I czerwony pasek nie pomoże by dostać się do wymarzonej szkoły. To jeden z efektów tzw. podwójnego rocznika

Nawet czerwony pasek na świadectwie i dobre wyniki egzaminów nie gwarantują dostania się do którejś z wybranych szkół średnich. Wskazują na to wyniki rekrutacji ogłoszonych w niektórych dużych miastach. To jeden z efektów tzw. podwójnego rocznika.

Przez kumulację roczników do szkół średnich w Lublinie nie dostało się aż 603 uczniów, z czego ponad 100 miało świadectwa z czerwonym paskiem. Podobnie jest w innych miastach. Oznacza to, że nawet osoby z czerwonym paskiem na świadectwie mogą od września wylądować w tzw. szkole branżowej, która po reformie edukacji zastąpiła zasadniczą szkołę zawodową.

Anna Ostafin, wychowawczyni ostatniego rocznika gimnazjalistów, nauczycielka WOS-u i członkini komisji rekrutacyjnej w XLI Liceum Ogólnokształcącym w Krakowie napisała na Facebooku, że „w Krakowie do szkół średnich nie dostało się 2500 dzieci, w Warszawie 7000 – w tym wielu uczniów dobrych i bardzo dobrych”.

Tak może od strony nauczyciela: 2500 dzieciaków nie dostało się do szkół średnich w Krakowie. Siedzę w komisji…

Opublikowany przez Ania Ostafin Środa, 3 lipca 2019

Symbolicznie zaprosiła więc do komisji rekrutacyjnej byłą minister edukacji, Annę Zalewską. „Bo może zna jakieś inne odpowiedzi na pytania na które nam, nauczycielom jest teraz ciężko odpowiedzieć. Może poradzi coś tym rodzicom i spojrzy w oczy tym dzieciakom” – stwierdziła Ostafin.

Jak wybrnąć z tego chaosu? „W tym momencie nie ma dobrego rozwiązania, ale na pewno powinno się otworzyć najwięcej klas w dobrych liceach i wprowadzić dwuzmianowość. Miasto powinno udostępniać lokale szkołom i wydać pozwolenia na zwiększenie limitu osób w klasie. Do tej pory u nas ten limit wynosił 28-29. Z tym, że powiększenie limitu do 32 czy 35 to jest masakra. To jest hardcore, w którym nauczyciel nie ma nawet minuty na dziecko, jeśli odliczy się te wszystkie kwestie organizacyjno-przygotowawcze. Ale jeśli tego nie zrobimy, dobrzy uczniowie trafią do odpowiedników zawodówek. Nauczyciele chcą się przed tym chronić, ale chyba nie ma innej opcji” – oceniła Ostafin w wywiadzie dla portalu mamadu.pl.

„Bardzo chętnie bym porozmawiała z Zalewską i zapytała jej, co mówić tym dzieciom, bo ja tego nie wiem. Jest mi z dnia na dzień coraz bardziej przykro, rzygać się chce, jak się na te wszystkie dramaty patrzy. Bo to są naprawdę fajne dzieci. Nie wiem, co im powiedzieć. Okazuje się, że mogą być straconym rocznikiem” – podkreśliła.

Co na to była minister edukacji? Winni byli już uczniowie, rodzice, nauczyciele, samorządy, a ostatnio prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. – Trzaskowski jest odpowiedzialny za problem z rekrutacją do liceów. Warszawa pozwoliła uczniom aplikować do kilkudziesięciu szkół jednocześnie – oceniła Anna Zalewska w rozmowie z TOK FM. „Bezczelne kłamstwo” – skontrował na Twitterze prezydent Warszawy.

(JK, GN)

Źródło: mamadu.pl