Dr Tomasz Gajderowicz: Nie ma mechanizmów, które by chroniły system edukacji przed destrukcją

Nie chcę myśleć, jak wyglądałaby edukacja, gdyby całość była w rękach jednej instytucji. Niestety nasz system jest zbyt mało odporny na destrukcję, przede wszystkim jest upolityczniony. Nie ma mechanizmów, które by go chroniły przed złymi zmianami. Jest kilka przykładów krajów, gdzie funkcjonują niezależne od polityków mechanizmy nadzorujące i nadające kierunek w edukacji. Od nich to my możemy się uczyć.

Z dr. Tomaszem Gajderowiczem z Katedry Ekonomii Edukacji i Pracy Uniwersytetu Warszawskiego, wiceprezesem Fundacji Evidence Institute, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Dziennik „Die Welt” napisał o spektakularnym sukcesie polskiej edukacji w kontekście badań PISA 2018, czyli odniósł się do osiągnięć ówczesnych gimnazjalistów. Dodajmy, że gimnazja zniknęły za sprawą reformy Anny Zalewskiej tuż po omawianych badaniach PISA. Pan jest jednym z ekspertów, którzy komentują dokonania polskich szkół i nauczycieli dla niemieckiego dziennika. Ten artykuł nie powstał za późno?

– Materiał może wydawać się dość spóźniony, choćby z tego względu, że po tylu latach i zmianach, jakie zaszły w polskiej oświacie, zastanawiamy się raczej nad wpływem reformy z 2017 r. na polską edukację i skupiamy się na stratach z niej wynikających. Może to jednak dobrze, że temat znowu stał się żywy, bo pamiętam, jak po opublikowaniu raportów PISA 2018 oraz zauważalnym wzroście wyników uczniów w latach 2000-2018 ten fakt był znacząco niedoceniony, a przecież skok był spektakularny! Na początku XXI w. byliśmy w ogonie edukacyjnym, po czym wspięliśmy się na poziom porównywalny do Finlandii, którą nieustannie pokazuje się jako przykład jednego z najlepszych systemów edukacji, mimo że jej wyniki stabilnie spadają.

Za sprawą reformy z 2017 r. zlikwidowano nie tylko gimnazja, zmieniła się również podstawa programowa, a część nauczycieli z gimnazjów poszukała sobie innego zajęcia. Mimo osiągnięć uczniów polski system został w znaczący sposób przeobrażony.

– Ten wynik z 2018 r. to był ostatni popis polskich gimnazjalistów. Badano dokładnie rocznik, który miał 15 lat i przygotowywał się do egzaminu gimnazjalnego. Te badania, jak się dzisiaj ocenia, wypadły dokładnie w momencie, kiedy ten system edukacji „rozgrzał się” po 20 latach od reformy i osiągnął pełnię efektywności. Najnowsze wyniki badań PISA z 2022 r. zostaną ogłoszone już w grudniu br.

To będzie podwójna diagnoza. Dowiemy się, jak te wyniki kształtują się po reformie oświaty, po drugie, jak wypadają po doświadczeniach lockdownu w szkołach. Należy zaznaczyć, że polskie szkoły były zamknięte przez jeden z dłuższych okresów w Europie.

Reformatorzy powinni obawiać się najnowszych wyników PISA?

– Wszyscy jesteśmy tego bardzo ciekawi.

Rozmawialiśmy o tym, że poprzedni wynik nie został doceniony…

– Nie został, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że teraz osiągniemy gorsze wyniki. Jedną z przyczyn jest strata edukacyjna wynikająca z tego, co działo się w pandemii. Szacowanie jej wpływu na poziom edukacji jest obecnie na świecie intensywnie badane. W Fundacji Evidence Institute również prowadziliśmy takie badania dla miasta stołecznego Warszawa.

Wyraźnie widać, że uczniowie w wieku 15-17 lat na samym covidzie stracili około roku edukacji. Do tego dochodzi kolejny negatywny impuls, czyli zmiany strukturalne w oświacie. I to, co niestety zauważyliśmy w badaniach, czyli wyraźne pogłębianie się luki edukacyjnej.

Nie natknęłam się na podobne badania prowadzone przez MEiN.

– Ja też z przykrością muszę stwierdzić, że na nic takiego się nie natknąłem, a nie można postawić diagnozy i leczyć bez danych i wiedzy. Zainteresowanie pomiarem „stanu pacjenta” powinno być kluczowe dla każdego, kto myśli o programie naprawczym.

Nie natknęliście się na żadne analizy?

– Istnieje wiele analiz, ale niekoniecznie miarodajnych. Wielokrotnie spotkałem się raczej z argumentem, że przecież mamy egzaminy ósmoklasisty i maturalne, które pozwalają ocenić stan wiedzy uczniów. Problem w tym, że one nie są skalowane, a zatem nie są porównywalne. W zależności od tego, czy egzamin jest łatwiejszy, czy trudniejszy, dostajemy inne wyniki, nie mamy skali porównawczej pozwalającej mierzyć zmiany w czasie. Przykładowo w covidzie wycięto część zagadnień z egzaminu maturalnego. Czy zatem uczniowie byli lepsi? Nie, jedynie trudność egzaminu była inna.

