Pierwsi prawnicy zadeklarowali już gotowość pomocy prawnej dla nas. Rozpoczęliśmy korespondencję w tym zakresie. Nie będę ukrywał, że chodzi o złamanie Konstytucji, ustawy: Prawo oświatowe i w mojej opinii o złamanie także konwencji o ochronie praw dziecka.
Z dr Dobrosławem Bilskim, wykładowcą akademickim z Łodzi, rozmawia Jarosław Karpiński
Zamierza Pan pozwać Skarb Państwa za chaos wywołany tzw. podwójnym rocznikiem i zyskał Pan już w sieci bardzo wielu sprzymierzeńców. A zaczęło się od wpisu na Facebooku.
– Tak. Mój wpis zyskał ogromy odzew i skala tego odzewu jest coraz większa, już ogólnopolska. Muszę powiedzieć, że nie spodziewałem się tego.
Ludzie chcą się przyłączyć do tej inicjatywy, czy tylko kibicują?
– W zdecydowanej większości deklarują gotowość przyłączenia się. Część osób deklaruje możliwość wsparcia, choć same nie doświadczyły efektów tzw. podwójnego rocznika, bo nie mają już dzieci w wieku szkolnym bądź nie maja nawet styczności z systemem edukacji. Ale obserwują i widzą problemy, z którymi mamy do czynienia jako społeczeństwo.
Myślę, że już dość doświadczyliśmy jako rodzice dzieci z podwójnego rocznika w systemie edukacji i pewnie jeszcze wiele…
Opublikowany przez Dobrosław Bilski Sobota, 6 lipca 2019
Natomiast podstawą pozwu, który zapowiadam nie jest sam chaos związany z tzw. podwójnym rocznikiem. On jakby temu towarzyszy, czy jest jego katalizatorem. Ale przede wszystkim dzieci z tzw. podwójnego rocznika doświadczyły negatywnych skutków złamania prawa polegającego na niezapewnieniu im równego dostępu do kształcenia ogólnego, równego z pozostałymi rocznikami edukacji. I to będzie clue tego pozwu.
Panem kieruje także osobista, ojcowska wściekłość na to co się dzieje w edukacji?
– Tak, bo to dotyczy także jednej z moich córek. Moje dziecko też jest poszkodowane i jako reprezentant prawny chcę wystąpić w jego obronie. Nie znam jeszcze wyników rekrutacji w przypadku mojej córki, zakładam że nie będę miał podstaw do jakichś wielkich narzekań. Ale nie sam wynik naboru jest tutaj najistotniejszy. Chodzi o dwa lata wielkiego stresu, który narastał w związku ze zmianami przeprowadzanymi w oświacie. To jest czas, w którym moja córka nabawiła się choroby układu pokarmowego wywołanej stresem. Patrzę na to jednak także na tle wyników naboru w miastach, które już je ogłosiły. I to jest ten mój osobisty bodziec.
Na jakim etapie jest przygotowywanie tego pozwu i czego zamierza się Pan domagać?
– Pierwsi prawnicy zadeklarowali już gotowość pomocy prawnej dla nas. Rozpoczęliśmy korespondencję w tym zakresie. Nie będę ukrywał, że chodzi o złamanie Konstytucji, ustawy: Prawo oświatowe i w mojej opinii o złamanie także konwencji o ochronie praw dziecka. Będziemy chcieli udowodnić, że zaistniały czynniki i sytuacja, w której doszło do złamania prawa – nie zapewniono dzieciom z tych roczników równego z innymi roczników dostępu do kształcenia ogólnego, a konsekwencją tego są negatywne skutki dla uczniów. W samym pozwie nie będziemy domagać się jakichś rekompensat finansowych. Ale on ma dać podstawę do domagania się ewentualnych roszczeń już na drodze cywilnej dla wszystkich tych, którzy będą się czuć ofiarami. I po uznaniu przez sąd faktu, że organ publiczny wyrządził szkodę działając niezgodnie z prawem.
Warto przypomnieć, że pozew przeciwko Skarbowi Państwa w związku z reformą edukacji zapowiedziało 10 największych miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich, a mec. Wawrykiewicz przygotowuje pozew zbiorowy przeciwko państwu w imieniu rodziców, których dotknął strajk nauczycieli – choć nie mają oni pretensji do samych nauczycieli, ale do rządu PiS.
– Te pozwy zbiorowe zasadniczo się jednak różnią. Unia Metropolii Polskich występuje i słusznie w imieniu samorządów, które wydały gigantyczne pieniądze żeby sprostać wymaganiom reformy, a realizują zadanie, które jest zadaniem finansowanym z budżetu państwa. W tym drugim przypadku mamy z kolei do czynienia tylko z obszarem wydatków, które rodzice musieli ponieść w związku z faktem, że odbywał się strajk w szkołach i że był jakiś czynnik, który ten strajk wywołał. My, czyli ja i moja żona jako rodzice występujemy w imieniu naszych dzieci podkreślając, że doszło do złamania prawa, i że pojawiły się negatywne skutki tego złamania prawa w życiu naszych dzieci. Najtrudniejszym zadaniem będzie udokumentowanie tego wszystkiego. Jeżeli uda nam się pozyskać np. uczelnie wyższe, które wspomogą nas badaniami przeprowadzanymi na rocznikach uczniów, o których rozmawiamy, to myślę, że efekt będzie dobry.
Dziękuję za rozmowę.
Rodzice pozwą Skarb Państwa za strajk? Adwokat: to nie jest pozew przeciw nauczycielom!
Miasta wzywają rząd do zapłaty kosztów reformy. Marek Wójcik z ZMP: popieramy!
Fot: Dobrosław Bilski (archiwum prywatne)