WHO: Największym zagrożeniem dla Europy są obecnie groźne mutacje

Koronawirus nadal rozprzestrzenia się w Europie z dużą szybkością, a największym zagrożeniem są dwie mutacje: brytyjska i południowoafrykańska – ostrzegła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Mutacje nie tylko szybciej się rozprzestrzeniają w populacji, ale też skuteczniej zabijają pacjentów

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej, dr Hans Kluge, dyrektor WHO na Europę, poinformował, że już drugi tydzień z rzędu w Europie zgłoszono mniej niż 1 mln nowych przypadków koronawirusa. To o połowę mniej niż w ostatnich tygodniach grudnia 2020 r. WHO jest jednak daleka od optymizmu. Stoją za tym dwie przyczyny – liczba nowych przypadków w Europie jest nadal 10 razy wyższa niż w maju 2020 r., a już wkrótce korzystne trendy mogą się odwrócić w efekcie pojawienia dwóch groźnych mutacji.

Według dr. Kluge, większość krajów nadal ma bardzo wysoki poziom transmisji koronawirusa w społeczeństwie.

To zapewne wpływ najgroźniejszej mutacji, jaka występuje na kontynencie, czyli brytyjskiej (B117). Jak podkreśliła dr Catherine Smallwood z WHO, wariant ten zarówno szybciej się przenosi niż „normalny” koronawirus, ale także wywołuje cięższy stan choroby, a tym samym – zwiększa śmiertelność. Według danych WHO, mutacja dotarła do około połowy państw członkowskich UE, w których bardzo szybko się rozprzestrzenia.

WHO zwraca uwagę na długotrwałe skutki zakażenia koronawirusem. Co dziesiąty chory na COVID-19 po 12 tygodniach od zakażenia nadal czuje się fatalnie. Zdaniem dr. Kluge, służby medyczne poszczególnych krajów powinny lepiej wsłuchiwać się w potrzeby takich pacjentów. – To priorytet dla WHO i powinien stać się priorytetem dla każdej służby zdrowia – stwierdził dyrektor WHO na Europę.

Zdaniem prof. Martina Mackee z London School of Hygiene and Tropical Medicine, za długotrwałe skutki przebytego COVID-19 odpowiada obecność wirusa w niektórych częściach ciała chronionych przed działaniem układu odpornościowego, jak np. w mózgu. Najczęstszymi objawami jest tu zmęczenie oraz tzw. mgła mózgowa, czyli zestaw zaburzeń neurologicznych przypominających chroniczne zmęczenie. Tego typu powikłania mogą wystąpić z podobnym prawdopodobieństwem u osoby, która przeszła COVID-19 ciężko, jak i u tej, która przechorowała go w sposób lekki. Naukowcy stwierdzili za to, że schorzenie częściej występuje u kobiet niż u mężczyzn.

Według Mackee, chorobie przeciwdziałać trzeba w sposób multidyscyplinarny, angażując specjalistów z różnych dziedzin medycyny.

W jego opinii, zbyt szybkie luzowanie obostrzeń przez poszczególne państwa może doprowadzić do pojawienia się jeszcze groźniejszych wariantów koronawirusa. Mutacje powstają bowiem w krajach, w których doszło do wysokiej transmisji. – Bardzo ważne jest, abyśmy przekazali tę wiadomość dalej, ponieważ coraz głośniejsze są zapowiedzi znoszenia lockdownu towarzyszące przekonaniu, że szczepionka nas uratuje – podkreślił Mackee.

– Należy kontynuować środki zaradcze w zakresie zdrowia publicznego, które ograniczają rozprzestrzenianie się koronawirusa, takie jak przestrzeganie dystansu społecznego. Szczepionki należy postrzegać jako „dodatkowe narzędzie” w tym zestawie, ale nie jako panaceum na wszystko – ostrzegł Siddharta Datta, kierownik programu ds. zapobiegania zakażeń w WHO.

(PS, GN)