Szkolna edukacja religijna nie jest źródłem ożywienia czy odnowy religijnej wśród młodych – raczej pogłębia różnice w religijności wyniesionej z domu – wynika z badań CBOS „Polski pejzaż religijny – z dalekiego planu”. Na spadek poziomu religijności Polaków wpływ mają także rodzina i środowisko społeczne.
CBOS zbadał odsetek uczniów uczęszczających na lekcje religii. „W 2018 roku 52 proc. uczniów uważała, że nauczanie religii powinno odbywać się w szkołach, w ramach lekcji nieobowiązkowych, a w 2021 roku takie same zdanie zadeklarowało 54. proc.” – wynika z badań.
Podano, że w 2010 r. 93 proc. badanych uczestniczyło w lekcjach religii. Tymczasem, w 2018 r. 70 proc. uczniów deklarowało udział, a w r. 2021 – 54 proc. Poza tym z badań wynika, że 29 proc. uczniów oceniła je jako ciekawe, 42 proc. sądzi, że są „jak każde inne lekcje”, a 29 proc. była zdania, że są nudne.
Analiza CBOS przekazana PAP pokazała, że uczęszczanie na lekcje religii zależy od osobistej religijności, środowiska rodzinnego i szerszego otoczenia społecznego. Sondaż pokazał też, że po matce dziedziczy się zarówno religijność, jak i niereligijność oraz, że „mężczyźni efektywniej dziedziczą po matce brak wiary i niepraktykowanie”.
Według badań „uczniowie w wieku 17-19 lat uczestniczą w lekcjach religii częściej, jeśli matka praktykuje regularnie, a ponad dwukrotnie rzadziej, jeśli w ogóle nie praktykuje (odpowiednio 71 proc. i 33 proc.).
Częściej także, jeśli matka ma wykształcenie podstawowe lub zawodowe, a niemal dwa razy rzadziej, jeśli ma wykształcenie wyższe (odpowiednio 64 proc. i 35 proc.); częściej, jeśli mieszkają na wsi, a cztery razy rzadziej, jeśli mieszkają w wielkim mieście (odpowiednio 69 proc. i 14 proc.).
Pokazuje to, że „szkolna edukacja religijna w pewnym stopniu podtrzymuje religijność uczniów wyniesioną z domu, ale w niewielkim stopniu przyciąga tych, którzy z domu rodzinnego wynieśli niewiele”.
(JK, GN)
Źródło: Dziennik.pl, CBOS