Te spotkania zawsze dają olbrzymią energię, dlatego że powstańcy są osobami niezwykle pozytywnymi i uśmiechniętymi. Najpiękniej jest ich obserwować podczas spotkania z młodymi ludźmi, kiedy po jednej stronie mamy średnią wieku ok. 15 lat, a po drugiej średnią powyżej 90, kiedy z jednej strony są mundurki harcerskie, z drugiej powstańcze mundury. U powstańców, ten błysk w oku jest zawsze taki sam, być może dlatego zawsze potrafią znaleźć wspólne tematy do rozmowy z uczniami.
Na zdjęciu: Radosław Potrac i por. hm. Janusz Komorowski ps. Antek, p.o. prezes ZG Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej
Z Radosławem Potracem, Nauczycielem Roku 2023*, podharcmistrzem ZHP, organizatorem i komendantem Zlotu Harcerskiego „Zawsze w Pamięci” w 80. rocznicę Powstania Warszawskiego, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
O czym powinny wiedzieć młode pokolenia, myśląc o Powstaniu Warszawskim? To pytanie nie tylko do organizatora Zlotu Harcerskiego z udziałem 2,5 tys. harcerzy i skautów z siedmiu różnych organizacji, ale przede wszystkim do nauczyciela szkoły na warszawskiej Pradze.
– Nam, nauczycielom, zależy na tym, żeby młodzi ludzie nie tylko pamiętali historyczne wydarzenia, ale też umieli z nich wyciągać wnioski na przyszłość. Tego powinniśmy uczyć na lekcjach historii. Często powtarzam swoim uczniom, że nie wszystkie daty trzeba pamiętać, lecz znajomość faktów może nas uchronić przed popełnianiem „starych” błędów.
Znajomość nazw wszystkich batalionów, które walczyły w Powstaniu Warszawskim, to jedno, a wiedza, kto i dlaczego walczył – to sedno sprawy. Obecne pokolenia są jeszcze w dobrej sytuacji, bo wciąż mogą porozmawiać z żyjącymi powstańcami.
Jak ważne są emocje i wspomnienia tych, którzy przeżyli?
– Każdego roku młodzi ludzie na własnej skórze przekonują się, że biorą udział w wydarzeniu, które wiąże się z silnymi emocjami. Takie doświadczenie powoduje, że te obchody zostają z nami jeszcze na długo po ich zakończeniu. W tym wszystkim właśnie o to chodzi, o przekazywanie emocji i znaczenia tego zrywu dla równie młodych wówczas ludzi. Sednem tych obchodów jest przekazanie wartości, które towarzyszyły młodzieży także 80 lat temu, a które w 2019 r. ponownie odżyły, kiedy obchodziliśmy rocznicę przejścia Związku Harcerstwa Polskiego do podziemia i utworzenia Szarych Szeregów.
W sformułowanym przez powstańców przesłaniu znalazły się takie wartości, jak: honor, miłość do ojczyzny, męstwo, wierność, tolerancja, ale też służba innym, pomaganie słabszym i sumienność. To są wartości, które były ważne 80 lat temu i równie ważne są dzisiaj.
Sejm przyjął uchwałę w 80. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego
O którym z bohaterów Powstania Warszawskiego rozmawia Pan w szkole, który mógłby być dobrym przykładem dla pokolenia Z?
– Powstańcy nie są postaciami jednowymiarowymi, dlatego często się buntują, kiedy ktoś mówi im, że są bohaterami. Powtarzają, że bohaterowie leżą na Powązkach, a oni są ludźmi, którym udało się przeżyć i przetrwać. Po zakończeniu II wojny światowej bardzo wielu z nich cierpiało z powodu represji, a mimo to zostali w Warszawie, żeby ją po wojnie odbudować. To jest ten ich najważniejszy przekaz. Można rozmawiać o Zbigniewie Ściborze-Rylskim ps. Motyl, który walczył w Batalionie Parasol, o Zosi Czekalskiej ps. Sosenka, Zbigniewie Drabie ps. Kapiszon, który jest teraz takim nieformalnym przywódcą w Domu Powstańców na Pradze. Można niemało opowiedzieć o każdym z nich.
Kto może wejść do Domu Powstańców?
