Tak MEiN chce poprawić los nauczycieli: Pensum większe o 4 godziny plus 8 godzin pracy na rzecz szkoły

Wzrost pensum z 18 do 22 godzin i zobowiązanie nauczycieli dodatkowo do 8 godzin pracy w tygodniu na rzecz szkoły – takie propozycje usłyszeli dziś przedstawiciele związków zawodowych z ust ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.

Dziś o godz. 13.00 rozpoczęło się kolejne spotkanie w ramach ministerialnego Zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty. W skład zespołu wchodzą przedstawiciele MEiN, związków zawodowych i przedstawicieli samorządów.

Ministerstwo przedstawiło propozycje, które każdy nauczyciel odczuje na własnej skórze. Jak poinformował Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZG ZNP, MEiN położyło na stole wzrost pensum o 4 godziny plus dodatkowe 8 godzin pracy w tygodniu na rzecz szkoły. Pensum nauczycieli przedszkoli pozostałoby na obecnym poziomie.

Resort Przemysława Czarnka przyznał, że podwyższenie pensum będzie się wiązało z „ruchami kadrowymi”, czyli mówiąc wprost – zwolnieniami. Nauczyciele, którzy nie zdecydują się na pracę w oparciu o wyższe pensum, otrzymają niższe wynagrodzenie.

„Zmiany pensum będą wiązały się z ruchami kadrowymi, w związku z tym zakładamy 3-letni okres przejściowy, dający możliwość elastycznego przechodzenia na nowy system. Rozwiązania kadrowe będą uwzględniały decyzję nauczyciela o zwiększeniu pensum z jednoczesnym wzrostem wynagrodzenia lub zachowanie dotychczasowego wymiaru pensum i ustalenie proporcjonalnego wynagrodzenia zasadniczego” – czytamy w komunikacie MEiN.

Co natomiast zostanie zaliczone do 8 godzin pracy na rzecz szkoły? „Do godzin dostępności wliczane będą: spotkania z rodzicami, czas na indywidualne rozmowy z rodzicami, konsultacje z uczniami, wycieczki szkolne, doraźne zajęcia i aktywności związane np. z przygotowaniem akademii, wolontariatem, organizacją i opieką nad uczniami podczas np. dyskotek, rady pedagogiczne” – wyjaśniono w komunikacie.

I dalej: „Zajęcia i czynności realizowane w ramach dostępności w szkole nauczyciela będą rejestrowane na bieżąco (np. wraz z rozliczaniem godzin ponadwymiarowych) i  rozliczane np. w okresach rocznych w indywidualnej karcie ewidencji czasu pracy”.

W planach jest też zlikwidowanie stopnia stażysty i nauczyciela kontraktowego. Nauczyciel wchodzący do zawodu przez 4 lata zdobywałby doświadczenie, by po tym okresie zostać nauczycielem mianowanym (po zaliczeniu zewnętrznego egzaminu praktycznego i teoretycznego). Kolejnym stopniem zawodowym stałby się nauczyciel dyplomowany, który mógłby uzyskać dwie specjalizacje zawodowe (a tym samym – dodatek).

Ministerstwo edukacji zaproponowało też likwidację średniego wynagrodzenia nauczycieli obliczanego w oparciu o kwotę bazową zapisaną w ustawie budżetowej na każdy kolejny rok. W zamian miałoby pojawić się pojęcie przeciętnego wynagrodzenia nauczycieli (też opartego na kwocie bazowej). Nie wiadomo, czym poprzednie rozwiązanie miałoby się różnić od obecnego poza zmianą nazwy.

W takim układzie przeciętne wynagrodzenie nauczycieli wynosiłoby:
* nauczyciel bez stopnia awansu – 4950 zł (o 1412 zł więcej niż średnie wynagrodzenie stażysty i 1023 zł więcej niż wynagrodzenie kontraktowego)
* nauczyciel mianowany – 6400 zł (o 1306 zł więcej niż obecne średnie wynagrodzenie)
* nauczyciel dyplomowany – 7750 zł (o 1240 zł więcej niż obecne średnie wynagrodzenie)

Pamiętajmy jednak, że wynagrodzenie przeciętne – nazywane dziś wynagrodzeniem średnim – jest pojęciem umownym, służącym przede wszystkim rozliczeniem pieniędzy na nauczycielskie wynagrodzenia, jakie samorządy otrzymują w ramach subwencji oświatowej. Żaden nauczyciel w Polsce nie otrzymuje rzeczywistego wynagrodzenia w wysokości określonej w wynagrodzeniu średnim.

Jednocześnie MEiN chce uwolnić samorządy z obowiązku rozliczania sposobu wypłacania nauczycielom średnich wynagrodzeń, a co za tym idzie – z wypłaty dodatku uzupełniającego. Resort edukacji obiecał, że w zamian zaproponuje „wprowadzenie dodatkowych mechanizmów ułatwiających osiąganie przez nauczycieli wysokości przeciętnego wynagrodzenia przez zwiększenie udziału wynagrodzenia zasadniczego w wynagrodzeniu przeciętnym nauczycieli”. Samorządy musiałyby uchwalać regulaminy wynagradzania nie rzadziej niż raz na trzy lata. Regionalne Izby Obrachunkowe miałyby prawo kontrolować osiąganie wysokości przeciętnego wynagrodzenia (czyli zachowanie obecnego mechanizmu kontroli).

