Dyrektor Małgorzata Krysiak: Wzrost pensum może być ciosem dla edukacji wczesnoszkolnej

Niskie zarobki i upadek autorytetu nauczyciela to nasz największy problem. Nauczyciele to czują. Życzyliśmy sobie, z okazji naszego święta, aby nasz autorytet zyskał na wartości, aby ludzie wreszcie dostrzegli, że praca, którą wykonujemy, jest ważna. Pandemia pokazała, jak bardzo potrzebna jest szkoła.

Z Małgorzatą Krysiak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Kowarach, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Byłyśmy umówione, ale trudno było Panią zastać w gabinecie dyrektora. Co się działo w szkole?

– Zastępstwa. Nie mamy aż tylu nauczycieli, którzy mogliby przejmować wszystkie zastępstwa związane z absencją chorobową. Uprzedzając pani pytanie – dotychczas to nie był covid. Inaczej niż w ubiegłym roku, kiedy przeżyliśmy koszmar po tym, jak zmarły na covid dwie osoby, jedna z grona nauczycieli, druga z obsługi. Straciliśmy pana konserwatora, który pracował w naszej szkole pół swojego życia i panią pedagog w wieku 56 lat. Obydwoje w ciągu jednego tygodnia.

Jak zapowiadany wzrost pensum przełoży się na obsadę kadrową w Waszej szkole? Przybędzie Pani zastępstw czy ubędzie?

– O siebie się nie martwię. Z jednej strony wzrost pensum może się wydawać dobrym rozwiązaniem, ponieważ mieliśmy kilka wakatów, w miejsce których musieliśmy zatrudnić nauczycieli emerytowanych. Jednak z drugiej strony, biorąc pod uwagę takie przedmioty jak fizyka, chemia i geografia, gdzie godzin jest mało, może się to skończyć utratą specjalistów, którzy albo poszukają sobie drugiej pracy, bo ja nie będę w stanie im tego etatu zapewnić, albo będą dopełniać etat gdzie indziej. A nie sądzę, żebym mogła im zapewnić godziny świetlicowe. Świetlica jest w pełni obsadzona.

Sytuacja jest bardzo niekomfortowa, bo mam już nauczycieli, którzy pracują w kilku szkołach i doskonale wiem, z czym się to wiąże – zawsze gdzieś pędzą i nie mają czasu, żeby działać na rzecz szkoły.

Okazji, żeby z nimi zamienić słowo, jest niewiele, rozmawiamy zwykle raz w tygodniu. O przydzielaniu im zastępstw nawet nie wspomnę. Moje dwie nauczycielki fizyki i chemii ukończyły politechnikę. To pasjonatki, dlatego są w szkole. Nie wiem jednak, co się stanie, jeśli ich sytuacja się pogorszy. To są jeszcze młode osoby. Boję się.

Tego, że nauczyciele odejdą z pracy na dobre?

– To jest możliwe. Zapowiadane podwyżki nie będą przecież kolosalne, jak mówi MEiN. Przeliczyłam tak na szybko, że po podwyższeniu zarobków jedna godzina nauczyciela dyplomowanego i owszem będzie wyceniana lepiej, ale takiego wynagrodzenia nie dostanie każdy. Obowiązują stawki zaszeregowania, które nie wiadomo, jak będą wyglądały po zmianach. Kolejna sprawa to zapowiedzi emerytur po 30 latach pracy i 20 latach przy tablicy. Mam sporo lęków z tym związanych, bo nie wiem, jak to się przełoży na sytuację kadrową. Jest mało konkretów, ale nie spodziewam się, że będzie lepiej.

Liczę na to, że związki zawodowe coś wynegocjują, że minister edukacji spuści z tonu, że pensum nie wzrośnie aż tak drastycznie. Zresztą, jakkolwiek by wzrosło, już w tym momencie są nauczyciele do zwolnienia.

Kto może się spodziewać zwolnienia? Zrobiła już Pani takie przymiarki na podstawie zapowiadanych przez MEiN zmian?