– Każdy, pod warunkiem że wcześniej się umówi. Dom Powstańców Warszawskich na ul. Nowolipie 22 jest prowadzony przez Centrum Aktywności Międzypokoleniowej w Warszawie. Jako członek Towarzystwa Przyjaciół Warszawy miałem przyjemność współuczestniczyć w organizacji tego domu. Można powiedzieć, że od samego początku, czyli od momentu jego uruchomienia we wrześniu 2018 r. jestem tam wolontariuszem. Prawie sześć lat.
Uczy Pan w szkole, która znajduje się niedaleko dawnego Domu Weteranów, od lat zabiera Pan tam na spotkania swoich uczniów. Jak wyglądają takie wizyty?
– Uczniowie rozmawiają z powstańcami, wysłuchują ich opowieści, wnoszą swoją energię i obecność, a ja, tak jak inni dorośli wolontariusze, daję swój czas, umiejętności, odpowiadam na wezwanie gospodarzy tego domu, kiedy np. trzeba wymienić kran, skręcić szafkę, pojechać do lekarza, ogarnąć jakieś sprawunki. Każdy z nas ma tam swoją rolę i przypisane zadania. Najważniejszy jest jednak ten zaszczyt i możliwość przebywania z powstańcami, z poznawaniem ich prywatnie.
Jak wielu z nich jest obecnie pod opieką Domu Powstańców?
– To jest ośrodek dziennego pobytu. Każdego dnia zjawia się w nim ok. 20 weteranek i weteranów. Na początku było ich ok. 50, opiekowaliśmy się też ponad setką osób w ich domach. Liczba aktywnych osób zmniejsza się znacząco, ale też wielu z nich nie ma już z nami. Latem pochowaliśmy na Powązkach Zosię Czekalską. W zeszłym roku odeszła ponad setka powstańców, a mimo to przy ulicy Nowolipie panuje dobry nastrój.
Bo tam są ludzie z odpowiednim genem. Genem „W” – jak waleczność, jak wysiłek, ale też „W” jak wiek, długowieczność. Z racji tegorocznych obchodów chciałem, żeby młodzież choć trochę poczuła to, co my, żeby miała okazję choć przez chwilę z nimi porozmawiać.
Wcale nie dlatego, że są to harcerze, którzy rozumieją poczucie służby i dla których te wartości przekazywane przez powstańców są zbieżne z tym, co robią, ale dlatego, że wkrótce może nie być już z kim rozmawiać.
Zaiskrzyło między pokoleniem W a harcerzami z pokolenia Z?
– Tak, bo za każdym razem dzieje się coś nowego. Tak samo jest ze mną. Za każdym razem, kiedy spotykam się z Ireną Paśnik ps. Irka czy z prof. Leszkiem Żukowskim ps. Antek, odkrywam coś nowego. Te spotkania zawsze dają olbrzymią energię, dlatego że powstańcy są osobami niezwykle pozytywnymi i uśmiechniętymi. Najpiękniej jest ich obserwować podczas spotkania z młodymi ludźmi, kiedy po jednej stronie mamy średnią wieku ok. 15 lat, a po drugiej średnią powyżej 90, kiedy z jednej strony są mundurki harcerskie, z drugiej powstańcze mundury. U powstańców, ten błysk w oku jest zawsze taki sam, być może dlatego zawsze potrafią znaleźć wspólne tematy do rozmowy z uczniami.
O czym rozmawiali z młodymi ludźmi podczas tegorocznych obchodów?
– Zauważyłem, że wspominając swoją walkę, starali się pokazać pozytywne emocje. Myślę, że w ten sposób, chcieli przekazać młodym, że to wszystko, niezależnie od wyniku powstania, jest warte zapamiętania. Dużo wysiłku włożyli w to, żeby przedstawić uczniom codzienność w czasie walk. Opowiadali o tym, jak gotowali zupę, jak opatrywali rannych, jak próbowali przeżyć. Irena Paśnik opowiadała, jak przez dwa dni usiłowała przeprowadzić przez bombardowane Śródmieście dwóch rannych kolegów do punktu opatrunkowego. Mimo że od wybuchu powstania minęło 80 lat, oni nadali żyją tymi wydarzeniami równie mocno, szczególnie w dniach obchodów.
