Ponad milion uczniów w Wielkiej Brytanii nie poszło w ubiegłym tygodniu do szkoły z powodu zagrożeń związanych z kolejną falą pandemii koronawirusa – poinformował brytyjski Department for Education. Szkoły stały się prawdopodobnie głównym rozsadnikiem mutacji Delta koronawirusa na Wyspach
W ciągu tygodnia przyrost nieobecności w szkole wywołanych przez COVID-19 wzrósł o 25 proc. – z 800 tys. do 1 mln uczniów.
W ubiegłym tygodniu z powodu koronawirusa do szkoły nie poszło 14,3 proc. brytyjskich uczniów. Tydzień wcześniej było to 11,2 proc., a dwa tygodnie wcześniej – 8,5 proc. Najgorsza sytuacja panuje w szkołach średnich, gdzie z nauki wyłączono w ubiegłym tygodniu 17,9 proc. uczniów.
Jak podał DfE, 774 tys. uczniów izolowano z powodu kontaktu w szkole z osobą, która otrzymała pozytywny wynik testu na COVID-19. Natomiast 160 tys. uczniów musiało przebywać w izolacji z powodu kontaktu z osobą spoza szkoły, która zakaziła si koronawirusem. To oznacza, że prawdopodobieństwo narażenia się na zakażenie w szkole jest kilkukrotnie większe niż poza szkołą.
47 tys. uczniów opuściło w ubiegłym tygodniu lekcje z powodu zakażenia się COVID-19, 34 tys. – podejrzenia zakażenia się wirusem, a 35 tys. – z powodu zamknięcia szkoły w efekcie pandemii.
Według Paula Whitemana, sekretarza generalnego związku zrzeszającego dyrektorów szkół – NAHT, Wielka Brytania ma do czynienia z „ogromnym spadkiem frekwencji” wśród uczniów. Jego zdaniem, jeśli rząd szybko nie zacznie coś robić, to liczba zakażeń i izolacji wśród dzieci i młodzieży będzie rosła lawinowo od początku następnego semestru. Whiteman skrytykował też rząd za rezygnację ze szczepienia dzieci od 12. roku życia (szczepionka firmy Pfizer/BioNTech może być podawana młodym ludziom właśnie od 12. roku życia).
(PS, GN)