Prof. Dorota Pojda-Wilczek o badaniach ŚUM: Nawet dwulatki spędzają wiele godzin przed ekranem

Średnia wieku lekarzy okulistów w poradni na pełnym etacie jest przedemerytalna. Kiedy pytam studentów, jakie mają plany, najczęściej odpowiadają, że wyjeżdżają z kraju. Ogarnia mnie smutek, bo widzę, jak młodzi lekarze się miotają, dorabiając to tu, to tam.

Z prof. dr hab. n. med. Dorotą Pojdą-Wilczek z Kliniki Okulistyki Katedry Okulistyki Wydziału Nauk Medycznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

„Bolą mnie oczy” – skarżyli się w czasie zdalnego nauczania nauczyciele i uczniowie. Skutki już widać – problemy ze skupieniem wzroku, wydatki na nowe okulary i leki. Co wynika z obserwacji?

Studenci z koła naukowego przy Klinice Okulistyki, którego jestem opiekunem, przeprowadzili badania ankietowe w różnych grupach wiekowych. W środowisku studenckim zebrali ok. 400 ankiet. Wynika z nich, że 77 proc. studentów odnotowało pogorszenie wcześniej występujących objawów. Najczęstsze z nich to ból oczu, pieczenie, uczucie piasku pod powiekami, przekrwienie, zespół suchego oka bądź pojawianie się wydzieliny z oczu.

Jedni używali kropli, inni robili sobie dłuższe przerwy, ale co piąty nie robił praktycznie nic. Pogorszenie ostrości widzenia zgłosiło aż 40 proc. ankietowanych.

Pamiętajmy: nie należy ignorować żadnych objawów, nawet tych pozornie błahych, bo ich nieleczenie może powodować poważnie konsekwencje. Tarcie bolących oczu może prowadzić do nadkażenia, a w konsekwencji nawet do owrzodzenia rogówki.

Jak wypadły badania wśród najmłodszych?

– Poza studentami, o których mówiłam wcześniej, przebadanych zostało 2629 respondentów w wieku od dwóch do 18 lat. Okazało się, co nie było dla nikogo zaskoczeniem, że aż 95 proc. ankietowanych korzysta codziennie z urządzeń elektronicznych, takich jak telefony, tablety, e-booki, laptopy itp.

Chyba nie dwulatki?

Dwulatki też. Jeśli przyjrzymy się poszczególnym grupom wiekowym, to okazuje się, że nawet najmłodsze z badanych dzieci, jak deklarują ich rodzice, mają dostęp do różnych urządzeń elektronicznych. I tak w przypadku grupy wiekowej 2-4 lata aż 34 proc. korzysta z nich każdego dnia, wśród dzieci od pięciu do ośmiu lat aż 77 proc. ma z nimi codzienny kontakt, w grupie wiekowej 9-14 lat – 96,2 proc., a w najstarszej z badanych grup – od 15 do 18 lat – aż 99 proc. Im starsze dzieci, tym czas korzystania z tych urządzeń jest dłuższy.

Najgorzej jest w ostatniej grupie wiekowej. Aż 74,3 proc. badanych uczniów w wieku od 15 do 18 lat odpowiedziało, że urządzenie elektroniczne towarzyszy im dziennie dłużej niż sześć godzin.

Dodam, że w przypadku maluchów ten wskaźnik wynosi 1,9 proc. w ciągu dnia. Czyli, podsumowując, są takie maluchy, które ponad sześć godzin dziennie mają kontakt ze sprzętem elektronicznym. Nocą także. Pytaliśmy o to osobno.

Szokujące. Trudno sobie wyobrazić, że dwulatek i czterolatek siedzą w nocy przed telewizorem, komputerem…

Zdecydowana większość nie, ale zdarza się, że nieliczne dzieci nawet więcej niż trzy godziny w nocy. To niewielki procent w przypadku tych najmłodszych, ale jednak udało się to wykryć. Wyszło też na jaw, że dzieci w wieku 5-8 lat są lepiej kontrolowane niż dzieci w wieku 2-4 lata. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na coś jeszcze. Otóż w mojej praktyce widzę, że inne problemy dotyczą dzieci pełnosprawnych, a inne niepełnosprawnych, m.in. z ograniczoną komunikacją. I choć wiele z nich nie radziło sobie z edukacją zdalną, to te, które już to opanowały, w większości nie umiały poradzić sobie z utrzymaniem właściwiej odległości twarzy od monitora.

