W wielu szkołach będzie można podważyć egzamin gimnazjalny. To efekt braku dobrej woli rządu i wysłania przez MEN do szkół przypadkowych osób, by pracowali w komisjach nadzorujących. O groźbie podważania egzaminów mówi rzecznik praw obywatelskich dr Adam Bodnar.
Pierwsza część dzisiejszego egzaminu gimnazjalnego nie odbyła się w trzech szkołach – poinformowało ministerstwo edukacji i Centralna Komisja Egzaminacyjna. Jedna z nich to Szkoła Podstawowa Darzlubie koło Pucka w woj. pomorskim – prawdopodobnie jedyna placówka, gdzie nie odbędzie się zarówno test z WOS-u i historii jak i języka polskiego. – Jest strajk, jesteśmy konsekwentni a nie znaleźli się „chętni” z zewnątrz – poinformowała jedna z nauczycielek tej szkoły.
W pozostałych dwóch placówkach uczniowie nie przystąpili do porannego testu z WOS i historii, ale prawdopodobnie wypełnią arkusz z języka polskiego. Chodzi o Szkołę Podstawową w Podwiesku (woj. kujawsko-pomorskie) i o Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych w Owińskach pod Poznaniem.
Egzaminy gimnazjalne w całym kraju były zagrożone z powodu braku dobrej woli rządu w negocjacjach ze strajkującymi nauczycielami. Wczorajsza, wieczorna tura negocjacji zakończyła się fiaskiem, ponieważ przedstawiciele rządu nawet nie chcieli rozmawiać na temat postulatów ZNP i FZZ. Mimo, że oba związki przygotowały kolejną propozycję kompromisu – rozpisanie 30-procentowej podwyżki w 2019 r. nie na dwie, jak dotąd proponowano, ale na trzy raty. Stronę związkową wspierały podczas negocjacji organizacje zrzeszające pracodawców, które wskazały nawet źródło pieniędzy brakujących na sfinansowanie postulatów nauczycieli – Fundusz Pracy.
Zamiast rozwiązać konflikt i umożliwić strajkującym nauczycielom powrót do pracy (w tym przy egzaminach), rząd poszedł na zwarcie. W efekcie, dziś w wielu szkołach w komisjach nadzorujących znalazły się osoby nieuprawnione. W Białymstoku do szkół ruszyły zakonnice, księża i katecheci, którzy mieli zastąpić protestujących nauczycieli. W Szkole Podstawowej nr 17 w Grudziądzu (woj. kujawsko-pomorskie) pojawili się leśnicy (i to w służbowych mundurach). W Kluczborku do pilnowania procedur egzaminacyjnych skierowano strażaków, w Opolu – m.in. pracowników służby więziennej. W Katowicach do komisji nadzorujących wydelegowano m.in. urzędników.
Podobnie działo się w szkołach w całym kraju.
Problem w tym, że zorganizowane w ten sposób egzaminy mogą zostać unieważnione. Na co ostatnio zwrócił uwagę m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który przyznał, że istnieją obawy, że podjęte w ostatnich dniach przez MEN decyzje mogą stać się podstawą do unieważnienia egzaminów. Chodzi o napisane przez MEN na kolanie i przyjęte w ostatniej chwili rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków i sposobu przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty, egzaminu gimnazjalnego i egzaminu maturalnego. Resort Anny Zalewskiej w dokumentach tych dopisał przepis mówiący, że „w przypadku braku możliwości powołania w skład zespołu nadzorującego nauczyciela zatrudnionego w szkole, w której jest przeprowadzany egzamin ósmoklasisty (albo odpowiednio: gimnazjalny lub maturalny – przyp.red.), w skład zespołu nadzorującego mogą wchodzić inni nauczyciele” oraz „osoby posiadające kwalifikacje wymagane do zajmowania stanowiska nauczyciela”. Ministerstwo edukacji opublikowało jednocześnie komunikat, w którym znalazło się stwierdzenie, że „każda osoba posiadająca kwalifikacje pedagogiczne może być członkiem zespołu egzaminacyjnego i nadzorującego podczas tegorocznych egzaminów”.
