Środki potrącone z tytułu strajku w ciągu trzech miesięcy mają być wydane na podwyższenie dodatków motywacyjnych. Jest decyzja Rady Warszawy w sprawie rekompensat za strajk. Radni PiS atakowali strajkujących nauczycieli, w głosowaniu wstrzymali się od głosu…
Warszawscy radni podnieśli dodatki motywacyjne dla nauczycieli
Z Urszulą Woźniak, prezes Oddziału ZNP Warszawa Mokotów Ursynów Wilanów, rozmawia Jarosław Karpiński
Warszawscy radni zdecydowali, że w ramach rekompensaty za kwietniowy strajk dodatek motywacyjny dla nauczycieli wzrośnie z 600 do nawet 2,4 tys. zł. Brała pani udział w tej debacie jako reprezentantka środowiska oświaty, czy rzeczywiście była tak burzliwa, jak to przedstawiają media?
– Była i burzliwa, i bulwersująca, ale przede wszystkim była na wskroś polityczna. Radni PiS reagowali na uchwałę tylko i wyłącznie tam, gdzie politycznie mogli sobie pokrzyczeć. Gdy pojawiłam się na sali obrad, to pierwsze, co usłyszałam, to pytania o to, która gazeta zamieściła zdjęcia prezydenta Rafała Trzaskowskiego na bulwarach wiślanych w czasie, gdy do stolicy nadeszła największa fala. Nie mogłam się więc zorientować, w którym punkcie obrad jesteśmy. Bo komentarze nijak miały się do tego, co było procedowane.
Klub PiS miał swoją propozycję.
– W czasie obrad komisji edukacji klub PiS wniósł poprawkę do projektu uchwały, która miałaby podwyższać dodatek motywacyjny w Warszawie z 600 do 1 tys. zł. Przy czym ta poprawka nie była uzgadniana ze związkami, nie została przekazana do skarbnika ani nie wskazano zabezpieczonych środków na ten cel. To było więc pozorowane działanie.
Jakie zarzuty padały przeciwko pomocy dla strajkujących nauczycieli?
– Nauczyciele, którzy tam byli, usłyszeli różne argumenty. Jeden z radnych PiS mówił np. że zrekompensowanie nauczycielom udziału w strajku byłoby nieetyczne. Bo rzekomo nauczyciele, którzy nie strajkowali. byli obrażani, zastraszani i poniżani przez strajkujących. Nazwał też proponowany przez władze miasta dodatek „formą łapówki” dla nauczycieli za strajk. A inny radny dowodził, że radni Koalicji Obywatelskiej chcą uchwalić obejście prawa i stawiają dyrektorów placówek w trudnej sytuacji, bo mogą oni spotkać się z zarzutem złamania dyscypliny finansów publicznych. „Nagadali” na tych nauczycieli strasznie. Po czym radni PiS nie zagłosowali wcale przeciwko uchwale, tylko wstrzymali się od głosu.
Jeden z radnych PiS mówił np. że zrekompensowanie nauczycielom udziału w strajku byłoby nieetyczne. Nazwał też proponowany przez władze miasta dodatek „formą łapówki” dla nauczycieli za strajk.
Pani zabrała głos w trakcie debaty?
– Zabrałam głos merytorycznie i wskazałam, o czym zresztą pisał Głos Nauczycielski, że nawet raport rządowy mówi o tym, że w 2018 r. wynagrodzenia nauczycieli były ponaddwukrotnie niższe niż innych grup pracowników. Mówiłam o tym, że zaproponowane już minimalne wynagrodzenie na przyszły rok ma wynieść 2450 zł, natomiast nauczyciel stażysta czy kontraktowy z licencjatem ma obecnie 2250 zł pensji zasadniczej. I że dla nas bardzo istotne są wynagrodzenia zasadnicze, a nie dodatki uznaniowe.
W niektórych miastach, takich jak Rybnik, Chorzów czy Zielona Góra, radni od 1 czerwca podnieśli nauczycielom pensje, natomiast w Warszawie przegłosowano wyższe dodatki motywacyjne. Teraz wszystko w rękach dyrektorów?
– Te środki, które zostały zaoszczędzone, czyli potrącone z tytułu strajku nauczycieli w ciągu trzech miesięcy, do sierpnia, mają być wydane na podwyższenie dodatków motywacyjnych do kwoty 2,4 tys. miesięcznie. W odpowiedzi na interpelację radnej Doroty Łobody, przewodniczącej komisji edukacji Rady Miasta, pani wiceprezydent Renata Kaznowska odpowiedzialna za edukację odpowiedziała, że nauczycielowi ustali się dodatkowy dodatek motywacyjny w wysokości 1 tys. zł. Co oznacza, że w ciągu trzech miesięcy dostanie 3 tys. zł brutto więcej. Ale oczywiście nie więcej, niż mu potrącono z tytułu strajku. Jeśli potrącono komuś 2,1 tys. brutto, to dostanie 700 zł dodatku ekstra. W ciągu trzech miesięcy otrzyma więc w sumie 2,1 tys. zł. Oczywiście nie będą do tego wliczane nieprzepracowane godziny ponadwymiarowe i dodatki za trudne warunki pracy, bo nauczyciele nie świadczyli pracy w warunkach strajku. I tu powstaną jakieś oszczędności, które dyrektor może przeznaczyć np. na podwyższenie dodatku motywacyjnego dla nauczyciela, który zrezygnował ze strajku i pomagał przy egzaminie.
Jeśli potrącono komuś 2,1 tys. brutto, to dostanie 700 zł dodatku ekstra. W ciągu trzech miesięcy otrzyma więc w sumie 2,1 tys. zł.
Dziękuję za rozmowę.