Od początku tygodnia trwa protest diagnostów i fizjoterapeutów, którzy domagają się podwyżek. Akcja odbywa się w ponad 100 placówkach medycznych: przychodniach i szpitalach. Protest polega na odstąpieniu od pracy oraz masowym korzystaniu przez pracowników medycznych z L4 i zaległych urlopów wypoczynkowych
– Na co dzień troszczymy się o naszych pacjentów. Teraz chcemy zadbać o siebie. Obecnie pracujemy miesięcznie za 1600 do 1850 zł netto. Uważamy, że to kwoty niegodne naszego wykształcenia i zawodu, jaki wykonujemy. To ciężka praca, którą chcemy, by ktoś docenił – podkreśliła Karolina Kucharczyk, przewodnicząca Związków Zawodowych Pracowników Fizjoterapii przy Zespole Opieki Zdrowotnej w Świętochłowicach.
Poprzedni protest odbył się w maju. Członkowie Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych wspólnie z reprezentantami Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii prowadzili protest głodowy.
Po 11 dniach zawiesili akcję, deklarując, że dają ministrowi zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu „kredyt zaufania”. Zapowiedzieli również, że wrócą do głodówki, jeśli do 1 września ich postulaty nie zostaną zrealizowane.
🔥Fizjoterapeuci i diagności domagają się podwyżek. 🔥Paraliż grozi nawet stu szpitalom🔥…
Opublikowany przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Fizjoterapii – OZZPF Środa, 18 września 2019
Zdaniem fizjoterapeutów i diagnostów podwyżki otrzymało jedynie około 30 proc. osób objętych porozumieniem. Pracownicy medyczni domagają się godnych płac tzn. wzrostu wynagrodzeń o 1200 zł netto, bezpłatnych szkoleń, adekwatnej wyceny świadczeń, szybkiego dostępu pacjenta do fizjoterapeuty i braku limitów na badania laboratoryjne oraz poprawy wynagrodzeń i warunków pracy dla innych zawodów medycznych.
Niedawno swój protest wznowili też lekarze – rezydenci. Pisaliśmy o tym tutaj:
Jan Czarnecki: “Mamy jeden z najgorszych systemów ochrony zdrowia w Europie”.
(JK, GN)
Fot: OZZPF/Facebook