One po prostu „wchodziły w monitor” całym sobą. A kiedy trzymamy nos przy samym ekranie, im bardziej się do niego zbliżamy, tym nasze oczy muszą wykonywać większą pracę. Ta praca wiąże się z akomodacją, czyli dostosowaniem wzroku do patrzenia blisko.

Z tego nadmiaru akomodacji pojawia się tzw. skurcz akomodacji, który wiąże się z wytworzeniem takiej pozycji soczewki, w której oko staje się pozornie krótkowzroczne. I tu są dwie możliwości: albo krótkowzroczność się pojawia, albo nasila naskutek bardzo bliskiego patrzenia. Z jednej strony skutkiem takiego patrzenia jest skurcz akomodacji, z drugiej konwergencja, czyli zbliżanie oczu i zez.

Praca i nauka zdalna trwały miesiącami. Czy są już dane, jakiego odsetka dzieci i dorosłych dotknęły różne dolegliwości związane ze wzrokiem?

Dokładnych nie ma. Trudno będzie zebrać takie dane. Mogę jedynie podać przykłady. I tak mam dziecko, które leczę z powodu zeza od kilku lat, i musiałam skierować je na zabieg operacyjny, bo z powodu „wchodzenia w monitor” doszło do dekompensacji tego zeza. Kompensacja to jest pewna równowaga między ustawieniem oczu a pracą mięśni. A wracając do dzieci, które spędzają czas przy urządzeniach elektronicznych – jeśli siedzą przy laptopie albo telefonie, to zmuszają mięśnie do nadmiernego wysiłku i może dojść do zaburzenia tej delikatnej równowagi. Sprawa jest bardzo poważna, bo są dzieci, które zostały wyprowadzone m.in. z niedowidzenia, ale w czasie zdalnej edukacji wszystko się posypało. Trzeba było zwiększyć korekcję okularową, pojawił się też zez i podwójne widzenie.

(…)

Co Pani poradzi nauczycielowi po miesiącach zdalnej pracy?

Spędzajmy ten czas w zielonym otoczeniu. Rada niby znana, ale różnie to wygląda. Nawet patrzenie na wystrój wnętrza w tonacji zielonkawej jest zbawienne dla oczu. Unikajmy niebieskiego i granatowego. One powodują alert mózgowy. Działają pobudzająco. To pobudzenie może być korzystne, jeśli nie mamy zamiaru spać. Ogólnie jednak męczy oczy i mózg. Jeśli ktoś długo pracuje przy komputerze, niech zamontuje sobie programy, które wyłączają światło niebieskie z monitorów na co najmniej godzinę przed snem. Zauważono bowiem, że jakość snu jest znacznie gorsza, jeśli idziemy spać zaraz po oderwaniu się od monitora. Program powoduje, że tonacja na ekranie jest inna, jest ciemniejsza, bardziej wpada w kolor żółty, a człowiek się wycisza i uspokaja. Lepiej śpi. I jeszcze raz powtórzę: im większy ekran, tym lepiej. Do laptopa warto dokupić osobny duży ekran.

Jaka jest szansa na przebadanie uczniów i nauczycieli pod kątem wad wzroku w ramach programów profilaktycznych?

Dostępność teoretycznie jest, nie ma ograniczeń systemowych, są za to kadrowe. Nie ma aż tak wielu okulistów, żebyśmy mogli przyjąć wszystkich chętnych. A jest ich naprawdę dużo.

Średnia wieku lekarzy okulistów w poradni na pełnym etacie jest przedemerytalna. Kiedy pytam studentów, jakie mają plany, najczęściej odpowiadają, że wyjeżdżają z kraju.

Ogarnia mnie smutek, bo widzę, jak młodzi lekarze się miotają, dorabiając to tu, to tam. A nie zrealizujemy żadnego programu profilaktycznego, jeśli nie będzie miał kto się tym zająć.

Dziękuję za rozmowę.

***

Fot. Archiwum prywatne

Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 29-30 z 21-28 lipca br. Całość – w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)