Aldona Iwaniuk: Zwiększanie nadzoru? Pozytywna motywacja może zdziałać na pewno więcej

Każdy z nas oczekuje dowartościowania, pochwał, takiego „pogłaskania”. Musimy sobie nawzajem pokazywać, że jesteśmy potrzebni i dajemy radę. Nie możemy bez przerwy myśleć o wyciąganiu jakichś konsekwencji albo zakładać, że jak ktoś czegoś nie zrobi, to kara będzie taka lub inna. Ludzi trzeba motywować. (…)  To ważne, aby mówić o tym, że dobrze pracujemy. Ja to doceniam i ciągle to podkreślam. To najlepsze, co można zrobi.

Z Aldoną Iwaniuk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 22 z Oddziałami Integracyjnymi w Tychach, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Niedługo pierwszy dzwonek. Co się teraz dzieje w Pani szkole?

– Miałam szkolenie z ochrony danych osobowych, które dotyczyło uaktualnienia ryzyka w związku z korzystaniem z zewnętrznych skrzynek podawczych. Szkolenie było krótkie, ale ważne. Jestem na bieżąco ze zmianami w tym zakresie. Temat zresztą jest jak najbardziej na czasie. Na razie mamy czas na porządkowanie spraw i kontaktowanie się z rodzicami pierwszoklasistów, żeby potwierdzić, czy na pewno poślą dzieci do naszej szkoły. Zaczynamy się też przymierzać do podziału godzin.

Nowy rok szkolny może być trudny pod wieloma względami. Czuje Pani, że ktoś „na górze” przejmuje się Waszymi potrzebami? Nie ma Pani czasami ochoty, by zaapelować: zapytajcie nas, czego szkoły naprawdę potrzebują?

– Na wspólnych spotkaniach z nauczycielami prowadzimy takie dyskusje. Żałujemy nieraz, że niektóre decyzje zapadają bez konsultacji z nami, że nie ma zbyt wielu oddolnych konsultacji. Od 1988 r. pracuję jako nauczyciel, a od 2006 r. jestem dyrektorem szkoły. Mam więc już trochę doświadczenia i niejedno już widziałam. Są w szkole nauczyciele, z którymi pracuję od samego początku, rozmawiamy więc na innej stopie, w niektórych sprawach nawet rozumiemy się bez słów.

Wspólnie śledzimy zmiany i robimy burzę mózgów, zastanawiamy się z czym przyjdzie nam się zmierzyć.

Cieszę się z tego zaangażowania moich koleżanek i kolegów, bo jednej głowie ciężko byłoby to wszystko ogarnąć. My po tylu latach wspólnej pracy jesteśmy już zaprawieni w bojach, nadajemy na tych samych falach.

Ankieta Głosu. Zapraszamy do głosowania:

Nauczycielu, jakie jest Twoje samopoczucie pod koniec wakacji, z jakim nastawieniem rozpoczniesz nowy rok szkolny?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Udało się rozgryźć priorytety na rok szkolny 2021/2022?

– W sprawie priorytetów na nowy rok szkolny chcę powiedzieć, że szkoła jest dla ucznia, nie ma nawet o czym dyskutować. Kropka. Powiedziałam to w moim pierwszym wystąpieniu przed nauczycielami, kiedy w 2006 r. zostałam dyrektorem szkoły. Ale jako dyrektor muszę się troszczyć o wszystkich. Taka jest moja rola. Tak powinno być. To, że szkoła musi dbać o dobrostan ucznia, to nic nowego. Prowadzę szkołę z oddziałami integracyjnymi i my ciągle myślimy o dobru dziecka, nawet jak ministerstwo o tym nie wspomina. Bo to jest oczywista sprawa.

Uważam, że szkołom nie trzeba mówić, że należy dbać o dzieci, bo to jest wpisane w naszą pracę. Dlatego ten zawód wybraliśmy. My zawsze dbamy o naszych wychowanków.

W czasie pandemii robiliśmy wszystko, żeby dzieci miały w nas oparcie. Ja sama zawsze byłam w szkole, niezależnie od wszystkiego, bo uważałam, że muszę podnosić morale, dawać przykład, pokazywać, że się trzymam.

Jak często i w jakich sytuacjach trzeba dziś podnosić morale w szkołach?

