W gronie nauczycielskim śmialiśmy się, że my tak naprawdę czekaliśmy na szczepienia w pełnej gotowości z rękawami gotowymi do podwinięcia. Obecnie, dzięki temu, czujemy się bezpieczniej. Zarówno uczniowie, jak i nauczyciele uznali, że warto być numerem jeden w powiecie. Bo chcemy się widywać w szkole. Wtedy dajemy sobie wzajemnie energię i paliwo do pracy i nauki.
Z Januszem Kosałką, dyrektorem I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Krzywoustego w Głogowie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
Czwarta fala się rozpędza, ciężko chorują głównie niezaszczepione osoby, a na oddziały ratujące życie trafiają także nastolatki. W Waszej szkole rekordowa liczba uczniów przyjęła szczepionkę. Ilu jest zaszczepionych?
– 62 proc. uczniów oraz ponad 93 proc. nauczycieli. Młodzież szczepiła się głównie w czasie wakacji i na początku roku szkolnego, bo kiedy zbieraliśmy we wrześniu w szkole deklaracje o chęci przystąpienia do szczepień, to nie dostaliśmy ich nawet 20.
Sądzę, że ten niemały odsetek wakacyjnych szczepień to nie tylko rezultat szkolnej kampanii na rzecz szczepień, prowadzonej przed wakacjami, ale przede wszystkim wynik niezwykle odpowiedzialnych decyzji naszej młodzieży. Stanęli na wysokości zadania. Jestem z nich dumny.
Kiedy dyrektorów pytamy o liczbę lub odsetek zaszczepionych uczniów, najczęściej odpowiadają, że mogą o to pytać wyłącznie anonimowo albo wcale. Jak w Waszej szkole udało się zebrać te informacje?
– Każdy z uczniów mógł udzielić odpowiedzi albo nie. O tym, że mamy 62 proc. zaszczepionych uczniów w przedziale wiekowym od 14 do 19 lat, dowiadywali się wychowawcy klas, którzy najlepiej wiedzą, jak rozmawiać ze swoimi uczniami. Uczniowie podawali dobrowolnie te informacje w deklaracjach. Absolutnie na nikogo nie naciskaliśmy ani do niczego nie zmuszaliśmy. Nie o to chodziło.
Stawką była nagroda samorządu dla najlepiej wyszczepionej szkoły w powiecie głogowskim. To na pewno mobilizowało pozytywnie?
– Jak najbardziej. Akcja organu prowadzącego i pomysł z wycieczką jako nagrodą zdecydowanie nam pomogły. Konkurs nagłośnił kwestię szczepień.
Ja jednak ciągle powtarzałem i powtarzam, że największą nagrodą dla nas i dla uczniów jest możliwość nauki stacjonarnej, codzienne spotkania z kolegami, koleżankami oraz nauczycielami. Podkreślam, że dzięki temu, iż się szczepią, ryzyko przejścia na naukę zdalną lub hybrydową jest mniejsze.
Systematycznie też odpowiadamy na pytania uczniów, którzy mają jeszcze wątpliwości związane ze szczepieniami. Nauczyciele starają się jak najrzetelniej przedstawiać aktualny stan wiedzy na ten temat. Czasami nie wystarczy tylko mówić: „Warto się szczepić”, trzeba również pokazywać uczniom korzyści z nauki stacjonarnej, pamiętają przecież lockdown i naukę w domach.
Lepiej mówić o zaletach nauki w szkole niż o samych szczepieniach?
– Zdecydowanie tak. Ale kiedy tylko pojawiła się możliwość szczepienia dzieci powyżej 12. roku życia, zaraz zaczęliśmy kampanię. W gronie nauczycielskim śmialiśmy się, że my tak naprawdę czekaliśmy na szczepienia w pełnej gotowości z rękawami gotowymi do podwinięcia. Obecnie, dzięki temu, czujemy się bezpieczniej. Zarówno uczniowie, jak i nauczyciele uznali, że warto być numerem jeden w powiecie. Bo chcemy się widywać w szkole. Wtedy dajemy sobie wzajemnie energię i paliwo do pracy i nauki.
Odsetek 62 proc. uczniów zaszczepionych oznacza też, że 38 proc. jeszcze się nie szczepiło. Czy próbujecie jakoś do nich dotrzeć?
– Jedyne, co możemy, to zachęcać. Nic więcej. Liczymy też na współpracę ze strony samorządu uczniowskiego. Wydaje się, że idziemy jednym frontem. W ostatnim czasie organizowaliśmy wymianę ze szkołą we Lwowie, co – jak sądzę – również mogło stanowić dodatkową motywację, żeby się szczepić w przypadku uczniów biorących udział w tej wymianie.
