Dyrektor Dariusz Misiak: Chciałbym poznać dane na temat zakażeń i zachorowalności w naszej grupie zawodowej

Nie słyszałem o żadnych danych na temat zakażeń i zachorowalności w naszej grupie zawodowej, a chciałbym je poznać. Sam jestem nauczycielem, chciałbym wiedzieć, z jakim ryzykiem wiąże się nasza praca. Słowami niektórych polityków z rządu wcale nie czuję się uspokojony. Pamiętam, że tylko na początku pandemii były ankiety z kuratorium, w których pytano nas o liczbę zakażonych. Obecnie mamy system zwolnień elektronicznych rejestrowanych przez ZUS, nie rozumiem, dlaczego nie da się tego wygenerować w systemie.

Z Dariuszem Misiakiem, dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 5 w Zawierciu, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

W październiku straciliście z powodu COVID-19 młodego nauczyciela polonistę. Miał tylko 31 lat. To była pierwsza informacja o zgonie nauczyciela, jaka dotarła do mediów. Na pewno trudno było Panu wyznaczyć zastępstwa.

– Ciężko było. Kamil dopiero zaczynał pracę nauczyciela, był najmłodszy, także stażem. Miał duszę poety, był bardzo otwarty na ludzi. Pracę rozpoczął we wrześniu tego roku na zastępstwo za kogoś innego. Na początek mogliśmy mu zaproponować tylko pół etatu, ale niebawem miał otrzymać cały. Bardzo mu zależało na pracy w szkole. Mówił nam, że praca w szkole zawsze była jego marzeniem i każdego dnia było widać, jak bardzo się cieszył, że to jego marzenie w końcu się spełniło.

Ile czasu pan Kamil przepracował w szkole?

– Niecały miesiąc, ale zdążyliśmy się z nim zaprzyjaźnić. Zachorował nagle. W ostatnią niedzielę września dostałem SMS-a, że źle się czuje, ma gorączkę i czeka na kontakt z lekarzem. W poniedziałek dostał leki i został w domu na zwolnieniu lekarskim, a w środę otrzymaliśmy informację, że stracił przytomność i zabrało go pogotowie. Tego samego dnia okazało się, że jego test na koronawirusa był pozytywny. Kilka dni później zmarł.

A jak zdrowie Pana i pozostałych nauczycieli?

– Po tej tragedii wszyscy przeszliśmy przesiewowe badania na obecność koronawirusa i okazało się, że jeszcze cztery inne osoby są zakażone. Mamy 50 nauczycieli. To był jeszcze wrzesień, wszyscy byliśmy zaskoczeni tym, że tylu z nas jest zakażonych, zwłaszcza że słyszeliśmy z resortu edukacji, że szkoły są w zasadzie bezpieczne, bo uczniowie nie zakażają z taką mocą jak osoby dorosłe.

Koronawirusem zakaziło się pięciu z 50 nauczycieli, z czego jeden, niestety, nie przeżył. Statystycznie daje to 2,5 proc. zachorowań. Jedna z nauczycielek, która przebywała na oddziale zakaźnym, powiedziała niedawno w wywiadzie dla Głosu, że w szpitalu spotkała wielu nauczycieli. Oficjalnie jednak nie wiemy, jaka jest skala zachorowań wśród pedagogów.

– Nie słyszałem o żadnych danych na temat zakażeń i zachorowalności w naszej grupie zawodowej, a chciałbym je poznać. Sam jestem nauczycielem, chciałbym wiedzieć, z jakim ryzykiem wiąże się nasza praca. Słowami niektórych polityków z rządu wcale nie czuję się uspokojony. Pamiętam, że tylko na początku pandemii były ankiety z kuratorium, w których pytano nas o liczbę zakażonych. Obecnie mamy system zwolnień elektronicznych rejestrowanych przez ZUS, nie rozumiem, dlaczego nie da się tego wygenerować w systemie.

O takie dane pytałam w Ministerstwie Zdrowia oraz Ministerstwie Edukacji Narodowej. Otrzymałam krótką odpowiedź, że te informacje nie są zbierane. Jak Pan by to zinterpretował?

– Nie próbuje się nas nawet poinformować o zagrożeniu. Oczywiście nie jesteśmy służbą medyczną, która wykonuje najcięższą pracę, ale proszę pamiętać, że my, nauczyciele, oprócz maseczki czy przyłbicy nie mamy często innej ochrony. Słyszymy tylko, że dzieci rzadko chorują, że mogą być nosicielami, ale rzadko przenoszą koronawirusa na osoby dorosłe.

Ciągle to powtarzano, a szkoły jednak zostały zamknięte. Uważam, że powinniśmy mieć dostęp do podstawowych informacji. Średnia wieku nauczycieli to zdecydowanie ponad 45 lat. Wielu z nas ma liczne choroby współistniejące. Jesteśmy też wystawieni w klasie czy na korytarzu szkolnym na długi kontakt z potencjalnymi nosicielami.

Dbałość o tę grupę zawodową jest niewystarczająca?

– Od marca sami dbamy o siebie. Opracowujemy procedury, organizujemy lekcje zdalne, zastanawiamy się nad tym, jak się najlepiej zabezpieczyć przed zakażeniem. Tak więc wdrażamy systemy bezpieczeństwa na podstawie wytycznych, a nie sformułowań prawnych. W sumie, od marca niewiele się zmieniło w tej kwestii.

(…)

Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 48-49 z 25 listopada – 2 grudnia br. Całość – w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)

Fot. Archiwum prywatne

Nr 48-49/25 listopada-2 grudnia 2020