Rzecznik Praw Obywatelskich ma jednak wiele wątpliwości do zmian w tych rozporządzeniach. Jego zdaniem, przygotowane w pośpiechu akty prawne mające przeciwdziałać strajkowi nauczycieli „mogą naruszać prawa obywatelskie”. Jak podkreślił Adam Bodnar, z Karty Nauczyciela wynika, że „pomimo posiadania odpowiednich kwalifikacji nauczycielskich, przygotowania pedagogicznego oraz doświadczenia zawodowego, nie wszystkie osoby wykonujące pracę polegającą na uczeniu mogą być uznane za nauczycieli”. „Decydujące jest istnienie stosunku pracy w danym miejscu” – zauważył RPO. Za nauczycieli – w świetle art. 3 pkt 1 KN, nie można uznać np. osób o kwalifikacjach nauczycielskich zatrudnionych na podstawie umowy cywilnoprawnej albo też emerytowanych pedagogów. „W tym zakresie przedmiotowe rozporządzenie narusza przepisy ustawy – Karta Nauczyciela” – czytamy w piśmie RPO do minister edukacji Anny Zalewskiej.
Rzecznik przywołał stanowisko ZNP we wniosku skierowanym do Głównego Inspektora Pracy z 13 marca 2019 r., w którym podważono kierowanie nauczycieli z jednej szkoły do pracy w komisjach nadzorujących egzaminy w innej placówce. „Ponieważ pracodawcą nauczyciela jest wyłącznie szkoła lub placówka, w której jest zatrudniony, należałoby przyjąć, że obowiązek pracy w zespole nadzorującym dotyczy wyłącznie tej szkoły lub placówki. Dyrektor szkoły nie ma prawa delegować nauczyciela do pracy na rzecz innej szkoły, z którą nauczyciela nie wiąże stosunek pracy. W obecnym stanie prawnym dyrektorzy szkół nie mają także możliwości zatrudnienia osoby wyłącznie do pracy w zespole nadzorującym, ponieważ taka praca jest rozliczana w ramach czasu pracy nauczyciela już zatrudnionego” – zauważył RPO.
Adam Bodnar zwrócił też uwagę na niepokój, jaki może wywołać kwestia braku zaświadczenia o niekaralności czy też badań lekarskich u osób kierowanych na podstawie nowych przepisów do pracy przy egzaminach. „Podnoszone są obawy, że zaangażowanie do zespołów nadzorujących osób niespełniających tych warunków może stanowić w przyszłości podstawę unieważnienia egzaminów przeprowadzonych z udziałem takich osób” – ostrzegł RPO.
Ponadto nowelizowane rozporządzenia weszły w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia. Tymczasem informacja o sposobie organizacji i przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty, gimnazjalnego i maturalnego powinna być ogłaszana przez Centralną Komisję Egzaminacyjną nie później niż do dnia 10 września roku szkolnego, w którym są przeprowadzane egzaminy. „Taki tryb wprowadzania regulacji prawnych jest sprzeczny z zasadą poprawnej legislacji, może podważać zaufanie obywateli do państwa oraz wprowadzać atmosferę niepokoju i chaosu w szkołach, które znajdują się obecnie w bardzo trudnej sytuacji ze względu na konieczność przeprowadzenia egzaminów dla podwójnej liczby uczniów ubiegających się o przyjęcie do szkół średnich” – czytamy w piśmie RPO do MEN.
Także ZNP ostrzegał, że kwalifikacje pedagogiczne to za mało, by zostać członkiem zespołu nadzorującego. Trzeba bowiem pamiętać, że członkiem zespołu egzaminacyjnego i nadzorującego nie może być osoba, która wprawdzie posiada kwalifikacje pedagogiczne, ale jednocześnie:
* nie posiada zaświadczenia lekarskiego stwierdzającego spełnianie warunków zdrowotnych niezbędnych do wykonywania zawodu nauczyciela (art. 9 ust. 1 pkt 3 ustawy Karta Nauczyciela),
* nie przestrzega podstawowych zasad moralnych (art. 9 ust. 1 pkt 2 ustawy Karta Nauczyciela),
* figuruje w rejestrze sprawców przestępstw na tle seksualnym (art. 21 ustawy z dnia 13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym).
O tym, ilu rodziców postanowi podważyć wyniki tegorocznego egzaminu gimnazjalnego przekonamy się po 14 czerwca br., gdy uczniowie dowiedzą się, jak wypadli na tym egzaminie.
Jak poinformowała Centralna Komisja Egzaminacyjna, w 2019r. do egzaminu gimnazjalnego zostało zgłoszonych ponad 350 000 uczniów z prawie 7 000 szkół, którzy rozwiążą zadania w ponad 2 058 000 arkuszy.
(PS, GN)