Izabela Odziemczyk-Dadas: Przyjaźń, szacunek, honor, szlachetność, dobro to wartości, które wpajamy uczniom

To boli, że my jako grupa społeczna ciągle jesteśmy spychani na margines społeczeństwa. Często ludzie kierują pod naszym adresem stereotypowe, krzywdzące zarzuty. Bezpośrednio mnie to nigdy nie dotknęło, ale są opinie, które można usłyszeć w różnych przestrzeniach, zwłaszcza w internecie.  Zawsze sobie jednak powtarzam, że mam szczęście spotykać na swojej drodze dobrych ludzi. Moi uczniowie są cudowni. Warto dla nich pracować.

Z Izabelą Odziemczyk-Dadas, nauczycielką języka polskiego, filozofii i etyki w Zespole Szkół nr 2 im. Tadeusza Kościuszki w Garwolinie, wyróżnioną tytułem honorowego profesora oświaty, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Coraz więcej nauczycieli zastanawia się, czy warto nadal pracować w zawodzie. Pani również zadaje sobie to pytanie?

– Oczywiście, że takie pytanie sobie zadaję, jednak postawa moich uczniów i wiadomości zwrotne, które od nich otrzymuję, utwierdzają mnie w przekonaniu, że mimo wszystko warto. Zdecydowanie tak! Minęło już 26 lat, odkąd zaczęłam pracę nauczyciela i od początku traktowałam ten zawód jak swego rodzaju misję, powołanie.

Praca nauczyciela to jest to, w czym dobrze się odnajduję, co zawsze chciałam robić. Kierunek studiów, specjalizację, uczelnię – Wyższą Szkołę Pedagogiczną, obecnie Uniwersytet Opolski – wybrałam bardzo świadomie.

Zgadza się Pani z opiniami, że zawód nauczyciela traci prestiż?

– To boli, że my jako grupa społeczna ciągle jesteśmy spychani na margines społeczeństwa. Często ludzie kierują pod naszym adresem stereotypowe, krzywdzące zarzuty. Bezpośrednio mnie to nigdy nie dotknęło, ale są opinie, które można usłyszeć w różnych przestrzeniach, zwłaszcza w internecie. To się pamięta, bo przewijają się w wypowiedziach publicznych różnych osób. Zawsze sobie jednak powtarzam, że mam szczęście spotykać na swojej drodze dobrych ludzi. Moi uczniowie są cudowni. Warto dla nich pracować.

Została Pani wyróżniona 14 października br. tytułem Honorowy Profesor Oświaty za znaczący i uznany dorobek zawodowy na wniosek kapituły składającej się z 16 przedstawicieli, m.in.: nadzoru pedagogicznego, samorządów, związków zawodowych, organizacji pozarządowych. Gratulujemy. Czy można mówić o ukoronowaniu pracy w zawodzie?

– Nagrody i tytuły nie są dla mnie celem. Otrzymanie tytułu Honorowy Profesor Oświaty to był kolejny etap w mojej pracy zawodowej. Po jego otrzymaniu mogę powiedzieć, że w swojej karierze nauczycielskiej mam już wszystko. Oczywiście w rozumieniu stricte zawodowym, urzędowym, administracyjnym. Tytuł ten jest – zgodnie z prawem oświatowym – ostatnim urzędowym wyróżnieniem, o jakie mogłam się starać. Dlatego tak bardzo mnie to cieszy, sprawia wiele radości. Ale nie znaczy to, że nie stawiam przed sobą kolejnych wyzwań. W moim życiu zawodowym dużo się dzieje. Od dwóch lat jestem również ekspertem ds. awansu zawodowego nauczycieli przy ministrze edukacji i nauki. To trudne i skomplikowane zadanie, bo praca nauczyciela wiąże się z niewyobrażalną odpowiedzialnością. Zawsze to powtarzam, szczególnie rodzicom. Mam dla nich olbrzymi szacunek, bo oddają swoje dzieci w nasze ręce, pod naszą opiekę i bezgranicznie nam ufają.

To zaufanie do nauczycieli jest fundamentem szkolnej wspólnoty – wynika z badań przeprowadzonych niedawno przez zespół naukowców pod kierownictwem prof. Piotra Długosza z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Zaufanie do wychowawcy klasy zadeklarowało 87 proc. respondentów, a do pozostałych nauczycieli – 85 proc.

– Tak naprawdę to ode mnie jako nauczyciela i wychowawcy zależy w dużej mierze, jak młody człowiek zostanie ukształtowany. Młodzież to czuje, rodzice też. Nie wspominając o nas nauczycielach – my doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jak wielka to jest odpowiedzialność. Dla mnie na pewno.

Powiem wręcz, że wraz z upływem czasu ta świadomość jest coraz większa i silniejsza. Świadomość tego, że muszę młodych ludzi poprowadzić tak, żeby potrafili się odnaleźć w społeczeństwie i środowisku zawodowym, żeby potrafili odróżniać dobro od zła, żeby potrafili funkcjonować w świecie wartości i norm, jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Nie ma dla mnie większej odpowiedzialności.

Co przez 26 lat pracy zmieniło się w Pani podejściu do wychowania?

