Pracownicy oświaty w Pile otrzymali wypłaty za czas strajku. To efekt porozumienia podpisanego przez ZNP. Prezydent miasta Piotr Głowski jeszcze przed strajkiem zadeklarował, że wypłaty będą. I słowa dotrzymał! – To są środki w tej samej wysokości, w jakiej należałyby się nauczycielom gdyby strajku nie było – mówi Ewa Czopek, prezes Oddziału ZNP.
Z Ewą Czopek, prezes Oddziału ZNP w Pile, rozmawia Jarosław Karpiński
Nauczyciele i pracownicy oświaty z Piły otrzymają wynagrodzenia za okres strajku. Pilski ZNP zawarł stosowane porozumienia z dyrektorami szkół, przy poparciu władz miasta. Jak do tego doszło?
– Skorzystaliśmy z praktyki wypracowanej jeszcze przy okazji jednodniowego strajku z marca 2017 r. Już wtedy prezydent naszego miasta Piotr Głowski zadeklarował, że zapłaci strajkującym pracownikom oświaty, a ja w imieniu ZNP podpisałam odpowiednie porozumienie z dyrektorami, czyli pracodawcami. I podobnie było teraz, przy okazji kwietniowego strajku. Jeszcze w czasie, kiedy przygotowywaliśmy się do strajku pan prezydent publicznie oświadczył, że pilskim nauczycielom oraz pracownikom administracji i obsługi, którzy przystąpią do tego strajku, zapłaci.
I dotrzymał słowa.
– Tak. Jeszcze przed rozpoczęciem akcji strajkowej, w piątek 5 kwietnia br. podpisaliśmy porozumienie, w którym dyrektorzy oświadczyli, że za każdy dzień strajku – a nie wiedzieliśmy wtedy kiedy on się skończy – swoim pracownikom zapłacą. Strajk trwał trzy tygodnie i decyzja Prezydium ZG ZNP, jak wiadomo, został zawieszony. 26 kwietnia podpisaliśmy aneks do tego pierwszego porozumienia według wzoru, który otrzymaliśmy z centrali Związku. Jako podstawę prawną przedstawiłam opinię prawnika Krzysztofa Lisowskiego. I ten aneks dyrektorzy pilskich szkół i przedszkoli podpisali, za zgodą prezydenta. Urząd Miasta przelał stosowne pieniądze dyrektorom i oni na podstawie tych porozumień wypłacili je nauczycielom.
W jakiej wysokości?
– To są środki w tej samej wysokości, w jakiej należałyby się nauczycielom gdyby strajku nie było. Pieniądze te zostały przelane na konta w ramach majowych pensji.
Pilskie porozumienie warto upowszechnić jako wzór do naśladowania przez inne samorządy. Bo niestety należy ono do wyjątków. W większości miast i gmin nie skorzystano z tej możliwości, chociaż eksperci prawni Związku i spoza ZNP wskazywali, że jest to w pełni legalne rozwiązanie. Prezydenci uznawali jednak, że nie mogą zapłacić za strajk i zastanawiają się teraz co najwyżej nad rekompensatami.
– Jesteśmy przekonani, ze nasze porozumienie jest oparte na solidnych podstawach prawnych. Oczywiście można się teraz zastanawiać, czy dyrektorzy szkół i przedszkoli w Pile jako nasi pracodawcy nie poniosą z tego tytułu jakichś konsekwencji? Na pewno nie spotkają ich żadne konsekwencje ze strony prezydenta i naszego samorządu, czyli organu prowadzącego. Jeśli jakieś działania mogą być podjęte, to tylko narzucone z samej góry.
Ale nie słyszała Pani o podobnych porozumieniach?
– Słyszałam, że podobne porozumienie zostało podpisane w jednym z miast na Śląsku. Tylko w nieco innej formie, bo tam , jak mi powiedziano, wszyscy dyrektorzy złożyli podpisy na jednym dokumencie. Ja w Pile podpisywałam porozumienia z każdym pracodawcą osobno.
Czyli okazuje się, że wystarczy dobra wola pracodawców i prowadzącego, by nauczyciele nie biedowali po strajku?
– Na to wychodzi, ale pamiętam że po strajku w maju 2008 r. władze miasta potrąciły nam 1/18 z całości wynagrodzenia, a władze powiatowe 1/30. Strajk z 2017 i ten obecny zakończyły się porozumieniem i wypłatą pełnych wynagrodzeń dla nauczycieli zatrudnionych przez gminę Piła. Mam nadzieję, że teraz do akcji nie wkroczy nikt, kto próbowałby zakwestionować to z powodów politycznych.
Dziękuję za rozmowę.