Andrzej Wrona: Jesteśmy obciążeni do granic możliwości. Ale żaden specjalista nie przyjdzie do szkoły za taką pensję

Fatalnie to widzę. Jeżeli nic się nie zmieni, to szkoły mogą przestać funkcjonować. Myślę głównie o szkołach zawodowych, bo fachowca z doświadczeniem ciężko jest zastąpić. Ktokolwiek to za mało. Dlatego dziwię się, że rządu nie martwi to wykruszanie się dobrej kadry. Nauczyciel to bardzo ważny zawód. Tak to trzeba widzieć.

Z Andrzejem Wroną, nauczycielem kształcenia zawodowego w Technikum Mechatronicznym nr 1 Warszawie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Pod koniec ubiegłego roku chwalił się Pan, że udało się zatrudnić młodego nauczyciela, absolwenta szkoły sprzed kilku lat. Minął rok szkolny, a tego młodego człowieka już nie ma w gronie nauczycieli. Co mówi nam ta historia w kontekście sytuacji kadrowej w polskich szkołach?

– Nie ma nowych kadr. W ogóle! Ten młody nauczyciel, który z nami współpracował, w międzyczasie zmienił swoją podstawową pracę, a jego nowy pracodawca nie wyraził zgody, żeby przychodził do szkoły na zajęcia z uczniami. O takich sytuacjach słyszy się coraz częściej. Nie tak to powinno wyglądać.

Jeżeli szkoły mają mieć młodą kadrę, to młodzi, którzy pracują w przemyśle, powinni stale zasilać kadry nauczania zawodowego, które są w szkołach od lat. I oni, i my przecież na tym korzystamy.

Szkoła na pewno ma z tego korzyść, ale co z tego ma młody człowiek, który decyduje się zostać także nauczycielem?

– Połączenie pracy w przemyśle i szkole daje ogromne doświadczenie i kompetencje, tak pożądane na rynku pracy. Wśród pracowników przemysłu są tacy, którzy mają nie tylko chęć do nauczania, ale też predyspozycje do tego zawodu.

Ich obecność w szkole zawsze stanowi poważne wzmocnienie naszej kadry zawodowej, która w tej chwili robi co może, żeby nauka w szkołach, zwłaszcza zawodowych, w ogóle była kontynuowana. Nauczyciele emeryci, czyli tacy jak ja, stanowią coraz większy odsetek.

(…)

Odpowiedzmy więc: dlaczego ten młody człowiek, który tak bardzo chce być nauczycielem, nie może po prostu rzucić pracy w przedsiębiorstwie na rzecz pracy w szkole?

– Problem jest monstrualny. Pensje nauczycieli są bardzo niskie i nijak się mają do tego, co oferuje przemysł. Rząd co prawda podjął jakiś wysiłek, żeby podnieść pensje nauczycieli początkujących, ale osiągnął tym chyba nie to, co chciał. Pensje są za małe, nadal nie mogą konkurować z tym, co specjalista może zarobić poza szkołą. Takie wynagrodzenia nie stanowią dla nikogo żadnego magnesu. Jakby tego było mało, wprowadza się konflikt, spłaszczając wynagrodzenia młodych i starszych nauczycieli.

Jakie mogą być reperkusje tych zmian?

– Różnica w wynagrodzeniach nauczyciela początkującego i nauczyciela mianowanego jest zbyt mała, by zmotywować młodego człowieka do awansu zawodowego. Jeśli taki nauczyciel otrzyma korzystne oferty spoza oświaty, to odejdzie tam, gdzie są wyższe wynagrodzenia.

Poziom płac jest w tym przypadku decydujący, szczególnie jeżeli chodzi o młodych ludzi. Oni zakładają rodziny, kupują mieszkania. Jeżeli chcą żyć na odpowiednim poziomie, muszą mieć pieniądze.

Zmiana w awansie skomplikowała i tak trudną sytuację?