– Mówię tu o sytuacji pandemicznej. W naszym przypadku tej izolacji było mniej. Mamy jednak sporo dzieci z niepełnosprawnościami i nasza szkoła przez niemal cały czas była otwarta. Pandemia jednak zaskoczyła nas wszystkich, dlatego w tym trudnym czasie jeszcze mocniej należało dbać o dobrą atmosferę i współpracę. Każdy z nas oczekuje dowartościowania, pochwał, takiego „pogłaskania”. Musimy sobie nawzajem pokazywać, że jesteśmy potrzebni i dajemy radę.

Nie możemy bez przerwy myśleć o wyciąganiu jakichś konsekwencji albo zakładać, że jak ktoś czegoś nie zrobi, to kara będzie taka lub inna. Ludzi trzeba motywować.

Jeden z moich nauczycieli, który niedługo będzie obchodził 40-lecie swojej pracy w szkole, ciągle podkreślał: „ogarnęliśmy to wszystko, daliśmy radę”. Miał na myśli przede wszystkim techniczną stronę zdalnego nauczania, ale także to, że jako nauczyciel poradził sobie z tym wyzwaniem, mimo że niektórzy w to wątpili. To ważne, aby mówić o tym, że dobrze pracujemy. Ja to doceniam i ciągle to podkreślam. To najlepsze, co można zrobić. Bez fajnych ludzi nie dałabym rady. Sama przecież szkoły nie poprowadzę.

(…)

Kieruje Pani szkołą z oddziałami integracyjnymi. Jaki jest Pani pogląd na edukację włączającą? Bo i tu planuje się zmiany.

– Obecne rozwiązania wydają się w tej chwili wystarczające. Raczej nie słyszy się, by rodzice chcieli przenosić dzieci ze szkoły specjalnej do powszechnej, wręcz odwrotnie. Nie każdemu dziecku z bardzo dużą niepełnosprawnością intelektualną byłoby dobrze w szkole powszechnej. Dla dzieci z dużą niepełnosprawnością ruchową konieczne byłyby zmiany w infrastrukturze: przebudowa sal, poszerzenie łazienek, przeniesienie pracowni przedmiotowych. Podjazd mamy, ale brakuje windy dla dzieci na wózkach. Dostosowanie każdej placówki pochłonęłoby ogromne pieniądze. Potrzebne są oddolne debaty, ale w wymiarze ogólnopolskim. Lepiej zająć się kwestiami realnymi do spełnienia, jak np. konieczność inwestowania w nowe technologie. Coraz częściej dzieci mają w domach lepszy sprzęt niż my w szkołach. Sądzę, że wkrótce kwestii wyposażenia każdego nauczyciela w laptop nie da się już pominąć. Tego nie unikniemy systemowo.

Jak długo jeszcze przetrwają kreda i tablica?

– U mnie w szkole zdania są podzielone. W każdej sali mamy tablice multimedialne. Jedni nauczyciele nie bardzo są do nich przekonani, a inni nie potrafią prowadzić bez nich lekcji. Do kwestii wykorzystania w szkołach nowoczesnych technologii będziemy ciągle wracać. Jeśli chce się prowadzić ciekawe zajęcia na odległość, to trzeba coś innowacyjnego zaproponować.

Zapytam jeszcze o szczepienia: ilu uczniów wróci do szkoły zaszczepionych?

– Przed wakacjami dotarło do mnie wiele pozytywnych informacji na ten temat. Ciekawa jestem, co będzie po powrocie, ale już wiem, że część dzieci szczepiła się nie tylko ze względu na wyjazdy wakacyjne, ale z troski o zdrowie swoich najbliższych oraz przyjaciół. Przyznaję, że to mnie bardzo podbudowało. W niektórych rodzinach z powodu covidu zachorowało wiele osób. Dzieci mówiły, że nie chcą, żeby jeszcze ktokolwiek leżał w szpitalu pod respiratorem.

Co obecnie spędza Pani sen z powiek?

– Jedyne moje zmartwienie jak na razie jest związane z trybem nauczania od września. Chcemy uczyć stacjonarnie, tego kontaktu z małym dzieckiem nic nie zastąpi. Teraz mam jedynie nadzieję, że pandemia ponownie nie ograniczy nam życia na wiele miesięcy. Ale wiem, że damy radę w każdej sytuacji. Dla uczniów. To oni są numerem jeden.

Dziękuję za rozmowę.

***

Fot. Archiwum prywatne

Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 33-34 z 18-25 sierpnia br. Całość – w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)

Nr 33-34/18-25 sierpnia 2021