Jedyną metodą na porównanie w czasie jest odniesienie do skal międzynarodowych, takich jak PISA, TIMSS czy badanie czwartoklasistów PIRLS, którego wyniki ukażą się w maju. Jesteśmy bardzo podekscytowani w oczekiwaniu na wyniki.

Powróćmy do badań, które robiliście dla Warszawy. Co udało się zbadać?

– MEiN nie było zainteresowane, aby przeprowadzić pocovidowe badanie na poziomie ogólnopolskim, natomiast miasto stołeczne Warszawa takie badanie zleciło, prosząc o to, aby oszacować wyniki warszawskich uczniów na skali PISA. Wylosowaliśmy próbę kilku tysięcy uczniów ze wszystkich typów szkół i przeprowadziliśmy badania w trzech przedmiotach – w matematyce, w czytaniu ze zrozumieniem i naukach przyrodniczych. To było jedyne jak dotąd tego typu popandemiczne badanie, które pozwoliło zdiagnozować problemy. Swoją drogą, jeśli mówimy o niedocenieniu polskiej edukacji, to musimy powiedzieć, że Warszawa jest tutaj wyjątkowa. Gdy połączyliśmy dane z kilku edycji badań PISA, okazało się, że Warszawa jest na poziomie Singapuru czy Hongkongu, czyli na poziomie najlepszych systemów edukacyjnych w świecie. To był wówczas wielki i niedoceniony sukces.

Dlaczego niemiecki dziennik zachwycił się właśnie Polską? Czy są inne przykłady krajów, które poprawiły znacząco swoje wyniki?

– Jak spojrzymy na wyniki krajów w badaniach PISA przez ostatnich 20 lat, to dla zdecydowanej większości krajów to jest niemal pozioma kreska. Są nieliczne przykłady krajów, które zrobiły znaczący postęp: Polska, Estonia, Portugalia i Chile. Jako jedni z niewielu przeszliśmy z pozycji daleko poniżej średniej OECD do czołówki. Powstaje zatem kluczowe pytanie, jak te kraje dokonały tego ogromnego skoku. Badacze z całego świata szukają odpowiedzi na to pytanie m.in. właśnie u nas.

Jak często kraje analizują systemy edukacyjne tych państw, których uczniowie osiągają najwyższe wyniki?

– Przykłady tych czterech krajów były bardzo szczegółowo analizowane przez ministerstwa różnych państw. Faktycznie, zgłaszają się do nas eksperci z całego świata, którzy chcą wiedzieć, jak osiągnęliśmy tak znaczący postęp. Wiadomo, że na ten spektakularny wynik PISA 2018 dla Polski złożyło się szereg zmian, zaczynając od reformy z 1999 r., następnie reformy programowej, umasowienia edukacji przedszkolnej i ustanowienia całego cyklu egzaminów zewnętrznych.

Jeśli do tego dołożymy wzrost autonomii nauczyciela i umożliwienie rozwoju zawodowego, to zauważymy spójny obraz zmian, który leży u podstaw sukcesu. Najbardziej przerażające jest to, że z tych reform, którym zawdzięczamy tak wiele, część została cofnięta.

Znaczna część z wysiłku nauczycieli, jaki w to wszystko włożono, została przekreślona w toku ostatnich zmian. Badania dla Warszawy, które były prowadzone w latach 2021-2022 pokazały, że uczniowie w stolicy, są ok. 30 pkt słabsi według skali PISA względem ich kolegów i koleżanek sprzed lat. Tak naprawdę dzisiejsi 15-16-latkowie są obecnie dwa lata do tyłu w matematyce, czytaniu ze zrozumieniem i wiedzy o świecie za swoimi kolegami i koleżankami z 2018 r.

(…)

Jak Pan ocenia funkcjonowanie systemu edukacyjnego?

– Na szczęście system edukacyjny jest nadal zdecentralizowany. To samorządy odpowiadają w znacznej mierze za edukację i chwała za to. Nie chcę myśleć, jak wyglądałaby edukacja, gdyby całość była w rękach jednej instytucji. Niestety nasz system jest zbyt mało odporny na destrukcję, przede wszystkim jest upolityczniony. Nie ma mechanizmów, które by go chroniły przed złymi zmianami. Jest kilka przykładów krajów, gdzie funkcjonują niezależne od polityków mechanizmy nadzorujące i nadające kierunek w edukacji. Od nich to my możemy się uczyć.

Niemcy mogłyby się wiele nauczyć od Polski – czytamy w „Die Welt”. To zdanie jest jeszcze aktualne?

– To był ostatni moment, żeby o tym pisać. Warto zaznaczyć, że postęp edukacyjny, który udało się uzyskać, miał ogromny wpływ na rozwój naszego kraju. Są badania, np. Erica Hanushka i Ludgera Wosmanna, w których jasno widać, że każdy dodatkowy punkt wypracowany w badaniach PISA koreluje później z rozwojem gospodarczym. Stan edukacji ma daleko idące konsekwencje dla całego społeczeństwa i gospodarki.

Dziękuję za rozmowę.

 ***

Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 17-18 z 26 kwietnia – 3 maja br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl 

Fot. Archiwum prywatne

Nr 17-18/26 kwietnia – 3 maja 2023