Przemysław Fabjański: Nie wystarczy dostawić krzesło. Oddziały przygotowawcze to rozwiązanie tymczasowe

W 2016 r. postanowiono zmienić system kształcenia, wrócić do czegoś, co przypomina nam stare dzieje sprzed 30 lat. My, nauczyciele, doskonale to widzimy po kompetencjach młodzieży. Nastolatki po szkole podstawowej są na znacznie niższym poziomie pod względem kompetencji miękkich niż uczniowie po gimnazjum. Młodzież po ośmioletniej podstawówce ma wiedzę, której nie potrafi zastosować. Tak już było, a na obecnym etapie nie ma to większego sensu edukacyjnego. Udział w projektach, publiczne wypowiedzi, umiejętność relacjonowania tego, co się słyszy – to powinien być standard. Obecny system od tego odchodzi, standardy egzaminacyjne znowu są inne, a nauczycielowi nie pozostaje nic innego, jak tylko gonić z materiałem, bo jest go tak dużo. Ukraiński system edukacji jest chyba bliższy systemowi zachodnioeuropejskiemu niż system polski.

Z Przemysławem Fabjańskim, dyrektorem Uniwersyteckiego I Liceum Ogólnokształcącego im. Juliusza Słowackiego w Chorzowie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

(…)

Ilu uczniów z Ukrainy będzie zdawać maturę w Waszej szkole? (wywiad został przeprowadzony przed rozpoczęciem matur – przyp. red.)

– Mamy dwa oddziały przygotowawcze, w których uczy się 43 uczniów. Maturę będzie zdawała jedna uczennica pochodząca z Dniepru. Ubiega się o przyjęcie na studia z informatyki stosowanej w Uniwersytecie Jagiellońskim. Jeszcze tylko musi zdać maturę. Jesteśmy z niej bardzo dumni. Nasuwa się tylko pytanie: po co jej ta matura z języka polskiego?

To ja chciałam Pana zapytać, co Pan sądzi o egzaminie maturalnym z języka polskiego dla uczniów z Ukrainy.

– Może zadajmy to pytanie ministrowi edukacji. Jeżeli już obcokrajowiec ma zdawać językową maturę, to niech to będzie matura np. z języka angielskiego, choćby z racji tego, że nasz kraj jest w Unii Europejskiej. W edukacji powinniśmy się stawać coraz bardziej elastyczni. Jeżeli już chcemy matury językowej, a młody człowiek chce się uczyć i studiować w jakimkolwiek kraju europejskim, to starajmy się mu to umożliwiać. Pozwólmy mu wybrać język, w jakim będzie zdawał egzamin, czy to będzie angielski, czy jakiś inny język europejski. Uważam, że proponowanie matury z literatury polskiej uczniowi z Ukrainy, który dopiero co przybył do Polski, uciekając przed wojną i bombami, jest jakimś nieporozumieniem. W kilka tygodni nie nauczy się posługiwania językiem na tyle, żeby mógł pisać egzamin.

Jaka jest Pańska ocena przygotowania młodzieży ukraińskiej?

– Na pewno nie wszyscy będą mieli możliwość kontynuowania nauki w naszym liceum, ale myślę, że rząd prędzej czy później będzie musiał rozwiązać ten problem. Te dzieci mają różne predyspozycje. Tak jak i nasze dzieci. Większość jest bardzo ambitna, co jednak nie znaczy, że w kolejnym roku szkolnym będzie dla nich miejsce w naszej szkole. Ktoś będzie musiał się dalej nimi zająć. O wielu sprawach trzeba już myśleć.

Zunifikowanie matur to jedna sprawa. Nie mówię wcale, że nasze matury mają przypominać egzaminy w innych krajach, ale ich formuła może powinna być bardziej uniwersalna.

W 2016 r. postanowiono zmienić system kształcenia, wrócić do czegoś, co przypomina nam stare dzieje sprzed 30 lat. My, nauczyciele, doskonale to widzimy po kompetencjach młodzieży. Nastolatki po szkole podstawowej są na znacznie niższym poziomie pod względem kompetencji miękkich niż uczniowie po gimnazjum. Młodzież po ośmioletniej podstawówce ma wiedzę, której nie potrafi zastosować. Tak już było, a na obecnym etapie nie ma to większego sensu edukacyjnego. Udział w projektach, publiczne wypowiedzi, umiejętność relacjonowania tego, co się słyszy – to powinien być standard. Obecny system od tego odchodzi, standardy egzaminacyjne znowu są inne, a nauczycielowi nie pozostaje nic innego, jak tylko gonić z materiałem, bo jest go tak dużo. Ukraiński system edukacji jest chyba bliższy systemowi zachodnioeuropejskiemu niż system polski.

Zapraszamy do głosowania w naszej ankiecie:

Czy uczniowie - uchodźcy wojenni z Ukrainy powinni zostać zwolnieni z obowiązkowego egzaminu ósmoklasisty?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

System nie przystaje do młodzieży czy młodzież do systemu?

– To jest relacja zwrotna. Z tym że to system i metody edukacyjne trzeba dopasowywać do zmieniającego się świata. Obecnie realizujemy kształcenie w systemie, który jest zdecydowanie bardziej skostniały w porównaniu z poprzednimi założeniami. Zobaczymy, co przyniesie nam kolejna nowość, czyli HiT.

