Nie zgadzam się, że to chodzi tylko o 500 mln zł. ZMP mówi o kwocie 2,1 mld złotych. Ta kwota powinna trafić do samorządów jeszcze w tym roku jeśli MEN chce nas traktować poważnie i uczciwie.
Z Markiem Wójcikiem, pełnomocnikiem zarządu Związku Miast Polskich ds. legislacyjnych, rozmawia Jarosław Karpiński
Minister Piontkowski obwiniał duże samorządy za chaos związany z naborem podwójnego rocznika, teraz w kontekście rozporządzenia dotyczącego sposobu podziału dodatkowej kwoty 1 mld zł subwencji na oświatę zarzuca dużym miastom, że nie chcą się dzielić z mniej zamożnymi gminami, choć – jak argumentuje – dochody samorządów rosną.
– Podczas niedawnego spotkania ZMP z szefem MEN pan minister Piontkowski obiecał nam, że w tym roku nie zostaną wprowadzone nowe kryteria podziału subwencji oświatowej. W trakcie tej rozmowy zwracaliśmy uwagę, że z prawnego punktu widzenia te nowe kryteria nie są przejrzyste. Nie ma bowiem w ustawie definicji „trudnej sytuacji finansowej samorządów”. Skoro nie ma, to tym bardziej nie ma upoważnienia żeby w rozporządzeniu definiować coś czego nie zawiera ustawa.
A MEN próbuje to właśnie robić?
– To jest absolutnie niezgodne z zasadami technik prawodawczych i z Konstytucją, która w tej sprawie jest jednoznaczna, Podobnie, jak jednoznaczna jest w kwestii obowiązku tworzenia dobrego prawa i równości wobec prawa. Już w preambule do Konstytucji zawarto zobowiązanie do jednakowej ochrony każdego podmiotu lub osoby przez stanowione przez państwo normy prawne, zapewnienie równości traktowania podmiotów w procesie stanowienia tego typu norm oraz zakaz nieuprawnionej dyskryminacji przez prawo.
Tymczasem to rozporządzenie różnicuje samorządy wprowadzając zapis o wsparciu małych szkół, mających oddziały poniżej 18 dzieci i określając kryterium dochodowe dla samorządów. Proszę zwrócić uwagę, że blisko jedna czwarta małych szkół jest w miastach. To, że one są małe i mają czasem tylko kilkuosobowe oddziały nie gwarantuje, że dostaną wsparcie. Dodatkowe środki przekazane zostaną na placówki, które spełniają obydwa warunki: mają małe oddziały i są prowadzone przez samorząd, którego dochody, po uwzględnieniu systemu wyrównawczego, są niższe od 90 proc. średniej krajowej. Czyli to nieprawda, że MEN chodzi o pomoc dla szkół z małymi oddziałami, bo nie dostaną jej te w gminach powyżej tego progu dochodowego.
Pojęcie: „trudna sytuacja finansowa samorządów” jest dość szerokie i można je relatywizować.
– Oczywiście. Jeżeli samorząd, duże miasto realizuje wiele projektów rozwojowych i jest bardzo zadłużone i teraz miałoby wypłacić nauczycielom podwyżki z własnych pieniędzy, to będzie musiało wziąć kredyt. A jak weźmie kredyt, to może przekroczyć wskaźniki zadłużenia. To ja się pytam, czy taki samorząd jest w trudnej sytuacji finansowej czy nie? Bo ja twierdzę, że oczywiście tak. To dlaczego ktoś ma wybierać i wskazywać, że trudna sytuacja oznacza tylko to, że dany samorząd ma dochody na poziomie 90 proc. średniej krajowej i mniej.
Rozporządzenie MEN próbuje definiować pojęcie „trudna sytuacja samorządu terytorialnego” nie mając do tego podstaw w ustawie. Trybunał Konstytucyjny wyraźnie wskazuje, że jeżeli rozporządzenie nawet w jakimś fragmencie wykracza poza upoważnienie ustawowe to jest ono nieważne w całości.
