Gmina zmieniła nauczycielom w Krotoszynie sposób rozliczania nadgodzin. Chodziło o takie dni jak rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, egzaminy, rekolekcje. Pomimo tego że byliśmy w te dni w pracy kazano nam wpisywać do ewidencji „0”, tak jakby nas w pracy nie było… Nauczyciele zażądali zwrotu w sumie 350 tys. zł. z odsetkami
Z Bartoszem Kosiarskim, prezesem Oddziału ZNP w Krotoszynie, rozmawia Jarosław Karpiński
Nauczyciele z wielkopolskiego Krotoszyna złożyli pozew zbiorowy i wygrali w sądzie z organem prowadzącym. Teraz mogą odzyskać pieniądze za pracę świadczoną w dni wolne od lekcji, np. podczas rekolekcji. To pierwszy taki wyrok w Polsce i duży sukces. Proszę opowiedzieć jak do tego doszło…
– W 2009 r. gmina zmieniła nauczycielom w Krotoszynie sposób rozliczania nadgodzin. Na początku byliśmy przekonani, że ta zmiana jest podyktowana jakimiś odgórnymi przepisami, ale gmina sama ustaliła takie zasady. Chodziło o takie dni jak rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, egzaminy gimnazjalne, sprawdzian szóstoklasistów, rekolekcje, Dzień Edukacji Narodowej, czyli dni, które są teoretycznie wolne od zajęć, ale nauczyciele i tak muszą pracować, np. sprawować opiekę nad uczniami. I pomimo tego że byliśmy w te dni w pracy kazano nam wpisywać do ewidencji „0”, tak jakby nas w pracy nie było. ZNP interweniował i wymieniał pisma z burmistrzem. My mieliśmy swoje opinie prawne, a burmistrz przedstawiał swoje. Spór trwał kilka lat, ale w końcu nauczyciele z czterech szkół się zbuntowali i postanowili dochodzić swoich praw przed sądem pracy. Złożyliśmy pozew grupowy i proces wygraliśmy.
To ważne, bo widać, że można wygrać z gminą i że nauczyciel w przypadku niekorzystnych decyzji organu prowadzącego nie jest na pozycji straconej. Jak liczna była grupa nauczycieli, którzy postanowili dochodzić swoich praw przed sądem?
– Pozew złożyła grupa około 100 osób, także członków ZNP. Nauczyciele z dwóch kolejnych szkół także chcieli przystąpić do pozwu, ale zostali skutecznie zniechęceni od tego przez dyrektorów. Zamierzam dowiedzieć się jak do tego doszło.
Sąd wydał orzeczenie po roku postępowania.
– Tak, najważniejsze jest to, że zapadł wyrok dla nas korzystny. Teraz czekamy na pisemne uzasadnienie. Z tego co słyszałem, gmina się raczej nie będzie odwoływać od tego orzeczenia, ale zobaczymy co ostatecznie zrobi.
Tak czy inaczej, dopiero po uprawomocnieniu się orzeczenia będzie można dochodzić wypłaty konkretnych kwot. Jak to będzie wyglądało?
– Jeśli dojdzie do ugody i burmistrz postanowi wypłacić pieniądze, o które się sądziliśmy, to do zwrotu będzie w sumie 350 tys. zł. z odsetkami. Burmistrz wydał już oświadczenie w związku z tą sprawą i tłumaczy w nim, że gmina zapłaci wszystkim nauczycielom. Nie tylko tym, którzy wnieśli pozew zbiorowy. Jest to oczywiście logiczne, bo gdyby zwrócił pieniądze tylko nam, to pojawiłyby się kolejne pozwy. A to byłyby dodatkowe koszty dla gminy.
Czyli to organ prowadzący w Krotoszynie sam stworzył sobie problem, bo chciał oszczędzić na nadgodzinach dla nauczycieli?
– Piwa nawarzyła rada miejska, zmieniając regulamin naliczania nadgodzin. Ale nie czarujmy się, nie była to inicjatywa radnych. Rada dostała gotowy projekt odpowiedniej uchwały przygotowanej przez burmistrza i skarbnika, i pewnie radni też byli przekonani, że wszystko odbywa się w ramach prawa. Teraz trudno jednak dociec jaka była prawdziwa „kuchnia” tej całej zmiany.
Dziękuję za rozmowę.
Fot: Bartosz Kosiarski/Facebook