Minister Piontkowski zapewnił przedstawicieli ZNP, że jest zabezpieczenie finansowe wzrostu wynagrodzeń od września. Obiecał uregulowanie sprawy dostatku za wychowawstwo dla nauczycieli przedszkoli. Zaprzeczył, że są plany zwiększenia nauczycielom pensum. Będą kolejne spotkania…
Ze Sławomirem Broniarzem, prezesem Związku Nauczycielstwa Polskiego, rozmawia Jarosław Karpiński
Czy jest Pan zadowolony z efektów spotkania z ministrem Piontkowskim, czy można mówić o jakimś nowym otwarciu?
– Trudno mówić o zadowoleniu. To było raczej spotkanie informacyjne. Strony określiły obszary tematyczne, które są dla nas najistotniejsze i ewentualne sposoby realizacji tych celów. Natomiast na pewno była znacząca różnica w porównaniu z rozmowami z minister Zalewską. Nie było słowotoku i wodolejstwa, którymi nacechowane były wystąpienia byłej minister. Atmosfera była dobra, ale czy to przełoży się na merytoryczną wartość w sensie przyjmowania formalnych rozwiązań i szukania dróg osiągnięcia kompromisu, trudno dzisiaj przesądzić. Natomiast niektóre ze stwierdzeń ministra Piontkowskiego dobrze rokują.
Wokół jakich głównych tematów koncentrowała się dyskusja?
– Najważniejsza część rozmowy dotyczyła finansów, bo one budzą najwięcej emocji. Pan minister starał się nas uspokoić mówiąc, że jest zabezpieczenie finansowe wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli, że nie ma tutaj zagrożeń i wskazywał na mechanizmy które mają to regulować. Mówił także o sposobie osiągnięcia celu, który jest dla nas niezwykle istotny, a mianowicie o wprowadzeniu przepisów prawa umożliwiającego nauczycielom wychowania przedszkolnego otrzymywanie dodatku za wychowawstwo, bo Karta Nauczyciela nie reguluje tego wprost. Ale mówiliśmy także o biurokracji w szkole. Przekazaliśmy panu ministrowi kilkunastostronicowy raport na ten temat i wyniki obszernych badań, w których wzięło udział kilkanaście tysięcy nauczycieli. Wskazywaliśmy, że to jest coś, co przeraża nas nauczycieli, a jednocześnie powoduje, że czas poświęcony na kontakt z uczniami jest krótszy niż być powinien. A poza tym jesteśmy chyba jedyną grupą zawodową, która te dokumenty musi zabierać ze sobą do domu, która je wypełnia kosztem swojego czasu pracy zamiast uczyć i wychowywać. A gros tych „papierów” to radosna twórczość urzędników szczebla ministerialnego, kuratorów, dyrektorów i samorządowców. Zwróciliśmy uwagę że jest potrzeba zmian w tej sferze.
Jakie jeszcze kwestie pojawiły się podczas rozmów?
– Mówiliśmy także o problemach bieżących jak chociażby o enuncjacjach dotyczących możliwości zwiększenia czasu pracy nauczycieli w kontekście oczekiwań zgłoszonych podczas obrad rządowego „okrągłego stołu”. Pan minister się wyraźnie od tego zdystansował. Powiedział, że nie są dzisiaj prowadzone żadne prace w zakresie zwiększenia pensum. Padło też pytanie dotyczące artykułu 88 KN i informacji mediów, że jest to próba znalezienia panaceum na ewentualne „nadwyżki” nauczycieli w przypadku zwiększonego pensum. Tutaj także minister powiedział, że nie jest to przedmiotem dyskusji w rządzie.
Są już plany dotyczące kolejnych spotkań? Czy zmieni się formuła tych rozmów, które teraz odbywały się osobno? Wiadomo, że ma wznowić działalność zespół ds. statusu zawodowego…
– Pan minister tłumaczył, że indywidualne spotkania z poszczególnymi związkami zawodowymi miały na celu zapewnienie każdej ze stron odpowiedniego czasu na wypowiedzi i możliwości swobodnych wypowiedzi. Zadeklarował, że kolejne spotkania ze związkami będą już spotkaniami wspólnymi. Natomiast jeżeli chodzi o zespół ds. statusu, to ZNP zaapelował i ja osobiście o to pana ministra prosiłem, żebyśmy nie zwoływali spotkania tego zespołu ad hoc, tylko żebyśmy najpierw ustalili pewną agendę i działali według określonego planu pracy. Nie ma sensu zwoływać zespołu tylko w momencie gdy pojawia się „pożar”, nagła potrzeba, tak jak to robiła minister Zalewska.
Dziękuję za rozmowę.