Nauczycielom należy pozostawić ich uprawnienia. Dla mnie Karta Nauczyciela jest bardzo dobrym rozwiązaniem, można ją modyfikować, niekoniecznie od razu likwidować. My, nauczyciele, zasługujemy na to, aby nas wyróżniano i doceniano. Z drugiej strony, chcemy wiedzieć, co do nas należy, bo KN to nie tylko prawa, ale też regulacja obowiązków, które wypracowywano przez dziesięciolecia. Wszystko jest ważne. Doskonalenie zawodowe, obowiązki wobec uczniów i ewentualne konsekwencje za ich niedopełnienie. Jesteśmy specyficzną grupą zawodową – chociażby pod kątem odpowiedzialności zawodowej.
Z Januszem Kosałką, dyrektorem I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Krzywoustego w Głogowie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
Co w praktyce może oznaczać zapowiadana likwidacja Karty Nauczyciela?
– Trudno sobie wyobrazić w tej chwili, co mogą oznaczać te słowa ministra edukacji. Czy kryje się za nimi zapowiedź wprowadzenia odrębnych przepisów, które zostaną umieszczone w istniejących aktach prawnych, czy zupełnie nowy dokument regulujący prawa i obowiązki nauczycieli, a może czeka nas praca na zasadach wynikających wyłącznie z Kodeksu pracy? Za słowami o likwidowaniu KN nie idą żadne konkretne rozwiązania i propozycje. Są tylko różne wypowiedzi ministra. Można jedynie wróżyć z fusów, co to oznacza.
Niektórzy nauczyciele odbierają to jak próbę straszenia ich grupy zawodowej lub wywołania wzburzenia w środowisku nauczycielskim.
– Nie wiem, niewiadomych jest wiele. A temat jest poważny, ponieważ zapowiedź stworzenia czegoś nowego wiąże się przecież z kwestią ustalenia nowych rozwiązań dotyczących wynagradzania nauczycieli, a także warunków pracy. Aktualna gratyfikacja, jaką nauczyciele otrzymują za swoją pracę, nasuwa wiele pytań, zwłaszcza jeśli porównamy ją do wynagrodzenia minimalnego w kraju, które ponownie zostanie podwyższone w lipcu. Nie ma się co dziwić, że nauczyciele coraz częściej zestawiają swoje pensje z innymi płacami w kraju.
Młodzież by powiedziała, że słabo to wygląda…
– Stawki mamy mało konkurencyjne. Trzeba mieć świadomość, że nauczyciele są bardzo elastyczną grupą zawodową, szybko przystosowującą się do zmieniających się sytuacji, nowych warunków pracy. Potrafią się szybko uczyć, doskonalić, zmienić sposób nauczania, czego byliśmy świadkami w trakcie pandemii.
W zamian za to należałoby pomyśleć o dobrym systemie wynagradzania połączonym z szerokim systemem uprawnień, m.in. dotyczącym opieki zdrowotnej, zamiast próbować odbierać dotychczasowe uprawnienia. To, jak są traktowani nauczyciele, stanowi przecież o sile i wizerunku edukacji.
Nauczyciele często powtarzają, że są już tym wszystkim zmęczeni. Co może Pan powiedzieć o nastawieniu do pracy wśród swoich nauczycieli?
– Nasz zespół składa się z osób, które lubią swoją pracę. Nie traktujemy kwestii wynagrodzenia jako decydującej, bo inaczej pewnie nie byłoby nas już w zawodzie, ale to nie oznacza, że nauczyciele nie powinni odpowiednio zarabiać. Gratyfikacja powinna być godna, bo jest ona bez wątpienia elementem budowania wizerunku i marki nauczyciela oraz szkoły. Ważne, abyśmy wszyscy to właśnie mieli na uwadze.
Zapraszamy do głosowania w naszej ankiecie:
Likwidacja Karty raczej nie służyłaby budowaniu wizerunku nauczyciela…
– Nauczycielom należy pozostawić ich uprawnienia. Dla mnie Karta Nauczyciela jest bardzo dobrym rozwiązaniem, można ją modyfikować, niekoniecznie od razu likwidować. My, nauczyciele, zasługujemy na to, aby nas wyróżniano i doceniano. Z drugiej strony, chcemy wiedzieć, co do nas należy, bo KN to nie tylko prawa, ale też regulacja obowiązków, które wypracowywano przez dziesięciolecia.
Wszystko jest ważne. Doskonalenie zawodowe, obowiązki wobec uczniów i ewentualne konsekwencje za ich niedopełnienie. Jesteśmy specyficzną grupą zawodową – chociażby pod kątem odpowiedzialności zawodowej.
Wielu dyrektorów podkreśla, że szkoły utraciły „atrybuty instytucji”, że potrzeba rozwiązań wspierających relacje między nauczycielami a rodzicami.
