Najprawdopodobniej w czwartek ogłoszone zostaną kolejne obostrzenia sanitarne. Według premiera Mateusza Morawieckiego, dotyczyć one mają okresu świąt wielkanocnych i tuż po świętach. Służba zdrowia znalazła się w dramatycznej sytuacji, która zagraża realizacji programu szczepień
– Jesteśmy z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim, z naszymi ekspertami z Rady Medycznej w stałym kontakcie. Analizujemy też otoczenie wokół nas. Będziemy komunikować zestaw dodatkowych obostrzeń najpóźniej pojutrze – zapowiedział dziś w Wadowicach szef rządu.
W jego opinii, nowe reguły mają obowiązywać przez dwa tygodnie, czyli „tydzień poprzedzający święto wielkanocne i tydzień po świętach”. – Decyzje w tej sprawie podejmuje w oparciu o kilka parametrów jednocześnie. Po pierwsze, jest to tendencja dotycząca wzrostu zakażeń, czy w ogóle – trend w obszarze zakażeń – wyjaśnił premier.
Drugim kryterium jest liczba osób przebywających w szpitalach, trzecim – liczba zajętych łóżek respiratorowych, a czwartym – liczba zgonów. – Bierzemy też pod uwagę to, co dzieje się w krajach nas otaczających – podkreślił Mateusz Morawiecki.
Chodzi o to, by „przydusić wirusa raz jeszcze i doczekać do tego momentu, kiedy będziemy mogli powiedzieć, że odporność zbiorowa zwycięża z wirusem”. A także o to, żeby „móc zapewniać ludziom możliwość leczenia, by nie doszło do tego, do czego doszło w bogatych krajach wiosną zeszłego roku, do tej selekcji pacjentów, pozostawiania pacjentów w domach”.
Jak zapewnił premier, w ciągu najbliższych 4-5 tygodni Polska powinna otrzymać 7 mln dawek szczepionek. Chodzi zarówno o dotychczas stosowane na terenie UE specyfiki Pfizer/BioNTech, Moderny i AstraZeneki, jak i o szczepionkę Johnson&Johnson, którą niedawno zarejestrowała Europejska Agencja Leków. Według Mateusza Morawieckiego, do końca kwietnia br. pierwszą dawką powinno zostać zaszczepionych kolejne 7 mln osób. – To, zdaniem epidemiologów, spowoduje, że epidemia będzie wygasać – ocenił premier.
Co z tego, skoro służba zdrowia może mieć problem z wykorzystaniem tych szczepionek. Michał Dworczyk, minister ds. szczepień, przyznał, że w niektórych miejscowościach rejestracja do szczepień nie przebiega tak, jak powinna, ponieważ brakuje terminów. – Z takimi sytuacjami mamy do czynienia w kilkudziesięciu miejscach w Polsce. Natomiast te terminy są na bieżąco uzupełniane przez punkty szczepień – zapewnił Dworczyk. Zaapelował, by osoby, które np. dziś nie otrzymały terminu, telefonowały na infolinię w kolejnych dniach, ponieważ „punkty szczepień na bieżąco uzupełniają terminy”.
Jego zdaniem, problemy te są efektem trudnej sytuacji pandemicznej, która angażuje większość personelu medycznego, a „czasu na takie działania organizacyjne, które punkty szczepień muszą wykonać, jak wypełnianie kalendarza, jest coraz mniej”. Czyli rosnąca liczba nowych zakażeń bezpośrednio wpływa na tempo szczepień.
– Teraz, na przykład, punkty nie uzupełniły wszystkich terminów, mimo tego, że zadeklarowały, ile szczepionek chcą pozyskać na szczepienie. Te wolumeny zostały zagwarantowane przez rządową Agencję Rezerw Strategicznych. Mimo tego, że punkty te już niejako zabukowały sobie tę szczepionkę, to cały czas nie wystawiły wszystkich terminów – tłumaczył Michał Dworczyk zawiłości systemu rejestracji do szczepienia. – Terminy te są sukcesywnie uzupełniane w kalendarzu i dlatego prosimy o zrozumienie. Prosimy o to, aby się nie zniechęcać, tylko nawet jeśli nie ma dziś terminu, to żeby zadzwonić jutro. Takie terminy na bieżąco się pojawiają i są uzupełniane – dodał.
W najbliższych dniach pojawią się nowe zasady organizacji szczepień. Najważniejsza z nich ma dotyczyć wyboru punktu szczepień. Obecnie pacjent może się zarejestrować do zaszczepienia w dowolnym miejscu w kraju, oddalonym nawet o wiele kilometrów od miejsca zamieszkania. Po zmianach, będzie mógł się zarejestrować tylko w punkcie na terenie swojego województwa.
Dworczyk poinformował, że rośnie zainteresowanie szczepionką AstraZeneca. W ostatnich dniach uprawnione osoby nie chciały się rejestrować do zaszczepienia tym właśnie specyfikiem z powodu pojawiających się informacji o problemach niektórych pacjentów z krzepnięciem krwi po podaniu AstraZeneki. Europejska Agencja Leków rozwiała jednak wątpliwości potwierdzając, że szczepionka ta jest bezpieczna dla zdrowia. W efekcie, w ciągu ostatniej doby w Polsce na szczepienie tym preparatem zapisało się ok. 1 mln osób. Zdaniem Dworczyka, to „dowód na to, że wraca zaufanie do szczepionki firmy AstraZeneca”.
(PS, GN)