Coraz trudniej jest odczytać intencje MEiN…

– Powinniśmy myśleć o tym, żeby otworzyć przynajmniej dla części uczniów z Ukrainy możliwość aplikacji na studia. Słyszeliśmy, że strona ukraińska planuje organizację matur. Może więc chociaż część tej młodzieży nie straci roku lub dwóch. Dodam tylko, że nasza maturzystka z Ukrainy zna język polski całkiem dobrze. Uczyła się polskiego w Ukrainie. W naszej szkole też uczestniczy w bardzo intensywnym kursie. Jeden z nauczycieli pracuje z nią cały czas. To inicjatywa własna nauczyciela. Nie dostaje za to pieniędzy.

Dużo jest takich inicjatyw nauczycielskich?

– Bardzo dużo. Ciągłe wykonujemy coś pro bono.

Widzicie w tym jakąś korzyść dla siebie?

– To się nazywa misja czy – jak kto woli – powołanie. Przez lata pracujemy bez zapłaty za różne działania, nie pytamy już nawet, czy nam się coś za to należy. Robimy to, bo nam się chce, bo czujemy taką potrzebę i wiemy, że edukacja to jest ogromny skarb. Dlatego chcemy dzielić się naszą wiedzą nieustannie i niezależnie od sytuacji.

Propozycja podwyżki w wysokości 4,4 proc. też Was nie zniechęca?

– System żeruje na nas, bo wiedzą, że nauczyciele i tak będą pracować i poświęcać się. Ale ja już widzę, jak jadę do mechanika i mówię: Czy Pan czuje powołanie mechanika i naprawi mi auto „za friko” albo chociaż trochę taniej?

Czyli można śmiało stwierdzić, że w 2022r. są jeszcze w szkołach nauczyciele z misją.

– Oczywiście, że tak. Myślę nawet, że większość. Widzę to po moich nauczycielach, oni nawet już nie wspominają o niskich pensjach. Nie narzekają na nic, bo wiedzą, że i tak nic nie wskóramy, nic oprócz tego, że stres będzie bardziej dotkliwy. Poza tym gdybyśmy oczekiwali podwyżki adekwatnej do wysiłku i efektów, rozmowy na ten temat musiałyby się zacząć od kilkudziesięciu procent, a nie od jakichś 4,4.

Tak na marginesie powiem, że odczytałem tę propozycję jako prima aprilis, jakiś żarcik, bo przecież nawet inflację mamy parokrotnie wyższą.

(…)

Jak szkoła przygotowuje ukraińskich uczniów do kontynuowania edukacji w polskim systemie nauki?

– Na początku chodzili do klas z polskimi uczniami, miało to swoje plusy, głównie społeczne i integracyjne, ale edukacyjne – niespecjalnie. Siedzieli jak na tureckim kazaniu. Zadaniem oddziałów przygotowawczych jest natomiast nauczanie tej młodzieży języka polskiego. W tygodniu mają 15 godzin języka polskiego jako obcego oraz 11 godzin z polskimi przedmiotami. Sądzę, że przy takim dużym tempie nauki języka już za parę miesięcy będą dobrze mówili i uczyli się po polsku. Uczymy ich głównie terminologii wykorzystywanej na różnych przedmiotach.

Imponująca liczba godzin języka polskiego jako obcego. Kto jest w to zaangażowany?

– Wszyscy nauczyciele. Jako szkoły posiłkujemy się dwoma rozporządzeniami. Jedno dotyczy nauczania języka polskiego dla obcokrajowców, gdzie zapisane są dwie godziny, drugie dotyczy oddziałów przygotowawczych. Tam zapisano sześć godzin. Prawodawca nie określił maksimum, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby zwiększyć ich liczbę do 15.

Robimy wszystko, by młodzież ukraińska adaptowała się w naszym środowisku. Chodzą po salach, spotykają się z polskimi uczniami, noszą już nawet nasze mundurki szkolne. Dla ich bezpieczeństwa wychowawstwo w tych oddziałach przekazaliśmy pedagogowi szkolnemu i psychologowi.

Ilu z tych 43 uczniów z Ukrainy będzie mogło dalej uczyć się z Wami od września?

– W liceum mam jeszcze 10 miejsc. Czyli 33 z nich musi zmienić szkołę. To są dzieci na poziomach naszych klas II i III. Nie mamy możliwości włączenia ich do klas, w których już teraz jest niemal po 40 uczniów. Tu chodzi już nie tylko o efektywność kształcenia, ale o miejsca dla nich w klasie, o to, czy będzie gdzie dostawić kolejne krzesło. Mam nadzieję, że MEiN przedstawi wkrótce jakieś rozwiązania. Oddziały przygotowawcze nie zamykają przecież tematu ukraińskich dzieci w polskich szkołach. To jest rozwiązanie tymczasowe.

Dziękuję za rozmowę.

***

Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 17-18 z 27 kwietnia – 4 maja br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl 

Fot. Archiwum prywatne

Nr 17-18/27 kwietnia – 4 maja 2022