Krzysztof Baszczyński o stanie przygotowań do rozpoczęcia nowego roku szkolnego. „Dzisiaj wszyscy powinniśmy bić na alarm”

Szkoły nie są przygotowanie do zdalnego nauczania, nie mają właściwego sprzętu, nie mają go też dzieci. Nie ma jednolitej, bezpłatnej platformy edukacyjnej. To sytuacja nadzwyczajna, niezwykła, pokazująca niestety brak wyobraźni ze strony ministra edukacji narodowej i całego rządu – komentował w poniedziałkowych „Faktach po Faktach” TVN24 Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZG ZNP.

Krzysztof Baszczyński zwrócił uwagę, że „jeszcze pięć miesięcy temu można było być zaskoczonym, natomiast miesiąc przed rozpoczęciem roku szkolnego ani rodzice, ani nauczyciele nie wiedzą, jak będzie wyglądała edukacja od nowego roku szkolnego”.

Przypomniał, że ZNP już 23 czerwca zaapelował do MEN o wprowadzenie rozwiązań umożliwiających zdalne nauczanie od września w razie drugiej fali epidemii. Postulaty Związku można znaleźć tutaj.

Pytany o zapowiadaną przez przedstawicieli rządu tzw. regionalizację obostrzeń, w myśl której to samorządy i dyrektorzy mieliby decydować o tym, czy otwierać, czy zamykać szkoły wiceprezes ZG ZNP odparł, że byłyby to nieuczciwe zasady.

– Tę decyzję powinno się podejmować centralnie – komentował Baszczyński. – Jeżeli te decyzje będą podejmowane lokalnie, przez dyrektorów, to pytam się: jak będzie wyglądała kwestia zasiłków dla rodziców i kwestia wynagradzania za zdalne nauczanie. Tego nie można rozwiązać w takiej skali, jak proponuje ministerstwo edukacji, czy rząd. To niepoważne, to scedowanie całej odpowiedzialności za funkcjonowanie systemu w ręce lokalnych samorządów i dyrektorów placówek – przekonywał.

Według  Krzysztofa Baszczyńskiego, „dzisiaj wszyscy powinniśmy bić na alarm”. – Rozumiem pandemię, ale to trzeba rozwiązać w sposób systemowy, organizacyjny. Potrzebne są działania prawne i organizacyjne, a jednego i drugiego brakuje – podsumował.

(JK, GN)

Źródło: TVN24.pl

Minister zdrowia: 2 września powrót nauki do szkół, ale czeka nas „regionalizacja obostrzeń”