Agnieszka Rzeszewska: Jestem bardzo dumna z mojego męża. Jest nauczycielem z krwi i kości

Każdy czas jest odpowiedni, żeby podejmować dobre decyzje dla oświaty – mówi „Głosowi Nauczycielskiemu” Agnieszka Rzeszewska, przewodnicząca Regionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Białymstoku, prywatnie żona ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego.

Z Agnieszką Rzeszewską, przewodniczącą Regionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Białymstoku i radną PiS, a prywatnie żoną ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego, rozmawia Jarosław Karpiński

Jest Pani dumna z męża, który otrzymał nominację na ministra edukacji?

– Tak, zwyczajnie po ludzku jestem bardzo dumna z mojego męża, bo to przyzwoity człowiek, bardzo oddany rodzinie i sprawie edukacji. A przede wszystkim nauczyciel z krwi i kości, który zna doskonale środowisko. Pracował przez 20 lat jako historyk w najlepszym liceum w Białymstoku. Wie więc czym żyją szkoły, jak funkcjonują, czego im brakuje, nad czym należy się pochylić. Potrafi też słuchać ludzi. Myślę, że będzie robił wszystko, żeby polska oświata miała się jak najlepiej.

Pani też jest nauczycielką, związkowcem. Będzie Pani doradzać mężowi w sprawach edukacji?

– Jestem też przekazicielem tego, co się dzieje na dole, jak reagują nauczyciele na zmiany w oświacie. Lepiej wiedzieć, rozmawiać, pytać niż tego nie robić. Zbierając informacje od nauczycieli, przekazuję je dalej. Robiłam to i będę dalej to robić, bez względu na to kto jest ministrem edukacji. Temu służy każda debata, walka o prawa pracownicze i dobro edukacji.

Co należałoby teraz zrobić w pierwszej kolejności w edukacji? Co doradziłaby Pani mężowi?

– Na pewno jako „Solidarność” chcemy dopilnować naszego porozumienia z rządem, żeby weszło ono w życie we wrześniu. Natomiast wszelkie propozycje MEN będziemy kolegialnie analizować na szczeblu krajowym związku i debatować nad tym. Nie jestem władna by odpowiedzieć, jak się zachować? Działamy kolegialnie i wszystkie decyzje podejmujemy po rzetelnej dyskusji.

Będzie jakieś nowe otwarcie w MEN?

– To nie jest pytanie do mnie. Nie wiem co zrobi MEN. Chciałabym żebyśmy jako środowisko nauczycielskie byli dumni, że mamy na stanowisku ministra pragmatyka, kogoś kto rozumie nauczycieli i będzie mógł jak najlepiej im służyć. Podobnie jak rodzicom i uczniom, bo to dla tych ostatnich jest szkoła. Oni są w niej najważniejsi.

Do wyborów parlamentarnych jest trzy miesiące, za krótko żeby coś rzeczywiście zmienić.

– Każdy czas jest odpowiedni, żeby podejmować dobre decyzje dla oświaty.

Nie brakuje opinii, że Pani mąż to kontynuator polityki minister Zalewskiej i będzie twardo realizował jej dotychczasowy kurs.

– Myślę, że to pytanie do ministra i jego współpracowników. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, co zrobi MEN i jaką część reformy minister Zalewskiej zachowa, a co zmieni. Chciałabym żebyśmy mogli wynegocjować najlepsze rozwiązania w porozumieniu ze środowiskiem tak by w oświacie działo się dobrze.

Dziękuję za rozmowę.

Fot. Archiwum prywatne