– Paradoksalnie nic się nie zmieniło. Przez wszystkie lata swojej pracy wyznaję jedną zasadę – muszę nauczyć młodego człowieka podstawowych wartości. A one się nie zmieniają. Przyjaźń, szacunek, honor, szlachetność, dobro, to są wartości ponadczasowe. Moje podejście w tej kwestii się nie zmienia. Jest to nieodłączny element pracy nauczyciela. Tej sfery wartości nie da się absolutnie pominąć na żadnych lekcjach, a już na pewno nie na języku polskim i filozofii, których uczę.

(…)

Przygotowując się do rozmowy z Panią, spotkałam się z opinią, że bardzo szybko rozpoznaje Pani sytuację rodzinną ucznia. Jakie znaczenie ma taka wiedza w pracy z uczniami?

– Nie mam problemów z nawiązaniem kontaktów z drugim człowiekiem, jednak to zdanie, jak przypuszczam, odnosi się bardziej do mojego doświadczenia jako kuratora społecznego w sądzie rejonowym, w Zespole Służby Kuratorskiej. Praca kuratora wymaga przyjęcia innej postawy. W moim przypadku jest to praca z rodzinami dysfunkcyjnymi, gdzie są problemy opiekuńcze, wychowawcze oraz przemoc w rodzinie. Pod swoją pieczą kuratorską mam także osoby uzależnione.

Wierzy w to, co robi – to kolejne zdanie opisujące Pani zaangażowanie w pracę w szkole i poza nią.

– Gdybym nie wierzyła, dawno bym już tego nie robiła. Kiedy tak patrzę z perspektywy lat na swoich uczniów, dzisiaj już dorosłych ludzi z rodzinami, którzy spotkani w sklepie czy na stacji benzynowej mówią: „Zrobiła pani w naszej klasie naprawdę dobrą robotę”, to czuję, że to wszystko ma sens.

Nigdy nie było łatwo, jednak szczególnie teraz młody człowiek potrzebuje wsparcia z naszej strony. Bycia obok niego, rozmowy. Pokazania, że „jeśli tylko zechcesz mi zaufać, to zrobię wszystko, co się da. Tylko po prostu przyjdź”.

Kiedy w ten sposób zwraca się Pani do swoich uczniów?

– Zaraz na pierwszej lekcji mówię: „Ja jestem dla was”. Nie stosuję żadnej skomplikowanej metodologii pracy. Po prostu mówię, że można się do mnie zwrócić w każdej sprawie. I tak się dzieje. Postępuję tak, jak nauczyli mnie moi wychowawcy, a miałam świetnych wychowawców od początku szkoły podstawowej. To oni nauczyli nas bycia ludźmi, bycia otwartymi na potrzeby drugiego człowieka. To są te najważniejsze wartości, jakie wyniosłam ze szkoły.

Polonista, nauczyciel filozofii, kurator sądowy. Kiedy znajduje Pani czas na pisanie o literaturze?

– To jest wyraz moich zainteresowań. Niedawno opublikowałam książkę „Szkice o literaturze i filozofii”. Zaczęłam pisać już na studiach, w ramach specjalizacji z literatury nieprofesjonalnej. W tym czasie pojawiła się możliwość spotkań z osadzonymi w areszcie śledczym. Miałam okazję poznać literaturę więzienną. Najpierw były artykuły w prasie, później obszerniejszy tekst, który ukazał się w antologii „Literatura w Instytucji Totalnej”, jednej z niewielu publikacji w tej dziedzinie. W Opolu poznałam również tamtejsze środowisko twórcze, pojawiły się kolejne artykuły o artystach z tamtego kręgu. Teraz dojrzewam do innych rzeczy.

W wolnej chwili próbuję jeszcze raz i na nowo przeczytać poezję Mirona Białoszewskiego. Zwracam uwagę na Białoszewskiego jako filozofa, m.in. w tekstach, które są omawiane w szkole. W tych pozornie oderwanych od siebie cząstkach wyrazów próbuję „zobaczyć” jego filozofię i głębię myślenia.

(…)

Doświadczenie nauczycielskie pomaga w byciu kuratorem sądowym?

– Na pewno. Doświadczenie w zawodzie nauczyciela jest pożądane w wielu pokrewnych zawodach. Nauczyciele emerytowani są asystentami społecznymi osób niepełnosprawnych, asystentami rodziny. To grupa poszukiwana w wielu zawodach. Wbrew pozorom jesteśmy bardzo elastyczną grupą zawodową. Zdalne nauczanie pokazało, że jesteśmy w stanie z dnia na dzień zmienić styl nauczania, w szybkim tempie przygotować warsztat pracy zdalnej.

Owszem, jesteśmy zmęczeni z powodu nieustającej reformy w systemie oświaty, martwimy się planowanymi zmianami w pensum, ale nie powinniśmy z tego powodu tracić wiary. Dlatego życzę wszystkim wytrwałości, aby ta praca dawała nam jak najwięcej satysfakcji i zrozumienia w społeczeństwie.

Dziękuję za rozmowę.

***

Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 47 z 24 listopada br. Wywiad ukazał się w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)

Fot. Archiwum prywatne

Nr 47/24 listopada 2021