Dr Olga Chabaniuk, wiceprzewodnicząca TUESWU: Latały nad nami samoloty, w dzień i w nocy słyszeliśmy wybuchy

Mam jedną prośbę, nie tylko do nauczycieli, ale także do uczniów, do studentów, do młodzieży, do wszystkich. Apeluję, żeby nie byli obojętni, żeby wspierali Ukrainę, wychodzili z inicjatywami pomocy.

Z dr Olgą Chabaniuk*, wiceprzewodniczącą Związku Zawodowego Pracowników Oświaty i Nauki Ukrainy (TUESWU), rozmawia Jarosław Karpiński

 Udało się Pani wydostać z ogarniętej wojną Ukrainy. Kiedy rozmawiamy, jest Pani w Oddziale ZNP w Lublinie. Zanim zapytam o wojnę, proszę opowiedzieć czytelnikom Głosu Nauczycielskiego o sobie.

– Nazywam się Olga Chabaniuk. Pochodzę z Kijowa, tam pracowałam na Kijowskim Narodowym Uniwersytecie Ekonomicznym. Jestem zastępcą przewodniczącego Związku Zawodowego Pracowników Oświaty i Nauki Ukrainy ds. młodzieży i spraw organizacyjnych. Na czele związku stoi Georgiy Trukhanov. Nasz związek jest główną organizacją pracowników oświaty i studentów w Ukrainie. Wyjaśnię, że w naszym kraju do związku należą także studenci. Jesteśmy jedną z największych i najbardziej renomowanych organizacji członkowskich Federacji Związków Zawodowych Ukrainy. Zrzeszamy nauczycieli szkolnych, pracowników placówek przedszkolnych, pedagogów, profesorów i wykładowców szkół wyższych, a także kadrę administracyjną i pomocniczą placówek oświatowych oraz emerytów i rencistów. Nasz związek liczy prawie 1,7 mln członków, w tym 600 tys. studentów. Wracając do mnie – oprócz działalności związkowej należę także do Związku Piłki Nożnej Studentów na Ukrainie oraz działam w programie Erasmus.

Jest Pani w Polsce od niedawna. Jak wyglądały pierwsze dni inwazji?

– 24 lutego o czwartej rano obudziłam się z ogromnym niepokojem, godzinę później rozpoczęło się bombardowanie Kijowa. Trzy dni siedzieliśmy z córką, z sąsiadami i innymi mieszkańcami miasta w schronie. Na początku wiele osób, moich studentów, znajomych, a także my nie rozumieliśmy do końca, co się dzieje. Baliśmy się ruszyć z miejsca, zrobić cokolwiek. Byliśmy przerażeni. Latały nad nami samoloty, w dzień i w nocy słyszeliśmy wybuchy rakiet i bomb. Bombardowane były nawet ujęcia wody.

Coś we mnie pękło, kiedy rakieta uderzyła niedaleko naszego domu. Wtedy zrozumiałam, że to jest moment, w którym muszę podjąć decyzję o ucieczce z córką.

W Ukrainie zostali nasi bliscy, m.in. siostra, która mieszka pod Kijowem. Od 2 marca nie mam z nią żadnego kontaktu. Ostatnie, co powiedziała, dzwoniąc tego dnia do mamy, to to, że przed jej domem stoją dwa rosyjskie czołgi.

Czy ma Pani teraz jakieś plany, zastanawiała się Pani, co  robić dalej?

– (…) W tym momencie moim celem są rozmowy, spotkania, kontakty  z nauczycielami i przedstawicielami oświatowych związków z całej Europy i przekazywanie informacji o tym, co się dzieje w Ukrainie, bo mam te informacje z pierwszej ręki. Nie jest to jednak takie proste. Miałam np. kontakty z kolegami i koleżankami z Rosji i Białorusi. Wysłałam do części z nich informacje o tym, co się dzieje w moim kraju, niestety, nikt się nie odezwał. Jestem tym rozczarowana i noszę w sobie sporo żalu.

(…)

Jak to przeżywa Pani córka? I czy będzie mogła wznowić edukację?

