Wśród osób, którym podano podwójne dawki szczepionki, nie stwierdzono ani jednego poważnego przypadku COVID-19 – poinformował izraelski rząd. A wszystko to pomimo gwałtownego wzrostu liczby zakażeń w całej populacji
Izrael to kraj, który od 19 grudnia realizuje najbardziej ambitny program szczepień na świecie. Jak dotąd szczepionkę podano już prawie co czwartemu obywatelowi tego państwa. Natomiast 6 proc. populacji zaszczepiono podwójną dawką – tak, jak to zaleca producent szczepionki, konsorcjum Pfizer/BioNTech.
Według ministra zdrowia Izraela Yuli Edelsteina, szpitale przeżywają oblężenie w związku z ciężkimi przypadkami COVID-19. W tej chwili rejestruje się ich najwięcej od początku pandemii. Liczba przypadków z „krytycznymi powikłaniami” bije zaś rekordy.
Nie dotyczy to jednak osób, którym podano obie dawki szczepionki. Wśród nich – zdaniem Edelsteina – „brakuje poważnych zachorowań”. Choć zakażenia w tej grupie się zdarzają, ponieważ szczepionka Pfizer/BioNTech ma skuteczność ok. 95 proc.
Z danych, jakie zgromadziły władze Izraela, może wynikać, że skuteczność szczepionki jest wyższa. Wśród zaszczepionych obiema dawkami na łagodniejsze formy COVID-19 zapadło 0,014 proc., czyli 14 osób na 1000.
Także inne wskaźniki nastrajają optymizmem – tzw. wskaźnik R pokazujący transmisję koronawirusa w społeczeństwie spadł poniżej wartości 1, co oznacza, że pandemia powoli wygasa.
Z kolei prof. Eran Segal, biolog obliczeniowy Weizmann Institute of Science, opublikował ciekawą analizę wzrostu zakażeń w Izraelu. Wynika z niej, że już podanie pierwszej dawki szczepionki przedstawicielom zawodów medycznych znacząco zmniejszyło w tej grupie skalę zakażeń.
(PS, GN)