Dziś mija 160 lat od wybuchu Powstania Styczniowego, jednego z najważniejszych zrywów niepodległościowych w historii Polski. Powstańcy stoczyli ponad 1200 bitew i potyczek, ale do historii przeszły także społeczne i obywatelskie decyzje władz powstania przyznające równe prawa wszystkim mieszkańcom Polski – bez względu na pochodzenie, narodowość i wyznanie. Z tradycji powstańczych czerpały kolejne pokolenia bohaterów polskiej niepodległości
Powstanie Styczniowe wybuchło w Królestwie Polskim 22 stycznia 1863 r., na Litwie walki rozpoczęły się 1 lutego.
Równo 160 lat temu Komitet Centralny Narodowy, czyli powstała rok wcześniej organizacja przygotowująca insurekcję, przekształcił się w Rząd Tymczasowy Narodowy i wezwał ludność do przyłączenia się do powstania. Rząd ogłosił też inne kluczowe dla całego społeczeństwa decyzje.
„Ty, który wczoraj byłeś pokutnikiem i mścicielem, jutro musisz być i będziesz bohaterem i olbrzymem” – tak Rząd Tymczasowy Narodowy wzywał do do walki z rosyjskim zaborcą.
Manifest 22 stycznia był niezwykle postępowy – nadawał prawa obywatelskie wszystkim mieszkańcom Polski, bez względu na wyznanie, pochodzenie społeczne i narodowość, znosił pańszczyznę, wprowadzał uwłaszczenie chłopów oraz ogłaszał powstanie niepodległego państwa polskiego.
Wydarzeniem, które bezpośrednio wpłynęło na datę wybuchu powstania, była ogłoszona przez kontrolowane przez carat w nocy z 14 na 15 stycznia tzw. branka, czyli przymusowy pobór rekruta do armii rosyjskiej. W ten sposób władze próbowały poradzić sobie z narastającym na terenie Królestwa buntem oraz coraz silniejszymi organizacjami spiskowymi. Kierowany przez Aleksandra Wielopolskiego rząd chciał poprzez brankę pozbyć się z kraju 12 tys. podejrzewanych o działalność spiskową osób.
19 stycznia KCN wyznaczył Ludwika Mierosławskiego, przebywającego wtedy za granicą generała, działacza politycznego na emigracji oraz bohatera Powstania Listopadowego, na dyktatora powstania.
Napięcie w Królestwie Polskim narastało od wielu lat. Był to efekt m.in. zaostrzenia przez carat polityki wobec Królestwa Polskiego po upadku Powstania Listopadowego. W jej ramach stopniowo ograniczano przyznaną w efekcie ustaleń Kongresu Wiedeńskiego w 1815 r. autonomię Królestwa, stosowano represje wobec działaczy organizacji niepodległościowych, a społeczeństwo terroryzowno m.in. regularnymi brankami do rosyjskiej armii.
Symbolem tej polityki było krwawe stłumienie demonstracji patriotycznej w Warszawie 27 lutego 1861 roku, gdy od kul Rosjan poległo 5 osób. Po demonstracji na Placu Zamkowym w Warszawie 8 kwietnia 1861 r. zginęło ponad 100 osób. Wydarzeniom tym towarzyszyły masowe aresztowania i represje, cenzura, delegalizacja polskich organizacji społecznych oraz dalsze ograniczenie działalności władz samorządowych w Królestwie.
Na tej bazie obóz Czerwonych, czyli radykalnych działaczy nielegalnych kółek młodzieżowych i wojskowych, stworzył Komitet Miejski, ciało, które potem przekształciło się w Komitet Centralny Narodowy. Zadaniem KM i KCN było przygotowanie powstania.
Środowiska liberalne i arystokratyczne sympatyzowały w obozem Białych, czyli frakcją opowiadającą się za poszerzaniem autonomii Królestwa Polskiego drogą stopniowych reform. Choć za przygotowanie i wybuch powstania odpowiadali Czerwoni, to Biali przyłączyli się do insurekcji w marcu 1863 r.
Działalność powstańczego rządu tymczasowego przeszła do historii. Choć działał w sytuacji konspiracji, a nazwiska jego członków były tajne, to cieszył się w społeczeństwie ogromnym autorytetem i zaskakującą – jak na tamte czasy – skutecznością. To zasługa jego twórców – m.in. Agatona Gillera, Ignacego Chmielińskiego i Stefana Bobrowskiego.