– Sporo spraw wymagałoby zmian. Brakuje przede wszystkim jasnego przekazu, że to nauczyciel zna się na nauczaniu, że to on realizuje program nauczania. To nadal nie dla wszystkich jest zrozumiałe. Przykładów na to jest mnóstwo. Przed Dniem Edukacji Narodowej wystarczy poczytać sobie fora internetowe, żeby na własne oczy zobaczyć, co wypisuje się przy tej okazji.
Bardzo nam brakuje tego, że nie przykłada się społecznej wagi do budowania pozytywnego wizerunku nauczyciela, tylko powiela się krzywdzące opinie.
Przyczyniły się do tego na pewno krzywdzące wypowiedzi niektórych osób publicznych. Ale dlaczego jeszcze wizerunek nauczyciela tak ucierpiał?
– Diagnoza jest trudna, a temat bardzo złożony. Podstawową kwestią jest odróżnienie odpowiedzialności nauczyciela od obowiązków rodzica wobec dziecka. Zapomnieliśmy o tym, że nie tylko szkoła, ale również rodzice powinni być rozliczani z odpowiedzialności. W różnych sytuacjach dzieci potrzebują uwagi i zaangażowania rodziców. Szkoła nikogo nie wyręczy w wychowywaniu dzieci. Może jednak wspomóc.
Jakie możemy podać przykłady?
– Coraz częściej spotykamy się z sytuacjami, że rodzic chce, żebyśmy ingerowali w wychowanie dziecka, chociaż w pierwszej kolejności to on sam powinien swoim autorytetem próbować rozwiązać problem w domu. Na przykład rodzic mówi, że nie może oderwać syna od telefonu, że to my mamy się tym zająć, bo on nie ma już siły. „Zakażcie tego mojemu dziecku” – słyszymy. Tłumaczenie, że nie można zrzucać na szkołę odpowiedzialności za wychowanie nastolatka, jest trudne, tak samo wtedy, kiedy rodzic próbuje bezrefleksyjnie „chronić” swoje dziecko, usprawiedliwiając jego nieobecność w szkole. Potrzebne są więc regulacje, które nie będą odbierały nauczycielowi – a przez to szkole – autorytetu, ale go budowały.
Do tego potrzebne są stabilne rozwiązania na różnych płaszczyznach – od uregulowania obowiązków rodzica względem szkoły po warunki pracy nauczycieli. Ten autorytet można budować na różne sposoby, zapewniając naszej grupie zawodowej uprawnienia adekwatne do obciążenia pracą, np. możliwość skorzystania z wcześniejszej emerytury czy zagwarantowanie odpowiedniej opieki zdrowotnej.
Odpowiedniej, czyli jakiej?
– Mam na myśli np. zadbanie o profilaktykę zdrowotną, wzięcie pod uwagę tego, że zawód nauczyciela jest sfeminizowany. Warto byłoby pomyśleć o dodatkowych programach zdrowotnych, dotyczących np. wypalenia zawodowego, chorób zawodowych. Można również np. przeznaczyć dodatkowe środki na celowany zestaw badań raz na trzy lata. Uważam, że państwo powinno w sposób szczególny pokazać, że dba o pewne grupy zawodowe, to z pewnością przełoży się na odbiór społeczny m.in. naszego zawodu.
Co roku zmagamy się z różnymi trudnymi sytuacjami zdrowotnymi, wynikającymi nie tylko z długiego stażu nauczycieli. Urlopy dla poratowania zdrowia to za mało, chociaż są one bardzo dobrym rozwiązaniem, które gwarantuje nam Karta Nauczyciela.
W ostatnich latach nauczyciele zwracali uwagę na spadek formy psychofizycznej, będący skutkiem wyczerpania popandemicznego oraz ogromnego wysiłku włożonego w pracę zdalną.
– Z moich doświadczeń wynika, że nauczyciele mają wiele poważnych kłopotów zdrowotnych. Co do kwestii związanych z psychiką, to w większości przypadków uleczył nas powrót do szkoły. To również świadczy o tym, że nauczyciele lubią swoją pracę oraz wykonują ją z największą starannością, z pasją i zaangażowaniem.
Co jest w tej chwili najważniejsze?
– Na początek powinniśmy sprawić, aby zaczęto z całą odpowiedzialnością mówić o specyfice tego zawodu, jego podstawowych zadaniach. Chodzi też o to, by zmienić tor myślenia o tym zawodzie, pokazać, że nauczyciel jest specjalistą w tym, co robi. Młodym brakuje zachęt, żeby zasilać nasze szeregi, bo ciągle słyszą albo czytają w mediach społecznościowych, że to już nie jest zawód atrakcyjny. Wiem, o czym mówię, nasze grono pedagogiczne liczy 61 osób, a nauczyciela początkującego, rozpoczynającego pracę w edukacji nie ma w nim żadnego. To wpisuje się w to wszystko, o czym powiedziałem.
(…)
Dziękuję za rozmowę.
***
Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 21-22 z 24-31 maja br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl
Fot. Archiwum prywatne