– Córka ma 11 lat, chodzi do VI klasy. Jest bardzo uzdolniona muzycznie, cudownie śpiewa. Jest wspaniałym, radosnym dzieckiem. Była oczywiście w szoku, ale stara się nad tym wszystkim zapanować. Po wybuchu wojny musiała przerwać edukację, ale nie rezygnuje z nauki. (…)

Do Polski trafiło już kilkaset tysięcy ukraińskich dzieci w wieku szkolnym. Nasze ministerstwo zadeklarowało, że polskie szkoły przyjmą uczniów i uczennice, aby zapewnić im ciągłość edukacji. Wiele dzieci znajdzie się na początku w oddziałach przygotowawczych, ponieważ nie znają języka polskiego i trudno byłoby im na tym etapie uczyć się razem z polskimi rówieśnikami. Na co, Pani zdaniem, należy zwrócić uwagę, organizując nauczanie dla dzieci i młodzieży z Ukrainy?

– Dobrze byłoby, żeby nauczyciele z Ukrainy zostali zewidencjonowani i zagospodarowani przez polskie szkoły. Żeby mogli pracować przy grupach dzieci uchodźców z Ukrainy, żeby mogli uczyć te dzieci w naszym języku. Chodzi o wykorzystanie przygotowania ukraińskich nauczycieli. Tak się dzieje choćby w Estonii i uważam, że to dobry pomysł. Ale podobna sytuacja jest np. w Zakopanem, gdzie całe klasy ze szkoły w Winnicy razem z opiekunami trafiły do ośrodka ZNP i będą chodzić do jednej placówki w mieście. W Polsce w tej chwili mamy integrację dzieci ukraińskich z polskimi. To jest nieco inny pomysł, ale zapewne na obecną chwilę jedyny właściwy.

Chciałaby Pani coś przekazać polskim nauczycielom?

– Mam jedną prośbę, nie tylko do nauczycieli, ale także do uczniów, do studentów, do młodzieży, do wszystkich. Apeluję, żeby nie byli obojętni, żeby wspierali Ukrainę, wychodzili z inicjatywami pomocy. Nie bardzo wiem, o co konkretnie się mogę zwrócić. Bardzo ważne jest dla mojego kraju to, żeby NATO zamknęło niebo nad Ukrainą, żeby ustały bombardowania. Ostatnio w wyniku ostrzału szpitala dziecięcego w Mariupolu rannych zostało 17 osób, wśród nich dzieci, kobiety, lekarze. Trzy osoby zginęły, w tym jedno dziecko – nowo narodzona dziewczynka. To musi się skończyć.

Chcę też powiedzieć, że uchodźcom z Ukrainy, także nauczycielom, brakuje kontaktów, nie wiedzą, do kogo się zwrócić o pomoc, gdzie się udać, gdzie zatrzymać na noc albo zamieszkać na czas wojny.

To mogłaby być prośba do oświatowych związków w Polsce, w tym ZNP, by pomogły koordynować takie działania adresowane do nauczycieli i pracowników oświaty z Ukrainy. Chodzi nie tylko o informacje o dostępnej bazie noclegowej w szkołach, bursach, schroniskach, ale o informacje dotyczące możliwości wynajmu mieszkań, pomoc w znalezieniu pracy.

Dziękuję za rozmowę

***

Dziękujemy za pomoc w przeprowadzeniu rozmowy Celinie Stasiak, prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Lublinie

***

*Olga Chabaniuk (Olha Chabanyuk) – doktor nauk ekonomicznych, docent w katedrze rachunkowości i podatków na Wydziale Rachunkowości i Zarządzania Podatkowego Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Ekonomicznego im. Wadyma Hetmana. Od listopada 2015 r. wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Oświaty i Nauki Ukrainy (TUESWU). W 2013 r. wygrała ogólnokrajowy konkurs Federacji Związków Zawodowych Ukrainy na liderkę związkową w kategorii najlepsza młoda liderka podstawowej organizacji związkowej (źródło: https://kneu.edu.ua).

Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 11 z 16 marca br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl

Fot. Archiwum prywatne

Nr 11/16 marca 2022