Chcemy, by po tym rocznym okresie braku bodźców i interakcji zmobilizować wszystkich do zainteresowania nauką na nowo. Chcemy też pokazać, że my, nauczyciele, musimy nadrabiać braki w podstawie programowej i często radzić sobie z tym sami. Chcemy też wzbudzić wśród uczniów zainteresowanie wiedzą pozapodręcznikową.
Z Mirosławem Kozikiem, nauczycielem chemii z Pszczyny, przewodniczącym Klubu Młodego Nauczyciela Okręgu Śląskiego ZNP, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
Przedłużona nauka zdalna dla starszych uczniów i hybryda dla młodszych w kolejnych województwach. Wierzy Pan w to, że jeszcze w tym roku szkolnym poprowadzi Pan lekcje stacjonarne dla swoich uczniów?
– Są dwie strony tego medalu. Nie ma szans, żebyśmy do końca roku szkolnego wrócili do nauczania stacjonarnego jak sprzed pandemii, co nie zmienia faktu, że do szkoły chciałbym wrócić nawet jutro zarówno z przyczyn osobistych, jak i zawodowych. Robimy, co możemy w trakcie zdalnego nauczania, żeby przekazywać wiedzę. Robimy to też nawet trochę lepiej, niż się tego spodziewaliśmy, ale mam takie bardzo mocne poczucie, z którym jest mi bardzo źle, że te lekcje online nie są tak ciekawe, jakbym tego chciał. Nie są takie, jakie mogłyby być w trybie stacjonarnym.
Uczniowie tak mówią?
– Nie, ale jestem nauczycielem na tyle krytycznym, że potrafię to ocenić. Elektronika to jedno, ale dla mnie najważniejszy jest uczeń przy tablicy, gdzie można po prostu porozmawiać, szybko wychwycić błędy, powtórzyć materiał. W klasie jestem w stanie wyciągnąć z uczniów 90 proc. więcej. A na lekcjach zdalnych? Kiedy np. zaczynam zajęcia, u niektórych uczniów nagle gasną kamery, „padają” mikrofony, aplikacje przestają działać. Na lekcji zdalnej nie jesteśmy w stanie zweryfikować, czy uczeń rzeczywiście ma problemy techniczne, czy robi to celowo. Sytuacji „rozbijających” lekcje zdalne jest naprawdę sporo.
Mówi Pan o „znikających” uczniach?
– Nie tylko. Doświadczenia mam różnorodne, ale jakoś musimy zachować w tym wszystkim spokój i empatię, bo jak mam komuś udowodnić zdalnie, że „zniknął” celowo. Nie ma więc mowy o karaniu, ale dyskomfort pracy jest bardzo duży. Dlatego chciałbym już być w klasie, przy tablicy.
Mimo pandemii zdecydował się Pan na zorganizowanie niemałego przedsięwzięcia – Festiwalu Nauki w Pszczynie. On też będzie online?
– Obecnie odbywa się on pod nazwą Pszczyńskie Forum Nauki. W tym roku powinna być już jego trzecia edycja, ale był rok przestoju z powodu pandemii. W tym roku postanowiliśmy go zorganizować w formie hybrydowej. Część aktywności w ramach forum będzie się odbywała online, a jeśli sytuacja pozwoli, druga część będzie miała tryb stacjonarny.
Słyszałam, że dopinacie już wszystko na ostatni guzik?
– Startujemy online 15 i 16 kwietnia br. Spotkamy się przed kamerami. Na otwarcie zaplanowaliśmy serię wykładów popularnonaukowych. Udało nam się zachęcić do wystąpień znane nazwiska nie tylko z Polski. Już teraz mogę powiedzieć, że z wykładami wystąpi prof. Łukasz A. Turski, jeden z inicjatorów stworzenia Centrum Nauki Kopernik, będziemy mogli także posłuchać ikony astrofizyki i jednego z kierowników misji Planck prof. Marka Demiańskiego, jak również prof. Lawrence’a Kraussa, znanego z popularnonaukowych wykładów z prof. Richardem Dawkinsem. Prof. Krauss zapełnia na swoich wykładach obiekty wielkości katowickiego Spodka. Pojawi się również pisarz Janusz Leon Wiśniewski, znany choćby z powieści „Samotność w sieci”, która została też zekranizowana. Pisarz jest informatykiem, ma też doktorat z fizyki i habilitację z chemii. Wśród zaproszonych naukowców są również prof. Marek Biesiada z Narodowego Centrum Badań Jądrowych oraz związany z CERN dr Arkadiusz Gorzawski. Wszystkich będziemy mogli obejrzeć w pierwszej dwudniowej części. „Co nam zostało z Einsteina?” – to główne hasło tegorocznego forum.
Te wykłady będzie można oglądać na żywo?
– Zostaną wyemitowane na żywo na kanale YouTube. Festiwal tak naprawdę ma szeroki zasięg, nie tylko lokalny. Jest skierowany w szczególności do polskich uczniów i nauczycieli. Wszystkie wykłady zostaną zgromadzone na specjalnym kanale YouTube. Będą dostępne także po wydarzeniu. Będzie można je wykorzystywać do celów dydaktycznych w dowolnej chwili.
Jaki jest cel? Forum Nauki pozwoli zainteresowanym nabrać oddechu w czasie pandemii, zmienić podejście do nauk ścisłych?
– Tak naprawdę chcemy, by po tym rocznym okresie braku bodźców i interakcji zmobilizować wszystkich do zainteresowania nauką na nowo. Chcemy też pokazać, że my, nauczyciele, musimy nadrabiać braki w podstawie programowej i często radzić sobie z tym sami. Chcemy też wzbudzić wśród uczniów zainteresowanie wiedzą pozapodręcznikową.
Jak bardzo ta aktywizacja jest potrzebna?
– Wszyscy jesteśmy zmęczeni – i uczniowie, i nauczyciele, i wykładowcy, i studenci. W dniach inauguracji spotkamy się w ramach specjalnie przeznaczonej platformy. Kolejny etap to dwa konkursy – chemiczny i fizyczny dla szkół podstawowych i średnich. Raczej nie pod kątem olimpijskim, ale bardziej jako narzędzie dydaktyczne w formie próbnej matury czy egzaminu po ósmej klasie. Będą też nagrody dla zwycięzców konkursów.
Szykuje się rywalizacja online?
– Na razie planujemy zorganizowanie konkursów stacjonarnie w Pszczynie – 22 kwietnia lub 20 maja. Wszystko zależy od sytuacji epidemicznej. Gdyby i to się nie udało, wówczas ograniczymy się do rywalizacji online.
Sam Pan to wszystko przygotowuje?
– Jest nas dwóch. Forum Nauki wymyśliliśmy dwa lata temu z kolegą Cezarym Filipiukiem, też nauczycielem i fizykiem. Wcześniej prowadziliśmy wspólnie pokazy naukowe. Niestety, pandemia je przerwała.
(…)
***
Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 11-12 z 17-24 marca 2021 r. Całość – w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)
Fot. Archiwum prywatne