– Zrobiłam. I niestety, parę osób może stracić pracę, a inni, jak zakładam, mogą odejść, jeśli nie przyjmą propozycji nowego pensum. Najważniejsze pytanie teraz brzmi: jak zostanie rozwiązany ten problem w edukacji wczesnoszkolnej? Chodzi o to, że w klasach I-III liczba godzin wynikających z ramowego planu nauczania to 18 plus dwie godziny języka obcego oraz dwie godziny religii. Łącznie to 22 godziny. Z tym, że te podstawowe godziny realizowane przez nauczyciela edukacji wczesnoszkolnej to jest 18 godzin. I tu więcej nie ma. Jeśli pensum wzrośnie do 22 godzin, to będę musiała komuś zabrać np. cztery godziny albo w ogóle jeden etat rozebrać, żeby dopełnić godziny pozostałym nauczycielom. Kompletnie nie rozumiem, po co to wszystko próbuje się wdrożyć? Po co?

Rozbiórka etatu w edukacji wczesnoszkolnej będzie miała wpływ na realne godziny z realnymi dziećmi. To się stanie ze szkodą dla najmłodszych.

Nie może być tak, że do klasy 1a na cztery godziny przyjdzie jedna pani, druga na kolejne cztery, trzecia znowu na cztery itd. O tym się nie mówi, a ja nigdzie nie doczytałam się rozwiązań. Mam nadzieję, że MEiN wkrótce coś przedłoży, bo zakładam, że tam są też ludzie, którzy powinni wiedzieć, jak wygląda system edukacji wczesnoszkolnej i ramówka.

(…)

Jak wyglądały te rozmowy z nauczycielkami emerytowanymi?

– Po prostu prosiłam: „Zosiu, przyjdź, bo nie mam nauczyciela”. Usłyszałam: „To może tylko na październik”. Ale wybłagałam, żeby wróciła na cały rok szkolny. To są takie umowy. Tak można rozmawiać, jeśli się kogoś dobrze zna. Generalnie staramy się szukać nauczycieli także innymi metodami niż oficjalne. Robimy wszystko, żeby nie było przestojów i staram się w ogóle nie odnosić w gronie nauczycieli do planowanych zmian. Nie wiem np., co będzie, jeśli będę musiała zejść z etatu mojej chemiczce i fizyczce. Nie pytam, nie rozmawiam z nauczycielami na ten temat, nie opowiadam, co słyszałam, dlatego że czekam na konkrety, na których będę mogła się oprzeć, kiedy już nadejdzie ten czas, żeby rozmawiać.

Nie chce Pani siać niepotrzebnego zamętu przy braku ostatecznych rozwiązań. Ale czy to jest dobre podejście w sytuacji, kiedy nauczyciele wychodzą na ulice, kiedy sytuacja się zaognia?

– Muszę zachować dystans. Poza tym liczę, że nie do końca będzie tak, jak mówi MEiN. Mam nadzieję, że w miarę szybko poznamy szczegóły, bo nie możemy tak długo trwać w niepewności. Musimy podjąć jakieś ruchy organizacyjne. Mam 431 uczniów, a rok szkolny szybko minie.

Co sprawiło, że szkoły znalazły się w tak trudnej sytuacji, jeśli chodzi o obsadę personalno-kadrową? Czy tę sytuację można jeszcze odwrócić?

– Niskie zarobki i upadek autorytetu nauczyciela to nasz największy problem. Nauczyciele to czują. Życzyliśmy sobie, z okazji naszego święta, aby nasz autorytet zyskał na wartości, aby ludzie wreszcie dostrzegli, że praca, którą wykonujemy, jest ważna. Pandemia pokazała, jak bardzo potrzebna jest szkoła. (…)

Dziękuję za rozmowę.

 ***

Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 43 z 27 października br. Całość – w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)

Fot. Archiwum prywatne

Nr 43/27 października 2021

Po spotkaniu zespołu ds. statusu w MEiN. Są nowe szczegóły ws. karcianek. Będą rozmowy dwustronne w sprawie płac

Sławomir Kasprzak: Podwyższenie pensum może spowodować kryzys, jakiego nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić