Chcemy możliwie jak najdłużej utrzymać naukę dzieci, młodzieży w formie stacjonarnej. Wiemy jakich spustoszeń dokonała nauka w trybie online. Chcemy jak najdłużej przed tym dzieci ochronić – mówił w piątek na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. W podobnym tonie wypowiadają się minister zdrowia Adam Niedzielski oraz szef MEiN Przemysław Czarnek. Ostatnie badania potwierdziły 15 904 nowe przypadki zakażenia koronawirusem, najwięcej na Mazowszu i Lubelszczyźnie. Zmarły 152 osoby z COVID-19.
– Zajęliśmy się też COVID-19 w szkołach. Minister edukacji przedstawił statystyki – dotyczące zajęć prowadzonych w trybie stacjonarnym, hybrydowy, zdalnym. Tutaj też trzymamy rękę na pulsie – oświadczył w piątek premier Morawiecki po posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego i zapowiedział, że rząd chce jak najdłużej utrzymać naukę stacjonarną w szkołach.
Mamy 15904 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia #koronawirus z województw: mazowieckiego (3376), lubelskiego (2077), śląskiego (1152), wielkopolskiego (1032), łódzkiego (1030), podlaskiego (969), małopolskiego (911), pomorskiego (894), dolnośląskiego (816),
— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) November 5, 2021
Minister zdrowia Adam Niedzelski potwierdził w Polskim Radiu 24, że w dużej mierze mamy do czynienia z transmisją koronawirusa w szkołach. – Nikt temu nie zaprzecza. Jednak koszty ewentualnego zamknięcia szkół byłyby ogromne. Ograniczymy transmisję, ale uruchomimy lawinę konsekwencji – stwierdził.
Według niego, poprzedni rok uświadomił, jak poważne są koszty zamknięcia szkół, jeżeli chodzi o zdrowie psychiczne, a ponowna readaptacja dzieci po roku przerwy do szkoły powoduje wysyp problemów. – Trzeba zważyć sobie koszty i korzyści – dodał.
Ocenił, że rzeczywiście transmisja byłaby wówczas mniejsza, ale „uruchamia się lawina innych konsekwencji”, np. skutki dla zdrowia psychicznego czy zmniejszenie odporności dzieci na zwykłe infekcje. „To nie jest kwestia uparcia się, ale racjonalnego zważenia kosztów i korzyści” – dodał.
– Jeżeli chodzi o liczbę ognisk w Polsce, to tych ognisk, jeżeli chodzi o szkoły, jest prawie połowa w sumie ognisk identyfikowanych przez sanepid” – przyznał i dodał, że liczeb osób „zaangażowanych” w ogniska wynosi 70-80 proc. „Kwarantanny w szkołach mają zawsze bardziej masowy charakter” – poinformował.
Także szef MEiN Przemysław Czarnek przekonywał w Polskim Radiu, że w tej chwili nie ma zagrożenia dla nauki stacjonarnej. Zaznaczył, że to stan „na dziś” i zależy od zmian sytuacji epidemicznej.
– Póki co nie ma żadnych planów odejścia od systemowej nauki stacjonarnej, poza przypadkami indywidualnymi w skali całego kraju, gdzie dyrektorzy podejmują decyzję wraz z sanepidem o przejściu na kwarantannę i naukę zdalną poszczególnych klas lub całej szkoły – powiedział szef MEiN.
.@CzarnekP w #SygnałyDnia w @RadiowaJedynka: póki co, nie ma żadnych planów odejścia od systemowej nauki stacjonarnej, poza przypadkami indywidualnymi w skali całego kraju, gdzie dyrektorzy podejmują decyzję z sanepidem o przejściu na kwarantannę i naukę zdalną klas lub szkoły
— Jedynka – Program 1 Polskiego Radia (@RadiowaJedynka) November 5, 2021
Czarnek przyznał, że wraz ze wzrostem liczby zakażeń koronawirusem wzrasta także liczba szkół, które przechodzą na czasową naukę zdalną. Dodał, że istnieją „różne scenariusze na wypadek radykalnego wzrostu zakażeń, ale przede wszystkim hospitalizacji”.
– Pamiętajmy, że wyznacznikiem jest wydolność służby zdrowia, dopóki służba zdrowia radzi sobie z 4. falą, w tym sensie, że są miejsca w szpitalach – to jest wyznacznik – podkreślił. – Scenariusze są, ale na razie nie przewidujemy ich uruchomienia. Uczymy się stacjonarnie, a przygotowani jesteśmy – zaznaczył Czarnek.
(JK, GN)