Jeszcze niedawno minister Czarnek w wywiadach obiecywał powiązanie nauczycielskich wynagrodzeń z przeciętnym wynagrodzeniem. Teraz okazało się, co szef MEiN miał na myśli – nie chodzi o przeciętne wynagrodzenie w gospodarce, ale przeciętne wynagrodzenie nauczycieli (obecnie nazwane wynagrodzeniem średnim). Nic więc pod tym względem by się nie zmieniło (poza nazwą wynagrodzenia).

Minimalne stawki wynagrodzenia nauczycieli stanowiłyby określony procent przeciętnego wynagrodzenia nauczycieli. Ministerstwo chciałoby wpisać minimalne stawki wynagrodzenia nauczycieli do ustawy, a nie – jak to jest obecnie – do rozporządzenia. Co sprawi, że ewentualna podwyżka minimalnego wynagrodzenia będzie operacją dużo bardziej skomplikowaną i trudniejszą – bo wymagającą zgody Sejmu, Senatu i prezydenta (a nie, jak to jest obecnie – tylko podpisu ministra edukacji).

Jak poinformowało ministerstwo edukacji, w przypadku nauczycieli posiadających tytuł zawodowy magistra oraz przygotowanie pedagogiczne minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego będą stanowiły dla:
* nauczyciela nieposiadającego stopnia awansu zawodowego – 81 proc.,
* nauczyciela mianowanego – 71 proc.,
* nauczyciela dyplomowanego – 65 proc.,
– przeciętnego wynagrodzenia nauczycieli.

Minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli posiadających tytuł magistra i przygotowanie pedagogiczne wyniosą wtedy odpowiednio:
* nauczyciel bez stopnia awansu zawodowego – 4 010 zł (o 1061 zł więcej w przypadku obecnego stażysty i 976 zł więcej w przypadku kontraktowego),
* nauczyciel mianowany – 4 540 zł (o 1095 zł więcej niż obecnie)
* nauczyciel dyplomowany – 5 040 zł (o 994 zł więcej)

Pamiętajmy jednak, że w zamian pensum nauczycieli wzrośnie o 4 godziny, będzie on też musiał zrealizować 8 dodatkowych godzin na rzecz szkoły! Można wątpić, czy oferta ministerstwa edukacji jest w ogóle jakąkolwiek podwyżką. Pensum wzrośnie bowiem o 22 proc., a płace – o 24 proc. Rachunek ten nie uwzględnia jednak inflacji, która w tym roku wynosi 5,5 proc., a w przyszłym roku wyniesie 3,3 proc.

MEiN zaproponowało też określenie konkretnych kwot minimalnych stawek dodatków do wynagrodzenia. „Stawki dodatków obowiązujące u danego organu prowadzącego będzie określał sam organ prowadzący, z uwzględnieniem, że stawki te nie mogą być niższe od stawek minimalnych. JST będą uchwalały regulaminy wynagradzania nie rzadziej niż raz na 3 lata” – czytamy w komunikacie. Co oznacza zamrożenie dodatków na trzy lata. Obecnie większość dodatków rośnie wraz z każdą wywalczoną podwyżką.

Resort Czarnka zapowiedział ponadto wprowadzenie dodatku z tytułu posiadania stopnia specjalizacji zawodowej, a także ustalenie wysokości dodatku wiejskiego w stałej kwocie 300 zł (dla wszystkich nauczycieli, bez względu na stopień awansu), a nie jak to jest obecnie – w wysokości 10 proc. wynagrodzenia zasadniczego.

Likwidacji ulegnie wprowadzony przez Annę Zalewską dodatek dla młodych nauczycieli „na start”. Według MEiN, ma się to odbyć „przy jednoczesnym zwiększeniu wynagrodzenia nauczycieli rozpoczynających pracę w zawodzie”.

Od 2023 r. ma zostać obcięty odpis na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych, a pozyskane w ten sposób pieniądze trafią do puli środków na wynagrodzenia nauczycieli. Czyli nauczyciele sami sobie sfinansują część wynagrodzenia, jakie otrzymają w 2023 r.

W komunikacie MEiN możemy też przeczytać o propozycji wprowadzenia 50 dni urlopu wypoczynkowego nauczycieli szkół feryjnych w dniach roboczych, udzielanego zgodnie z planem urlopów, we wszystkie dni wolne od zająć dydaktyczno–wychowawczych. „Nauczyciel będzie mógł korzystać z urlopu wypoczynkowego w trakcie: ferii zimowych, ferii letnich, zimowej przerwy świątecznej, wiosennej przerwy świątecznej, a także dni wolnych od zajęć dydaktyczno-wychowawczych w zależności od typu szkoły” – wyjaśniło ministerstwo.

(PS, GN)