Minister Anna Zalewska nie dostanie pieniędzy na jeden ze swoich flagowych pomysłów – zwiększenie liczby godzin do dyspozycji dyrektora szkoły
W odpowiedzi na postulaty protestujących nauczycieli dotyczące zwiększenia wynagrodzenia o 1000 zł na etat minister edukacji Anna Zalewska przygotowała własny pakiet propozycji dla całego środowiska. Znalazł się w nim m.in. pomysł dodatku „na start” dla nauczycieli stażystów, czy rozszerzenie dodatku za wyróżniającą pracę (który pojawi się od 2020 r.) na wszystkich nauczycieli.
W pakiecie Anna Zalewska umieściła też projekt zwiększenia liczby godzin do dyspozycji dyrektora szkoły. – Co to oznacza dla nauczyciela? Właściwie każde zajęcie dodatkowe płatne, zajęcia rozwijające zdolności uczniów, jak również zajęcia wspierające – wyjaśniła szefowa MEN prezentując ten punkt ze swoich propozycji.
Pomysł zwiększenia liczby godzin do dyspozycji dyrektora szefowa MEN wpisała więc do projektu nowelizacji rozporządzenia w sprawie ramowych planów nauczania dla publicznych szkół opublikowanego 7 marca br. Godziny te miałyby zostać przeznaczone na rozwój zainteresowań uczniów – na I etapie edukacyjnym chodzi o 1 godzinę więcej, na II etapie edukacyjnym – o 1 godzinę więcej oraz na III etapie edukacyjnym – o 1 godzinę więcej. Dyrektor technikum będzie mógł przeznaczyć godziny do dyspozycji nie tylko na zajęcia rozwijające zainteresowania i uzdolnienia uczniów, czy zajęcia związane z kształtowaniem kompetencji zawodowych, ale także na realizację przedmiotów w zakresie rozszerzonym.
Takiego upokorzenia szefowa MEN chyba jednak się nie spodziewała. Niecałe trzy tygodnie później okazało się bowiem, że rząd nie ma pieniędzy na zwiększenie liczby godzin do dyspozycji dyrektora. Annę Zalewską poinformował o tym Tomasz Robaczyński, wiceminister finansów. Poinstruował on minister edukacji, że w dołączonej do projektu rozporządzenia analizie źródeł finansowania poszczególnych pomysłów, w odniesieniu do większej liczby godzin do dyspozycji dyrektora szkoły należy wykreślić zdanie zakładające, że środki na ten cel znajdą się w subwencji oświatowej. – Należy wyrazy „w ramach kwoty części oświatowej subwencji ogólnej” zastąpić sformułowaniem „z dochodów jednostek samorządu terytorialnego” – oświadczył wiceminister finansów.
To oznacza, że rząd nie zamierza przekazać Zalewskiej ani grosza na sfinansowanie dodatkowej liczby godzin do dyspozycji dyrektora szkoły – bo o wysokości subwencji oświatowej decyduje właśnie rząd.
Jednocześnie Ministerstwo Finansów chciałoby koszty całego przedsięwzięcia przerzucić na samorządy. A te pieniędzy na zwiększenie nakładów na edukację nie mają. Jak policzył Związek Miast Polskich, w ciągu ostatnich 3 lat subwencja oświatowa wzrosła tylko o 3 mld zł. Wydatki bieżące na szkoły zaś poszły w górę aż o 9 mld zł. Rząd nie przekazał też wystarczającej liczby pieniędzy na zeszłoroczną podwyżkę dla nauczycieli – według samorządów chodzi o lukę w wysokości ok. 600 mln zł.
(PS, GN)