– Mamy patową sytuację. Nastroje są fatalne. Kwestie płacowe wpływają na to w znaczącym stopniu. Zdajemy sobie sprawę z reperkusji, jakie mógłby przynieść ewentualny strajk, ale też zdajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja w oświacie jest bardzo poważna. Zaczyna brakować nauczycieli i przybywa szkół, które mają problemy z obsadą. Mimo wszystko czasami mamy nadzieję, że to da do myślenia rządowi i podejmie on w końcu jakieś kroki. Pogotowie protestacyjne jest ogłoszone, ale mamy tak wiele spraw do omówienia z rządem, że pilnie trzeba rozmawiać. Już teraz, jak najszybciej.

(…)

A Pan? Jest Pan zadowolony z pieniędzy, które otrzymuje w zamian za swój wkład w kształtowanie nowych kadr dla przemysłu?

– Nie jestem zadowolony, ale pracuję. Bycie nauczycielem to jest moje hobby, zamiłowanie zawodowe. Bycie w szkole z młodzieżą sprawia, że nadal mogę i staram się spełniać zawodowo. Mam w sumie dosyć napięty plan nauczania. Mechatronika to tak naprawdę kilkanaście różnych przedmiotów, w tym elektronika, elektrotechnika czy zagadnienia związane z eksploatacją, konserwacją i diagnostyką maszyn itd. Obecnie uczę na 0,8 etatu. Młodsi mają prawie dwa etaty.

Wszyscy jesteśmy obciążeni, nas, emerytów, też nie ma kto zastąpić. W coraz większej liczbie szkół stanowimy niemałą grupę, co jest zjawiskiem mało optymistycznym. Jak będziemy zmuszeni z różnych przyczyn odchodzić, to kataklizm gotowy.

Były już jakieś kataklizmy?

– Robimy, co możemy, żeby ich nie było. Ale nerwy są.

Jak długo szkoły będą w stanie funkcjonować przy takich brakach?

– Fatalnie to widzę. Jeżeli nic się nie zmieni, to szkoły mogą przestać funkcjonować. Myślę głównie o szkołach zawodowych, bo fachowca z doświadczeniem ciężko jest zastąpić. Ktokolwiek to za mało. Dlatego dziwię się, że rządu nie martwi to wykruszanie się dobrej kadry. Nauczyciel to bardzo ważny zawód. Tak to trzeba widzieć.

Czy po tylu latach pracy w zawodzie może Pan jeszcze powiedzieć: tak, to jest piękny zawód?

– Zawód jest na pewno piękny, ale jak sięgnę pamięcią przez te wszystkie dziesięciolecia, to mogę też powiedzieć, że zawsze był niedoceniany, niezależnie od ustroju i tego, kto rządził. W obecnych czasach niedoceniana jest też rola oświaty, to jest ta główna różnica między tym, co było, a tym, co jest.

Może jeszcze będzie lepiej – wielu nauczycieli powtarza to zdanie.

–W tej kwestii jestem pesymistą, nie liczę na przełom. Ostatnie lata były wręcz ponure, pomijając nawet te nieprzychylne wypowiedzi obecnego ministra. Nie sądzę, by coś drgnęło. Czasy mamy ciężkie. Zastanawiam się, czy może być lepiej, skoro tylu nauczycieli odeszło.

Według mnie rząd nie docenia roli nauczycieli w funkcjonowaniu społeczeństwa i nie spodziewam się zmiany w myśleniu w najbliższym czasie.

Może być tylko gorzej?

– Mamy stagnację. Zaczyna się robić groźnie.

Groźnie? Czyli jak?

– Jesteśmy na krawędzi. To, co mamy, to są pierwsze objawy totalnego kryzysu. Zajęcia jeszcze odbywają się normalnie. Wszyscy staramy się utrzymywać standard. Bardzo nam na tym zależy. Trzymamy poziom i nie odpuszczamy. Staramy się uczyć dobrze, niezależnie od tego, jaka jest sytuacja. Będziemy uczyć, dopóki sił starczy.

Dziękuję za rozmowę.

Fragment wywiadu opublikowanego w Głosie Nauczycielskim nr 41 z 12 października br.

Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl 

Fot. Archiwum prywatne

Nr 41/12 października 2022

Andrzej Wrona, nauczyciel emeryt pracujący w szkole zawodowej: Gdyby nauczanie nie sprawiało mi satysfakcji, to bym tego nie robił