W czwartek rano nauczyciele kilkuset szkół na Litwie przeprowadzili strajk ostrzegawczy – w ciągu dwóch godzin nie prowadzili lekcji. Polskie szkoły nie brały czynnego udziału w akcji protestacyjnej, ale solidaryzują się z nią.
W przyszłorocznym budżecie rząd na Litwie zamierza przeznaczyć na wynagrodzenia nauczycieli dodatkowo 55 mln euro. Nauczyciele nie zgadzają się na taką kwotę, ponieważ w 2017 r. władza obiecała dodatkowo 117 mln euro na wynagrodzenia.
– Obietnice muszą być realizowane. Popieramy postulaty w sensie moralnym. Upubliczniliśmy list wspierający, aby nauczyciele wiedzieli, że związki zawodowe są razem z nimi” – powiedziała przed kilkoma dniami agencji BNS szefowa związku zawodowego nauczycieli, Jolita Andrijauskienė.
Zapytani przez „Kurier Wileński” dyrektorzy polskich gimnazjów – im. Szymona Konarskiego i Jana Pawła II – poinformowali, że ich placówki solidaryzują się z protestującymi, ale nie biorą udziału w strajku.
– Solidaryzujemy się, ale nie strajkujemy, ponieważ nie mamy związków zawodowych – podkreśla Adam Błaszkiewicz, dyrektor gimnazjum Jana Pawła II w Wilnie.
Jego zdaniem, nauczyciele nie chcą zakładać związków zawodowych. Jedną z przyczyn jest „płacenie 1 proc. od wypłaty na rzecz związku zawodowego”.
Ale problem jest dużo głębszy, ponieważ młodzi ludzie nie chcą studiować kierunków pedagogicznych. – Nikt nie chce być nauczycielem. Więc sytuacja jest zła – zaznacza Błaszkiewicz. – Po Nowym Roku woźna będzie otrzymywała ok. 600 euro, a nauczyciel 700. Sądzę więc, że to jest najlepsza odpowiedź – dodaje Błaszkiewicz.
Według niego w okresie letnim woźna lub uczeń mogą zarobić tyle samo lub nawet więcej, niż nauczyciel. – To nie jest normalna sytuacja – podkreśla w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”.
W proteście wzięli też udział nauczyciele akademiccy i studenci. Swój happening zorganizował m.in. Uniwersytet Wileński.
Akcję symbolicznie rozpoczęto wręczając dyplom doktora demagogii „papierowemu ministrowi oświaty”, którego kartonowa rzeźba stała obok rektora uniwersytetu Artūrasa Žukauskasa. Ten własnoręcznie wypisywał dyplomy, za którymi ustawiła się długa kolejka.
Minister oświaty i nauki, Algirdas Monkevičius twierdzi, że rozumie stanowisko środowiska oświatowego. Szef MEN Litwy gościł ostatnio w Polsce. Więcej można przeczytać tutaj.
(JK, GN)
Fot: wikipedia.pl