są nauczycielami, bierze udział w strajku, to oznacza, że dotychczasowe propozycje rządu zostały odrzucone, a ponadto pojawia się coraz bardziej atrakcyjny postulat powrotu do pierwotnej propozycji płacowej. Jaka będzie reakcja strony rządowej? Nie wiem – dodał.
Według Sławomira Wittkowicza z FZZ, pojawiają się pomysły radykalizacji protestu, np. zorganizowania strajku okupacyjnego w szkołach. – Trudno powiedzieć, jak się sprawy potoczą. Strona rządowa postanowiła nas policzyć i zdecydowała, że strajk się rozpoczął. Strajk trwa, wbrew pierwotnym oczekiwaniom strony rządowej ma tendencję rosnącą, a nie malejącą. Pole negocjacyjne zawęża się w sposób dramatyczny. Jeżeli spotkanie ma dotyczyć przekonywania nas, jakie to fantastyczne porozumienie zawarła „S”, to odbiór tego w szkołach nie jest już tak fantastyczny – stwierdził Sławomir Wittkowicz.
(PS, GN)