Rakieta, która spadła wczoraj w miejscowości Przewodów i zabiła dwóch mężczyzna, wystrzeliła prawdopodobnie ukraińska obrona przeciwlotnicza podczas zmasowanego ataku rakietowego, jaki wykonali na Ukrainę Rosjanie. Prezydent i premier zapewnili, że „to nie był atak na Polskę”
Do tragedii doszło wczoraj ok. godz. 15.00 w miejscowości Przewodów w gminie Dołhobyczów, niedaleko Hrubieszowa (woj. lubelskie). Rakieta uderzyła w suszarnię zboża, w której akurat swoje zbiory wyładowywali rolnicy. W efekcie uderzenia rakiety dwóch mężczyzn, mieszkańców gminy, zginęło.
Jak relacjonował w nocy z wtorku na środę reporter amerykańskiej stacji CNN, rakieta spadła ok. 300 metrów od szkoły. Wójt gminy Dołhobyczów poinformował następnego dnia, że zajęcia w szkole zostały odwołane.
– To sytuacja trudna mentalnie. Dzieci znowu straciły poczucie bezpieczeństwa – tłumaczyła dziennikarzom Ewa Byra, dyrektor szkoły w Przewodowie. W wybuchu zginął m.in. mąż jednej z pracownic szkoły. W placówce uczy się ok. 70 uczniów.
– Mam kontakt z rodzicami. Odbieram bardzo dużo telefonów z pytaniami, czy dzieci posyłać do szkoły, czy nie. To decyzja rodziców. My jesteśmy otwarci, czekamy na dzieci, ale na chwilę obecną nie mamy dzieci w szkole – dodała dyrektor placówki.
Szkoła chce się teraz skupić na pomocy psychologicznej dla uczniów. Do placówki przyjechało z poradni w Hrubieszowie trzech psychologów i terapeuta. W poszczególnych klasach mają się odbyć zajęcia wspomagające i wspierające dzieci.
– Dobrze, że to się nie stało 2 godziny wcześniej 300 metrów bliżej – podkreśliła dyrektor szkoły.
Psychologowie zostali skierowani także do innych szkół na terenie powiatu hrubieszowskiego.
– Nic nie wskazuje na to, że był to intencjonalny atak na Polskę. To, że na nasze terytorium spadła rakieta, nie było działaniem intencjonalnym – zapewnił dziś prezydent Andrzej Duda po porannej naradzie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. – Nie była to rakieta wymierzona, wycelowana w Polskę. W istocie nie był to atak na Polskę – dodał.
Na terytorium Polski najprawdopodobniej spadła rakieta produkcji rosyjskiej wyprodukowana w latach 70., która stanowi część przeciwlotniczego systemu S-300. Kto wystrzelił rakietę? – Nie mamy w tej chwili żadnych dowodów na to, że ta rakieta została wystrzelona przez stronę rosyjskim. Natomiast wiele wskazuje na to, jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta, która służyła obronie przeciwrakietowej, czyli była użyta przez siły obrony ukraińskie – poinformował prezydent.
Wszystko to było efektem wczorajszego zmasowanego ataku rosyjskiego na cele cywilne w Ukrainie. Rosjanie wystrzelili ok. 100 rakiet i pocisków manewrujących m.in. na cele w zachodniej Ukrainie, blisko granicy z Polską. To właśnie w trakcie próby zestrzelenia jednego z rosyjskich pocisków doszło do nieszczęśliwego zdarzenia.
– Nadleciały z różnych kierunków rosyjskie rakiety manewrujące, prawdopodobnie część z nich leciała w stronę polskiego terytorium i zawracała z powrotem na wschód. Ukraińska obrona przeciwlotnicza wystrzeliwała rakiety w różnych kierunkach. Jest wysoce prawdopodobne, że jedna z tych rakiet spadła na terytorium Polski – tłumaczył Andrzej Duda.
Wstępne ekspertyzy pokazują, że głowica rakiety z ukraińskiego systemu przeciwlotniczego nie eksplodowała, zniszczenia natomiast wywołał sam impet uderzenia połączony być może z eksplozją paliwa rakietowego. Na miejscu tragedii pracują polscy i amerykańscy śledczy oraz specjaliści, którzy wyjaśniają wszystkie okoliczności zdarzenia.
– Nie mamy absolutnie żadnej wskazówki czy poszlaki, który pozwalałby nam twierdzić, że to atak na Polskę, że ta rakieta została intencjonalnie skierowana po to, żeby uderzyła w terytorium Polski. Najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek – powtórzył prezydent.
Jak poinformował premier Mateusz Morawiecki, w efekcie wczorajszego zdarzenia w stan podwyższonej gotowości bojowej postawione zostały polskie jednostki wojskowe. Na teren tragedii skierowani zostali też dodatkowi funkcjonariusze policji i innych służ. – Mieliśmy do czynienia z bardzo nieszczęśliwym zdarzeniem, ponieważ zginęli polscy obywatele. Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi sojusznikami. Stamtąd dostajemy potwierdzenie materiału dowodowego, który zebrały nasze służby – podkreślił szef rządu.
Według premiera, połowa do 3/4 z rosyjskich rakiet i pocisków, które Rosja wystrzeliła na miasta w zachodniej Ukrainie, blisko granicy z Polską, została zestrzelona. – Część jednak nie została zestrzelona i trafiła m.in. w infrastrukturę elektryczną. Przeciwdziałając temu zmasowanego atakowi rakietowemu siły ukraińskie wystrzeliwały swoje kontrpociski, które miały zestrzelić pociski rosyjskie. Wiele wskazuje na to, że jeden z tych pocisków wystrzelony w sposób niefortunny, nieszczęśliwy, spadł na terytorium Polski – wyjaśnił Mateusz Morawiecki.
Zapewnił, że rodziny ofiar zostaną objęte przez rząd opieką.
Zdaniem premiera, reakcja sojuszników Polski z NATO była błyskawiczna i taka, jakiej należało się spodziewać. – Jesteśmy w solidnym sojuszu, który zadziałał – stwierdził premier.
Wójt gminy Dołhobyczów ogłosił żałobę na terenie gminy, która potrwa do 19 listopada.
(PS, GN)