Jesteśmy w sytuacji, w której związki zawodowe biorą odpowiedzialność za to, co ewentualnie może się wydarzyć – oznajmiła minister edukacji Anna Zalewska. Odpowiedzialność za to, co się dzieje w szkołach w wyniku reformy edukacji spoczywa na Annie Zalewskiej – odpowiedział ZNP.
Szefowa MEN była dziś gościem „Rozmowy Piaseckiego” w TVN24. Zamiast jednak spróbować uspokoić sytuację po zapowiedzi strajku w oświacie, który wybuchnie 8 kwietnia, tylko dolewała oliwy do ognia. Jej zdaniem, za wszystkie negatywne skutki tych działań, w tym za komplikacje przy egzaminie gimnazjalnym, ósmoklasisty i maturalnym, odpowiedzialność spadnie na związki zawodowe. – Jesteśmy w sytuacji, w której związki zawodowe biorą odpowiedzialność za to, co ewentualnie może się wydarzyć – stwierdziła Zalewska.
Próbowała też przeciwstawić związkom nauczycieli, którzy rzekomo strajkować nie chcą. – Nauczyciele wiedzą na czym polega odpowiedzialność za egzaminy i doskonale wiedzą, że to nie lata 92-93, kiedy doszło do strajków i można było przełożyć jakiekolwiek egzaminy. To jest po prostu niemożliwe – oceniła Zalewska. Jej zdaniem, egzaminów nie da się przełożyć na inny termin. – Są one tak ułożone i w takim rytmie, że trzeba zdążyć z oceną między innymi tego egzaminu przed końcem roku szkolnego – stwierdziła.
– Jestem przekonana i chcę uspokoić rodziców. Egzaminy się odbędą – oświadczyła szefowa MEN. – Wierzę w odpowiedzialność związków zawodowych i nauczycieli – dodała. Nie wyjaśniła jednak, na jakiej podstawie twierdzi, że do strajku nie dojdzie.
Minister edukacji przyznała jednak, że podwyżki oferowane nauczycielom są niewystarczające. – Rząd Zjednoczonej Prawicy podkreślał, iż nauczyciele zarabiają za mało – mówiła Zalewska. – Od 2012 roku nie było podwyżek, dlatego w 2017 roku nasz rząd zapowiedział trzy kroki, trzy razy pięć. To jest ponad pięć miliardów czterysta milionów złotych. Średnio w minimalnym wynagrodzeniu ponad 500 złotych – dodała.
– Bardzo poważnie traktujemy nauczycieli, zasługują na coraz większe podwyżki. Musimy wyrównywać to, co nie zdarzyło się od 2012 roku – ogłosiła Zalewska.
Z wersją wydarzeń przedstawioną przez Zalewską nie zgodził się ZNP. „Odpowiedzialność za to, co się dzieje w szkołach w wyniku reformy edukacji spoczywa na autorce tej zmiany, czyli na minister edukacji Annie Zalewskiej. Mamy prawo do strajku! Prawo do strajku jest jedną z podstawowych wolności zagwarantowanych w prawie międzynarodowym, jak i krajowym. Wywieranie presji na nauczycieli z powodu ich uddziału w strajku stanowi naruszenie prawa” – czytamy w oświadczeniu Związku opublikowanym na Facebooku.
Minister edukacji w audycji w TVN24 zapewniła też, że zapowiedź umieszczenia jej na pierwszym miejscu na liście PiS do Parlamentu Europejskiego z okręgu dolnośląsko-opolskiego nie jest ewakuacją. – To nie żaden exodus, ewakuacja. Bruksela jest bardzo bliska, a ja nie jestem w wieku emerytalnym. W związku z tym chcę być bardzo aktywna – zdradziła minister edukacji. Na pytanie, dlaczego chce odejść z urzędu w newralgicznym momencie swojej reformy, gdy do szkół średnich trafi tzw. podwójny rocznik, Zalewska stwierdziła, że ma świetnych zastępców, którzy dokończą zmiany. – Mam tak skonstruowany system i znakomitych wiceministrów i kuratorów, którzy są odpowiedzialni za ten system. Miedzy innymi pana ministra Kopcia, który jest ministrem koordynatorem wdrażającym reformę – wyjaśniła.
Miesięczne wynagrodzenie europosła wynosi 8 757 euro brutto (ok. 37 000 zł), czyli „na rękę” – 6850 euro (ponad 29 000 zł). Poseł do PE może też liczyć na 4513 euro miesięcznie (ok. 19 000 zł) na prowadzenie biura i zwrot podstawowych kosztów swojej działalności. Kolejne 25 000 euro (ok. 105 000 zł) może wydać na pensje swoich asystentów. Do tego dochodzi zwrot kosztów biletów lotniczych, podróży samochodem, a także na dietę w wysokości 320 euro (ponad 1 300 zł) dziennie za pracę w Parlamencie Europejskim.
(PS, GN)