Część dzieci pójdzie do szkół, przedszkoli i żłobków dopiero w III etapie wychodzenia z epidemii koronawirusa. Nie wiadomo jednak, czy to się wydarzy do końca czerwca br. Tak wynika z planu rozluźniania obostrzeń przedstawionego dziś przez rząd
Plan ten jest niestety bardzo ogólny i brak w nim konkretów. Premier Mateusz Morawiecki podzielił długi proces wychodzenia z reżimów towarzyszących epidemii koronawirusa na cztery etapy. Uruchamianie żłobków, przedszkoli i szkół zostało uwzględnione dopiero w III etapie. Wtedy uruchomiona zostanie opieka nad dziećmi w żłobkach, przedszkolach oraz w klasach I-III (tu dzieci mają zostać podzielone na mniejsze grupy).
Nie oznacza to jednak, że nauczyciele wrócą do kształcenia stacjonarnego. Placówki oświatowe – a i to niektóre – mają bowiem zapewnić uczniom w ramach III etapu jedynie opiekę. Co więcej – tylko niektórym rodzicom. – Powrót do żłobków i przedszkoli rozumiemy jako opiekę nad dziećmi dla rodziców, którzy nie mogą pozostawić ich w domu – oświadczył Szumowski.
Ani minister zdrowia ani premier nie chcieli zdradzić szczegółów uwalniania obostrzeń dotyczących szkół i placówek oświatowych. – Propozycje dotyczące edukacji przedstawimy odrębnie z panem ministrem edukacji Dariuszem Piontkowskim. Ten obszar będziemy komunikowali odrębnie – mówił Szumowski. Nie chciał zdradzić, czy uczniowie w ogóle wrócą w tym roku szkolnym do szkół i jakie plany rząd ma wobec uczniów przystępujących do egzaminów.
Nie wiadomo jeszcze, w jakiej przestrzeni czasowej ma się odbywać przechodzenie z jednego etapu do drugiego. – Będziemy musieli nauczyć się żyć z epidemią przez dłuższy czas. Nie ma danych, które mogłyby powiedzieć, że epidemia wygaśnie za miesiąc, dwa, pięć miesięcy. Jedyną datą pewną jest powstanie leków i szczepionki, ale kiedy to się odbędzie, nie wiadomo – tłumaczył minister zdrowia Łukasz Szumowski. – Plan nie ma konkretnych dat. Przejście z jednego etapu do drugiego zależy od zachorowań, tego, ile będziemy mieli łóżek szpitalnych i respiratorów. Odstępy między etapami będą mogły być tydzień albo i trzy tygodnie. Za każdym razem musimy sprawdzać, jak to wpływa na epidemię – dodał.
Póki co, od 20 kwietnia br. będą wprowadzane ograniczenia pewnych obostrzeń. Otwarte mają zostać lasy i parki. – Nie traktujmy tego jako zaproszenia do niekontrolowanej rekreacji. To ma być zwiększony komfort zdrowia psychicznego – zastrzegł premier Mateusz Morawiecki. W pierwszym etapie złagodzone zostaną też przepisy ograniczające handel. Sklepy o powierzchni do 100 metrów kwadratowych będą mogły obsługiwać maksymalnie 4 klientów na 1 kasę, a sklepy o większej powierzchni – 1 osobę na 15 metrów kwadratowych powierzchni.
Podobne wymogi, tj. jedna osoba na 15 metrów kwadratowych powierzchni, ma obowiązywać w przypadku nabożeństw w kościołach, które zostaną otwarte dla szerszej grupy wiernych.
Jak długo trzeba będzie nosić maseczki? – Aż nie powstanie szczepionka – oświadczył minister Szumowski.
Rząd chce jednak wprowadzić kolejny wyjątek od obowiązku zakrywania ust i nosa – chodzi o rolników, którzy – według ministra zdrowia – pracując na zewnątrz utrzymują od siebie większy dystans. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego w takim razie nie można by zwolnić od obowiązku noszenia maseczek np. osób spacerujących w lesie, parku, czy po plaży.
– Poprzez obostrzenia kupujemy sobie czas. Więcej osób może ocalić swoje życie. Robimy ostrożne kroki do przodu, by zbudować nową rzeczywistość gospodarczą. Chcemy zaproponować nowe reguły – mówił szef rządu.
Podczas przechodzenia z jednego etapu do drugiego mają obowiązywać zasady „trzech i” – izolacja, identyfikacja i informatyzacja. – Izolacja, czyli musimy zachować właściwy dystans, nosić maseczki. Identyfikacja – będziemy coraz lepiej starali się opanować sztukę badania, kto ma z kim kontakty, w czym ma pomóc aplikacja na temat kwarantanny, byśmy mogli wiedzieć, kto mógł być zakażony. Informatyzacja – jak najwięcej pracy zdalnej, by nie trzeba było wchodzić w bezpośredni kontakt z innymi – tłumaczył premier.
(PS, GN)