Czy polska oświata przyjmie dzieci ukraińskie w razie eskalacji wojny w tym kraju? Oświadczenie ministra edukacji

Według ministra edukacji Przemysława Czarnka, szkoły w Polsce oraz uczelnie wyższe są przygotowane na przyjęcie ukraińskich dzieci i młodzieży w razie zaostrzenia się konfliktu zbrojnego w Ukrainie

Przedwczoraj Rosja ogłosiła uznanie niepodległości rebelianckich republik na wschodzie Ukrainy – ługańskiej i donieckiej. Prezydent Rosji Władimir Putin w orędziu poszedł o krok dalej – zakwestionował sens istnienia niezależnego państwa ukraińskiego.

W nocy z poniedziałku na wtorek do obu republik wkroczyły regularne oddziały armii rosyjskiej, co de facto oznacza akt agresji wobec Ukrainy. USA i Unia Europejska zapowiedziały dotkliwe sankcje wobec Rosji, na terytorium Polski przybywają zaś kolejne transporty wojsk amerykańskich.

Międzynarodówka Edukacyjna: Jesteśmy solidarni z nauczycielami w Ukrainie

Zarówno UE jak i USA spodziewają się, że w razie wybuchu ostrych starć zbrojnych na terytorium Ukrainy, setki tysięcy, a może nawet miliony uchodźców ruszą na zachód. Większość z nich najprawdopodobniej będzie szukała schronienia i pomocy w Polsce. W tym dzieci i młodzież w wieku szkolnym. Czy Polska będzie w stanie im pomóc?

– Już dziś w szkołach w Polsce uczymy dziesiątki tysięcy młodych Ukraińców. Niektóre szkoły ponadpodstawowe funkcjonują w dużej mierze dlatego, że uczy się tam również młodzież ukraińska. Nie ma najmniejszych przeszkód, byśmy przyjmowali dzieci i młodzież ukraińską do polskich szkół, gdyby była taka konieczność. Dziś takiej nie ma. Mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie, że społeczność międzynarodowa stanie na wysokości zadania i powstrzyma agresję Rosji na teren Ukrainy, to wtedy nie będzie to konieczne – oświadczył Przemysław Czarnek. – Gdyby jednak do tego doszło, to jesteśmy do tego przygotowani – dodał.

Jutro szef MEiN ma rozmawiać na ten temat z kuratorami oświaty. Póki co lubelski kurator oświaty, czyli kurator w regionie, który graniczy z Ukrainą, miał zapewnić Czarnka, że „jest wiele możliwości, aby zapewnić opiekę i edukację” uczniom z Ukrainy.

Ministerstwo edukacji wystąpiło też do rektorów polskich uczelni o to, by w razie eskalacji konfliktu w Ukrainie przyjęły one polskich studentów studiujących u naszego wschodniego sąsiada, a potem także ukraińską młodzież.

– Jesteśmy przygotowani zarówno w szkolnictwie podstawowym jak i ponadpodstawowym oraz wyższym, żeby zapewnić edukację zarówno uchodźcom jak i Polakom, którzy studiują dziś na Ukrainie – podkreślił Czarnek.

Według danych Najwyższej Izby Kontroli, w 2019 r. w polskich szkołach uczyło się 51 363 dzieci obcokrajowców, w tym aż 30 777 uczniów z Ukrainy. Dla porównania, w 2009 r. do polskich szkół chodziło 9 610 uczniów obcokrajowców. W roku szkolnym 2019/2020 zajęcia dla uczniów cudzoziemców prowadzono w 7 318 szkołach. W latach 2015-2019 budżet państwa przeznaczył 340 mln zł na dodatkowe wsparcie kształcenia dzieci obywateli polskich powracających do kraju oraz dzieci cudzoziemców.

Niestety, jeszcze niedawno resort edukacji w ogóle nie interesował się tą sprawą. „Minister Edukacji Narodowej, odpowiedzialny za koordynację i realizację polityki oświatowej państwa, w zasadzie nie planował i nie organizował działań związanych z kształceniem dzieci przybywających z zagranicy, mimo rosnącej skali tego zjawiska. Nie dysponował żadnymi danymi dotyczącymi takich uczniów, nie monitorował ani nie analizował tych kwestii, chociaż miał do dyspozycji dane zawarte w bazie Systemu Informacji Oświatowej (SIO). Co więcej, nie gromadził również danych o liczbie uczniów – obywateli polskich powracających do kraju, stąd nie jest znana skala tego zjawiska. Minister nie ma wiedzy na temat efektywności kształcenia tych uczniów, ponieważ nie podejmował czynności nadzoru nad organizacją i warunkami ich kształcenia. W szczególności nie dokonywał kontroli i ewaluacji nad wykonywaniem nadzoru pedagogicznego przez kuratorów oświaty” – czytamy w raporcie NIK z września 2020 r.

NIK wytknęła ministerstwu edukacji brak odpowiedzi na potrzeby związane choćby z doskonaleniem zawodowym nauczycieli i doradztwem metodycznym dotyczącym tej kwestii, pomimo, że na ten cel zaplanowano w latach 2017-2019 41,2 mln zł. Nauczyciele tymczasem wskazywali w badaniu ankietowym przeprowadzonym przez NIK na liczne problemy w pracy z uczniami pochodzącymi z innych krajów.

44 proc. nauczycieli wskazywało na problem w komunikacji, której brak często praktycznie uniemożliwia prowadzenie zajęć. Problemem jest także brak podręczników do nauki języka polskiego jako języka obcego oraz odpowiednich materiałów dydaktycznych, a także nikłe wsparcie pracy nauczycieli przez szkołę (7 proc.).

„Utrudnieniem są także różnice programowe wynikające z nauki w innych systemach edukacyjnych, zwłaszcza gdy uczniowie uczący się w danym oddziale pochodzą z różnych krajów (7 proc.). Uczniowie, zdaniem nauczycieli, mają problemy adaptacyjne i integracyjne (6 proc.), a ponadto utrudniony jest kontakt z rodzicami uczniów lub wręcz jego brak (6 proc.). Uczniowie ci wykazują niską motywację do uczenia się, niechętnie wykonując wyznaczone im zadania (5 proc.). Tylko 4 proc. nauczycieli uznało, że nie zauważa żadnych problemów w pracy z uczniami przybywającymi z zagranicy, a dzieci te solidniej niż uczniowie polscy realizują swoje zadania szkolne” – czytamy w raporcie NIK.

(PS, GN)