Janusz Szczerba: 70 procent pracowników uczelni niebędących nauczycielami pracuje stacjonarnie. Powinni być szczepieni

Problem polega na tym, że o ile nauczyciele akademiccy pracują głównie w trybie zdalnym, to większość pracowników uczelni niebędących nauczycielami pracuje stacjonarnie na uczelniach. Poza tym tryb zdalny w pracy wykładowców wcale nie polega na tym, że od 30 marca 2020 r. siedzą w domach i w ogóle nie pojawiają się na uczelniach. Mają swoje obowiązki i muszą kontaktować się z pracownikami dziekanatu np. przy zaliczeniach, bo wszystkiego nie da się załatwić drogą elektroniczną.

Z Januszem Szczerbą, prezesem Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP, rozmawia Jarosław Karpiński

RSZWiN ZNP protestuje przeciwko nierównemu traktowaniu pracowników uczelni wyższych w procesie szczepień przeciw COVID-19. Co konkretnie budzi Wasz niepokój?

– Niepokoi nas, że w programie szczepień są uwzględnieni tylko nauczyciele akademiccy, natomiast pominięto pracowników zatrudnionych na uczelniach wyższych, którzy nie są nauczycielami akademickimi. A przecież rząd w rozporządzeniu z 22 lutego rozszerzył szczepienia w oświacie o administrację i obsługę w szkołach, chociaż potem się z tego wycofał. Dużą, bo około 50 proc. grupę pracowników uczelni w ogóle nie wzięto pod uwagę. A powinni być objęci szczepieniami, zarówno w szkołach jak i na uczelniach. Oczywiście to dobrze, że nauczyciele akademiccy mogą się szczepić, ale to za mało.

Problem polega na tym, że o ile nauczyciele akademiccy pracują głównie w trybie zdalnym, to większość pracowników uczelni niebędących nauczycielami pracuje stacjonarnie na uczelniach. Poza tym tryb zdalny w pracy wykładowców wcale nie polega na tym, że od 30 marca 2020 r. siedzą w domach i w ogóle nie pojawiają się na uczelniach. Mają swoje obowiązki i muszą kontaktować się z pracownikami dziekanatu np. przy zaliczeniach, bo wszystkiego nie da się załatwić drogą elektroniczną.

Z kolei np. w laboratoriach pracownicy pomocniczy zajmują się sprzętem i przychodzą normalnie do pracy. A więc jeśli 70 proc. osób na uczelniach niebędących nauczycielami pracuje stacjonarnie to nielogiczne jest, by nie byli szczepieni. Kontakty między nauczycielami akademickimi i pracownikami niepedagogicznymi mogą powodować transmisję wirusa, przynajmniej przed zaszczepieniem wszystkich nauczycieli. Poza tym do dziekanatów czy na zajęcia laboratoryjne przyjeżdżają studenci, bo zajęcia praktyczne normalnie się odbywają.

Co we praktyce oznacza brak szczepień pracowników niepedagogicznych?

– Oznacza to, że nie ma możliwości uruchomienia całego systemu szkolnictwa wyższego, dopóki nie zaszczepimy też pracowników niepedagogicznych. Jestem chemikiem, więc podam przykład. Gdy postawię obok siebie substancję czystą i substancję zanieczyszczoną, to choć jest to materia to i tak jeśli się wymieszają będę miał obie substancje zanieczyszczone, czyli efekt mojej pracy jest sumarycznie negatywny. Taki sam efekt negatywny w walce z pandemią wirusa będziemy mieli, jeżeli zaszczepimy w danej populacji tylko część osób.

26 stycznia br. wystosowaliśmy apel o objęcie szczepieniami pracowników uczelni niebędących nauczycielami, ale do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi ani od ministra edukacji i nauki ani od ministra zdrowia. Powtórzę więc: jeżeli szczepimy pracowników uczelni wyższych, to powinniśmy szczepić wszystkich. Nie chodzi o to by robić to teraz, natychmiast, ale by w ogóle wprowadzić tą grupę pracowników do programu szczepień w edukacji. Wiem, że w szkołach wyższych do września br. ma obowiązywać nauczanie zdalne, ale nie ma to wpływu na transmisję wirusa.

A jak Pan w ogóle ocenia przebieg szczepień w środowisku oświatowym, bo mamy chyba do czynienia ze sporym chaosem i szumem informacyjnym?

– Nie widzę w nim logiki. Dostrzegam za to duży bałagan i brak strategii. Jednego dnia rząd ogłasza szczepienia administracji i obsługi w szkołach, dzień później je odwołuje. W poniedziałek prof. Andrzej Horban mówi, że należy wstrzymać szczepienia nauczycieli, potem minister Adam Niedzielski prostuje jego słowa, więc coś tu nie gra.

Moja żona pracuje w szkole podstawowej i gdy ją nieraz podwożę do pracy, to widzę że najmłodsze dzieci z klas I-III pierwszy kontakt mają z panią woźną, która je wpuszcza do budynku. Ale ona nie może być na razie zaszczepiona. Z punktu widzenia epidemicznego to jest nielogiczne.

Nielogiczna i niekonsekwetna jest też dla wielu osób cała polityka wprowadzania i luzowania obostrzeń pandemicznych, ale zmieńmy temat. Jak RSZWiN ZNP ocenia nowy wykaz czasopism naukowych i sposób punktacji, wprowadzony przez MEiN?

– Nie opiniowaliśmy tego wykazu czasopism z tego względu, że my jako związek zawodowy koncentrujemy się na sprawach pracowniczych, natomiast ta materia jest bardziej materią uczelni, rektorów. Będziemy jednak protestować, bo wiemy jaki pojawił się problem.

Otóż problem jest taki, że to rektorzy podczas oceny pracowników będą wymuszali na nich, by zdobywali punkty. A celem naukowca nie jest zdobywanie punktów, tylko prowadzenie badań naukowych i publikowanie ich wyników. I nie w celu uzyskania 50 czy 100 punktów, tylko tam gdzie naukowiec chce je opublikować, gdzie ma to sens.

Natomiast cały ten nowy wykaz czasopism, to jest jedna wielka pomyłka. Przychylamy się do uwag Komisji Ewaluacji Nauki czy Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, że kierownictwo resortu arbitralnie złamało wcześniejsze uzgodnienia. Celem ewaluacji badań na uczelniach jest to, by nauka była widoczna na świecie. Polska nauka jest widoczna na świecie wtedy, gdy naukowcy publikują w czasopismach, które są znane, cytowane itd. Ma to szczególne znaczenie w naukach humanistycznych.

Jeszcze gdy ministrem nauki był Jarosław Gowin przekonywaliśmy go, by wesprzeć polskie czasopisma tak by mogły konkurować z tymi zagranicznymi. Powstał nawet program rozwoju tych czasopism. Bo powinno chodzić o to, by miały odpowiednią renomę, a nie były doceniane na siłę, albo z jakiegoś niezrozumiałego klucza.

Dziękuję za rozmowę.

ZNP: Pracownicy przedszkoli, szkół oraz szkół wyższych powinni mieć możliwość zaszczepienia się