Za alarmami bombowymi w czasie ubiegłorocznych matur stał rosyjski wywiad wojskowy GRU, a cała operacja była elementem wojny hybrydowej – poinformowało radio RMF FM powołując się na źródła w polskich służbach. Jeśli tak było w rzeczywistości, to na prowokację GRU okazała się podatna m.in. małopolska kurator oświaty
“Za chwilę detonacja, eksplozja, zasobnik z gazem bojowym fosgen, bomba, ratujcie się zginą ludzie” – taki mail otrzymały pierwszego dnia ubiegłorocznych matur szkoły w całym kraju, o czym Centralne Biuro Śledcze Policji poinformowało 6 maja 2019 r. Marcina Smolika, dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
W wielu liceach i technikach m.in. w Krakowie, Płońsku, Warszawie, Mławie, Nowym Dworze Mazowieckim, Tarnowie, Legnicy, Piotrkowie Trybunalskim, Rybniku, Ostrowcu Świętokrzyskim trzeba było przeprowadzić ewakuację w efekcie informacji o rzekomo podłożonych tam ładunkach wybuchowych.
W niektórych szkołach saperom udało się sprawdzić budynki przed rozpoczęciem egzaminu, w innych jednak egzaminy się nie odbyły albo trzeba było je przerwać.
Następnego dnia szkoły zalała kolejna fala alarmów. Maile ostrzegające przed bombami w szkołach, gdzie odbywały się matury, znów postawiły na nogi służby. Ostrzeżenia dostały szkoły w całym kraju. W samej Warszawie alarm przyszedł do 42 szkół. W sumie ewakuacje trzeba było przeprowadzić w ok. 700 szkołach w całym kraju.
CKE zaapelowała do dyrektorów o wzmożony nadzór nad bezpieczeństwem zdających, w tym uniemożliwienie wejścia i przebywania na terenie budynków osobom nieuprawnionym. Dyrektorzy dostali informację, by w razie maila z ostrzeżeniem przed bombą nie przerywać egzaminu, ale zawiesić go na czas trwania kontroli pirotechnicznej. Takie postępowanie rekomendowała dyrektorom Centralna Komisja Egzaminacyjna w porozumieniu z Komendą Główną Policji i Centralnym Biurem Śledczym Policji, które wiarygodność alarmów oceniła jako “niską”.
Jak się wkrótce potem okazało, za fałszywymi ostrzeżeniami o ładunkach wybuchowych stali użytkownicy jednego z forów internetowych. Użytkownicy zaplanowali całą akcję przed rozpoczęciem matur i opracowali “Instrukcję >>bojowników<<“.
Dziś wiadomo, że za całą operacją stały rosyjskie służby specjalne. Jak poinformowała stacja RMF FM, „śledczy wskazują na Rosjan na podstawie szczegółowych analizy połączeń internetowych. Dokładnie badanie treści e-maili z fałszywymi informacjami naprowadziło naszych ekspertów na serwery usytuowane w Sankt Petersburgu”.
„Ustalono, że były już w przeszłości wykorzystywane do rozsyłania różnych treści, które miały wywołać zamieszanie w różnych częściach świata. Udało się też ustalić autorów całej akcji – to osoby zalogowane na kontach wykorzystywanych przez GRU – rosyjski wywiad wojskowy” – poinformował RMF FM.
GRU zamieściła w sieci kilka szablonów komunikatów z fałszywymi alarmami bombowymi. Moderator miał namawiać internautów do rozsyłania ich do konkretnych szkół średnich. Podatni na rosyjską prowokację okazali się niektórzy polscy internauci, którzy rozsyłali komunikaty po całej Polsce.
– Ten cyberatak na zeszłoroczne matury, wygląda na element działań hybrydowych Rosji przeciwko Polsce – ocenił w RMF FM były szef Agencji Wywiadu Grzegorz Małecki.
Obcemu wywiadowi chodziło o wywołanie chaosu w polskich instytucjach państwowych, a co za tym idzie – sprawdzenie procedur reagowania na zagrożenia oraz sprawność struktur państwa.
Jeśli za ubiegłorocznym alarmem bombowymi rzeczywiście stali Rosjanie, to należy przypomnieć, że rozpętanej przez rosyjski wywiad wojskowy GRU prowokacji ulegli nie tylko internauci, ale także ważni urzędnicy państwowi, jak małopolska kurator oświaty Barbara Nowak.
Kurator Nowak sugerowała w wypowiedzi dla jednego z prawicowych portali, że alarmy bombowe i kwietniowy strajk nauczyciele mogli są ze sobą powiązane. „Alarmy bombowe w szkołach, gdzie dziś uczniowie przystępują do egzaminu maturalnego. Metody, które stosują tylko terroryści. To kolejne potwierdzenie, że trwające od 8 kwietnia akcje strajkowe w szkołach były elementem (nie pierwszym) konsekwentnie realizowanego planu destabilizacji Państwa Polskiego. Atak na bezpieczeństwo dzieci i młodzieży. Czy jest jeszcze jakaś granica w walce o władzę?” – pytała kurator w wywiadzie dla portalu.
“Wstydzimy się Pani słów i działań”. 1100 nauczycieli napisało do kurator Nowak
ZNP wezwał wtedy Nowak do zaprzestania naruszania dóbr osobistych nauczycieli. Według Związku, zarzuty Nowak były absurdalne.
Do małopolskiej kurator oświaty trafił też 25-stronicowy list podpisany przez 1100 krakowskich nauczycieli, w którym po raz kolejny wyrazili swoje oburzenie jej publicznymi wypowiedziami. “Jako obywatelki i obywatele państwa polskiego skorzystaliśmy z przysługującego nam prawa do legalnego strajku, który zresztą nie został zakończony, lecz jedynie zawieszony (…) Oczywiste jest, że walczyliśmy i nadal będziemy walczyć o godne wynagrodzenie, jakie przysługiwać powinno wykształconym ludziom wykonującym tak odpowiedzialną i ważną dla rozwoju społeczeństwa pracę, tym bardziej, że zgodnie z prawem powodem strajku mogły być wyłącznie postulaty socjalno-płacowe” – można było przeczytać w liście.
(PS, GN)