Jaką gratyfikację finansową szkoła otrzymała za ten wynik, który w skali kraju wydaje się niemałym osiągnięciem?
– Samorząd przyznał na tę nagrodę 15 tys. zł. Za te pieniądze zostanie zorganizowana wycieczka dla uczniów. W tej chwili, razem z samorządem uczniowskim, szukamy ofert. Wspólnie podejmiemy decyzję, gdzie pojedziemy.
Czy z wyjazdu skorzystają także uczniowie, którzy się nie zaszczepili?
– Myślę, że nie będziemy uzależniać wyjazdu od tego, kto się szczepił, a kto nie. Nie będę uczniów dzielił. Poinformujemy o wycieczce, potem wystawimy skrzynkę, do której wszyscy chętni będą mogli wrzucić swój akces potwierdzający chęć wyjazdu na wycieczkę. O tym, kto pojedzie, zdecyduje losowanie. Może to sprawi, że przybędzie nam zaszczepionych uczniów. Jednak największą nagrodą, jak wspominałem, jest nauka stacjonarna.
W Polsce zaszczepionych co najmniej jedną dawką jest ponad 52 proc. osób powyżej 12. Roku życia. Na tle innych krajów UE to nie jest najlepszy wynik. Jest wiele głosów sprzeciwu wobec szczepień. Przed naszą rozmową wspominał Pan, że takie sytuacje w Waszej szkole też miały miejsce. Jak to wyglądało?
– Przeciwnicy szczepień o nas nie zapominają, ale w przypadku naszych uczniów i rodziców nie mieliśmy takich sytuacji. Nawiązywałem do innych zdarzeń. Od pewnego czasu dostajemy w korespondencji mailowej różnego rodzaju informacje od grup, które starają się nas pacyfikować albo „wyprowadzać z błędu” w kwestii szczepień.
Dostajemy także maile, które określam jako tzw. ataki kaskadowe. Grozi się nam podłożeniem ładunku wybuchowego na terenie szkoły. Musieliśmy wezwać odpowiednie służby, w tym policję i saperów. Służby nam pomogły i jako dyrektor mogłem – o ile to możliwe – spokojniej działać.
Wykryto sprawców? Wiadomo, kim są?
– Trudno odpowiedzieć, tym zajmuje się policja. Oczywiście te zdarzenia były analizowane pod kątem bezpieczeństwa szkoły i możliwości znalezienia sprawcy, czyli nadawcy tych maili, ale na razie nie wiem nic więcej. To nie był pierwszy taki atak. Wcześniej próbowano nam sparaliżować matury.
Co znalazło się w treści tych maili?
– Wydawało się, że nadawcami były jakieś organizacje, które uważają szczepienia za eksperyment medyczny. To jest wiodący element tych wszystkich listów, które dostajemy na skrzynkę pocztową szkoły.
Niedawno rozmawiałam z innym dyrektorem na temat niezadowolenia różnych grup z kampanii na rzecz szczepień w szkołach. Mówił, że otrzymywał anonimowe telefony. Pan też tak to odebrał, że ktoś chce Was zniechęcić do udziału w akcji szczepień?
– Jak najbardziej. W jednym z maili były groźby, abyśmy pod żadnym pozorem nie organizowali np. wyjść do punktów szczepień ani nie namawiali młodzieży. W kontekście tego ataku było to ewidentne. Tak ja to rozumiem i wiążę właśnie z kampanią na rzecz szczepień.
(…)
Trochę gorzkie to zwycięstwo w tym konkursie.
– Ja patrzę na to inaczej. Cieszę się, że moi uczniowie tak się zmobilizowali. Dają dobry przykład.
Czy jest w Polsce jakaś szkoła, która ma lepszy wynik od Waszego?
– Nawet tego nie analizuję. Nie traktuję kampanii na rzecz szczepień jak wyścigu. Należy się szczepić i dbać o swoich bliskich. Uważam, że szkoła też jest takim miejscem, gdzie mamy swoich bliskich. Łącznie uczy się i pracuje w niej 651 osób, z czego 584 to uczniowie. Ale my, dyrektorzy, jesteśmy przygotowani na pracę w sytuacjach normalnych i trudnych. Staramy się po prostu sprostać oczekiwaniom. Wypełniamy swoją misję.
Dziękuję za rozmowę.
***
Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 43 z 27 października br. Całość – w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)
Fot. Archiwum prywatne