Poza rocznicami z zainteresowaniem ich sprawami bywa różnie. Staramy się więc organizować im ciekawe wyjazdy i wycieczki we współpracy z różnymi stowarzyszeniami oraz urzędem miasta. Są aktywizowani, mają też zapewnioną rehabilitację, opiekę, posiłki.
Jakie są te codzienne potrzeby podopiecznych Domu Powstańca?
– Mamy dyżury i jeździmy z nimi do lekarza. W Domu Powstańców pracuje kilka osób, dlatego bardzo ważną siłą są wolontariusze. Jak wspominałem, każda z osób jest w innej sytuacji życiowej. Niektórzy mieszkają z rodzinami, inni sami, pozostali mają wsparcie od czasu do czasu. Dlatego cały czas jesteśmy z nimi w kontakcie, bo potrzeby są ogromne. Jednocześnie pokazują nam, jak bardzo są silni i samodzielni. To robi ogromne wrażenie, kiedy prawie 100-letni Jerzy Łakomski wstaje w nocy tuż przed Zlotem Harcerzy, żeby ugotować harcerzom grochówkę z wkładką. Powstańcy nam pokazują, jak powinno się żyć.
I tak jak inni, przy każdej rocznicy, spierają się, czy ten zryw był zasadny?
– Tak, taka rozmowa toczy się również w Domu Powstańca i między samymi powstańcami. Te rozmowy jednak mają jeden wspólny mianownik, że bez względu na to, jak dzisiaj patrzymy na ten zryw, to i tak każdy z nich rzucił by wszystko żeby walczyć, bo każdy z nich miał dość strachu przed tym, że jak się wychodzi z domu, to można do niego nie wrócić. I myślę, że młodzi Polacy, nawet jeśli do końca nie rozumieją tego, co działo się przed 80 laty, to w trudnym momencie staną na wysokości zadania. Uświadomił mi to kiedyś prof. Julian Kulski, który po przylocie z USA do Polski, opowiedział, jak w czerwcu 1939 r. dyrektor szkoły objechał ich za złe zachowanie. „Co za młodzież” – mówił do nich. Ale kiedy wybuchło powstanie, to niemal wszyscy stanęli do walki.
Ja wierzę w młodzież. Myślę, że gdzieś tam w nas wdrukowane jest, że jak przyjdzie „ta godzina”, to trzeba będzie coś poświęcić. I tu nie chodzi wcale o martyrologię.
Ostatnio została podpisana umowa między MON a organizacjami, które mają w swoich statutach działalność obrony cywilnej. ZHP też ma w tym swój udział. Podczas wybuchu wojny w Ukrainie działaliśmy w służbach pomocniczych.
Czy to były obchody takie same jak zawsze?
– Były wyjątkowe, inne, znacznie bardziej emocjonujące.
Z czego wynika ta ich wyjątkowość?
– Z kruchości życia, tego że odchodzą ludzie, którzy byli do tej pory na wyciągnięcie ręki. Z plakatów znika coraz więcej twarzy. Nawet Zlot Harcerski odbył się prawdopodobnie po raz ostatni w takiej formule. Mam więc olbrzymią radość, że byłem komendantem największego w historii obchodów zlotu harcerzy z udziałem międzynarodowych drużyn, łącznie z gośćmi z Europy, USA i Kanady. Teraz szukamy nowych sposobów na to, żeby zaprezentować wartości powstańcze, ale nie jako hekatomby i ofiary życia, tylko jako wartości, które warto byłoby sobie na co dzień stawiać. Cały program Szarych Szeregów przeniesiony do programu odznaki Chorągwi Stołecznej ZHP zawiera się w słowach – „Dziś jest Pojutrze”. To dzisiaj tworzymy nasze pojutrze, o które walczyli powstańcy.
Tak na koniec, polały się łzy podczas tegorocznych obchodów?
– Podczas prezentacji filmu pokazującego mieszkańców Domu Powstańców, jak szli do walki. Byli wtedy dziećmi. I łzy popłynęły po policzkach.
Dziękuję za rozmowę.
Radosław Potrac jest nauczycielem historii, wychowania do życia w rodzinie, nauczycielem wspomagającym w Szkole Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 30 im. Powstańców 1863 r. w Warszawie
Wywiad ukazał się w Głosie Nauczycielskim nr 33-34 z 14-21 sierpnia br. Fot. Archiwum prywatne