„Wielkość naszego narodu polegała na jedynym może w dziejach naszych rządzie, który nieznany z imienia, był tak szanowany i tak słuchany, że zazdrość wzbudzić może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów” – tak pisał o rządzie Józef Piłsudski, późniejszy ojciec polskiej niepodległości.
Powstanie od początku przyjęło taktykę walk partyzanckich z przeważającymi siłami rosyjskimi. Do upadku powstania jesienią 1864 r. oddziały polskie stoczyły ok. 1200 bitew i potyczek. W działaniach zbrojnych wzięło udział ok. 200 tys. powstańców – Polaków, Litwinów, Białorusinów, Ukraińców oraz przedstawicieli innych narodowości. Powstańcom trudno jednak było odnieść decydujący sukces militarny w sytuacji, gdy przeciwko liczącej 100 tys. armii rosyjskiej można było przeciwstawić jednocześnie słabo uzbrojone siły liczące w sumie maksymalnie 25-30 tys. żołnierzy.
W wielu miejscach taktyka powstańców przynosiła jednak wymierne efekty. Tak było np. w woj. sandomierskim, gdzie operował liczący 1,5 tys. powstańców oddział Mariana Langiewicza, który skutecznie powstrzymywał kilkukrotnie większą dywizję rosyjską. Langiewicz stoczył też jedną z największych i najkrwawszych bitew powstania, gdzie pod Małogoszczem zatrzymał ofensywę wojsk carskich.
Bohaterstwo powstańców nie było jednak w stanie zasypać przepaści w liczebności i wyposażeniu wojsk obu stron. Z każdym miesiącem powstańcy wypierani byli z kolejnych regionów, a ostatecznym ciosem było aresztowanie w kwietniu 1864 r. Romualda Traugutta, ostatniego dyktatora powstania. Egzekucja Traugutta na stokach Cytadeli w Warszawie przeszła do historii jako symbol bohaterstwa w walce o niepodległość Polski.
Ostatni polski oddział rozbito w grudniu 1864 roku na Podlasiu (oddział chłopski ks. Stanisława Brzóski).
Upadek powstania przyniósł likwidację resztek autonomii Królestwa Polskiego, a także represje w postaci zsyłek, rusyfikacji, konfiskat i wyroków więzienia.
Z tradycji i doświadczeń Powstania Styczniowego czerpały kolejne pokolenia polskich bojowników o wolność i niepodległość, a o jego znaczeniu świadczą choćby dzieła, które weszły do kanonu literatury dzięki Elizie Orzeszkowej, Stefanowi Żeromskiemu, Bolesławowi Prusowi, Marii Dąbrowskiej, Cyprianowi Kamilowi Norwidowi czy Marii Rodziewiczównie.
W okresie II RP Wódz Naczelny Józef Piłsudski wydał rozkaz, na mocy którego powstańcy styczniowi stali się żołnierzami Wojska Polskiego, z prawem noszenia munduru w dni uroczyste. W rozkazie Naczelnik Państwa uznał weteranów powstania za „niedościgniony ideał zapału, ofiarności i trwania w nierównej walce, w warunkach fizycznych jak najcięższych, za ostatnich żołnierzy Polski, walczącej o swą swobodę i wzór wielu cnót żołnierskich, które naśladować będziemy”.
Pamięć o bohaterach Powstania Styczniowego przetrwała w tradycji nie tylko polskiego narodu i stanowi dziś czynnik narodowotwórczy dla całej naszej części Europy. Przykładem tego jest Konstanty Kalinowski, jeden z dowódców powstańczych na Litwie i Białorusi, pisarz i polityk opowiadający się za stworzeniem niezależnej od Rosji federacji polsko-litewskiej, która chroniłaby m.in. kulturę i język białoruski. Kalinowski w lutym 1864 r. wpadł w ręce Rosjan, którzy uwięzili go w Wilnie, a następnie skazali na karę śmierci. Ponieważ Kalinowski zadeklarował się jako Białorusin, zamieniono mu karę śmierci przez rozstrzelanie na bardziej hańbiące powieszenie.
Dziś imię Konstantego Kalinowskiego nosi pułk białoruskich ochotników walczących w Ukrainie z rosyjskim agresorem. Pomniki Kalinowskiego stoją zarówno w Polsce, jak i na Litwie. Imieniem tego bohatera wyróżniono program stypendialny polskiego rządu dla białoruskich studentów, którzy uciekli do Polski przed represjami politycznymi w swoim kraju.
(PS, GN)