Wyjaśnił Pan tło prawne tego rozporządzenia, a jakie inne cele – według ZMP – przyświecają MEN? Minister Piontkowski argumentuje, że dochody samorządów wzrosły w ostatnich latach o 22 mld złotych.
– Ta stara śpiewka, już nas nie wzrusza. My mamy dosyć sytuacji, w których rozwiązuje się problemy nie za swoje pieniądze. Ja mogę powiedzieć, że od dziś będziemy w samorządach przyjmować uchwały o zagwarantowaniu każdemu dziecku szkolnego mundurka, wskazując płatnika za nie Ministra Edukacji. Czy minister Piontkowski by się z tego ucieszył? Problem jest właśnie w tym, że my się nie zgadzamy, by za pieniądze samorządowe rozwiązywać problemy rządowe. Prosimy też o szacunek i uczciwość, bo jesteśmy ważnym partnerem. A szacunek polega na tym, że partnera traktuje się poważnie.
Nie czujecie się tak traktowani.
– W ostatnich latach widać wiele dowodów na to, że większe miasta są traktowane inaczej niż pozostałe samorządy. Ogranicza się im dostęp do środków publicznych, także w przypadku rezerwy z subwencji oświatowej.
Przy okazji podziału tej rezerwy wprowadzono górny limit dofinansowania. I wszystko jedno, czy duże miasto wydało na coś 3 mln zł, czy mała gmina wydała 50 tys. zł, to i tak przy limicie mała gmina dostawała wsparcie w wysokości 100 proc. potrzeb, a miasto zaledwie kilka lub kilkanaście procent wnioskowanej kwoty.
Inny przykład. Największe miasta zostały wyłączone z możliwości korzystania z samorządowego funduszu drogowego. Argumenty merytoryczne potwierdzają, że ten rząd nie traktuje ich tak samo jak pozostałych samorządów.
Zapewne dzieje się tak z powodów politycznych? Minister ma marchewkę dla małych gmin i kij dla dużych miast?
– Pamiętajmy, ze samorząd to nie jest prezydent, rada miasta, tylko mieszkańcy. To ich kosztem wszystko się odbywa. My się nie zgadzamy, żeby premiować tych, którzy nie podejmują działań rozwiązujących społeczne czy gospodarcze lokalnych wspólnot mieszkańców, a karać aktywne samorządy, które podejmują działania rozwojowe. Kryteria proponowane przez MEN zachęcają do tego by być biednym i nieaktywnym. Oczywiście, że trzeba być solidarnym z tymi samorządami, które z obiektywnych powodów są słabsze. Pieniądze dla tych najsłabszych gmin pochodzą z „Janosikowego” płaconego przez najbogatsze samorządy. Przecież osłabianie pond miarę silnych samorządów spowoduje, że nie będzie środków na wsparcie tych najsłabszych.
Rząd dzieli samorządy choć i tak wiadomo, że subwencja oświatowa jest za mała, a na podwyżki dla nauczycieli brakuje 400-500 mln złotych.
– Nie zgadzam się, że to chodzi tylko o 500 mln zł. ZMP mówi o kwocie 2,1 mld złotych. Dlatego, że samorządom zabrano 600 mln zł przy pierwszej podwyżce z 2018 roku, 1 mld przy podwyżce od stycznia 2019 r. i teraz 500 mln zł. To jest kwota 2,1 mld, która powinna trafić do samorządów jeszcze w tym roku jeśli MEN chce nas traktować poważnie i uczciwie. To my jako samorządy budujemy dochody budżetu państwa choćby realizując projekty unijne, do których dokładamy własne środki i płacąc VAT, który trafia do budżetu.
Nikt nam nie robi łaski w zakresie zagwarantowania dochodów adekwatnych do skali realizowanych zadań. Nie będziemy na kolanach czekali aż coś skapnie z pańskiego stołu, bo to jest nasz wspólny stół, a my mamy prawo równego dostępu do środków publicznych.
Dziękuję za rozmowę.
Fot. ZMP