Premier Mateusz Morawiecki miał dziś przedstawić plan dla szkół na walkę z pandemią, ale okazało się, że jedynym planem rządu jest zachowanie obecnych reguł. Priorytetem rządzących są seniorzy. Ale nie seniorzy-nauczyciele
Dziś padł kolejny rekord zakażeń koronawirusem. To już 5300 przypadków w ciągu doby. 53 osoby zakażone zmarły.
Dwa dni temu premier obiecywał przedstawienie dziś nowych zasad funkcjonowania szkół w okresie gwałtownego wzrostu liczby zakażeń. Gdy jednak przyszło co do czego, okazało się, że rząd nie ma żadnego planu, a w placówkach oświatowych ma zachować status quo.
– Jesteśmy po wnikliwej dyskusji z udziałem kierownictwa MEN, Ministerstwa Zdrowia, epidemiologów, GIS. Na dziś uważamy, że podejście zaproponowane w sierpniu przez MEN jest adekwatne – ogłosił szef rządu dopytywany przez dziennikarzy. – Inspekcja sanitarna w połączeniu z kierownictwem placówki muszą wypracować decyzje dotyczące każdej szkoły. Nie chcemy w 48 tys. placówek wprowadzać edukacji w trybie zdalnym. Nasza wiedza o covid, rozprzestrzenianiu się wirusa, ryzyk dla osób starszych, ta wiedza skłania nas do takich decyzji – dodał.
Premier wypowiedział te słowa tuż po spotkaniu rządowego zespołu kryzysowego, w którym uczestniczył zarówno minister edukacji Dariusz Piontkowski jak i jego zastępcy w MEN.
Według premiera, „dotychczasowa strategia zdaje egzamin, dlatego nie widzimy konieczności wprowadzania obowiązku nauki w trybie zdalnym”. – Tryb zdalny nie odbywa się bez kosztów społecznych. Minister zdrowia spotykał się z psychologami, psychologami dziecięcymi i psychiatrami. Słyszymy, że są bardzo poważne uszczerbki na zdrowiu w efekcie długotrwałej izolacji. Dlatego szukamy i znajdujemy rozwiązania hybrydowe, które z jednej strony pozwalają uczyć zdalnie w szkołach, gdzie dochodzi do rozprzestrzeniania się covid, ale chcemy utrzymać normalne funkcjonowanie społeczeństwa. Dziś uważamy, że utrzymanie obecnego stanu w systemie edukacji jest właściwe – oświadczył Mateusz Morawiecki.
Dyrektorzy, nauczyciele, związkowcy, samorządowcy z całej Polski od początku września br. alarmowali, że obecny system uzależniający decyzję o podjęciu w danej placówce np. kształcenia hybrydowego od zgody sanepidu, jest niewydolny. Inspektorzy sanitarni unikają wydawania opinii o sytuacji poszczególnych szkół, dyrektorzy muszą czekać na decyzję długie dni, a jeżeli już takie zapadają, to często są one niezrozumiałe i nielogiczne. ZNP apelował do premiera, by przyznać dyrektorom większą swobodę we wprowadzaniu w swoich placówkach edukacji zdalnej lub hybrydowej.
Wielu dyrektorów liczyło na to, że takie właśnie decyzje podejmie dziś rząd. Okazało się jednak, że w przepisy pozostaną po staremu, a dyrektorzy nadal będą uzależnieni od dobrej woli inspektorów sanitarnych. – Kto się najlepiej zna na wpływie wirusa na ewentualne zakażanie między dziećmi? Dyrekcja czy epidemiolodzy i GIS? To wirusolodzy i GIS jest bardziej właściwym organem. Dyrekcja powinna jednak być konsultowana, jest kluczowym podmiotem w podejmowaniu decyzji – ogłosił dziś szef rządu.
Premier uspokajał, choć – przypomnijmy – już ponad 1000 szkół kształci w trybie zdalnym lub hybrydowym. I tutaj też z każdym dniem gwałtownie przybywa placówek, które muszą ograniczyć lub zrezygnować z kształcenia stacjonarnego.
Koronawirus w oświacie. Ponad 1000 szkół pracuje zdalnie lub hybrydowo!
„Zapowiedzi, przygotowanie i przebieg konferencji premiera są dowodem dużego chaosu. Brak ministra edukacji tylko to potęguje” – ocenił prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Zapowiedzi, przygotowanie i przebieg konferencji premiera są dowodem dużego chaosu. Brak ministra edukacji tylko to potęguje.
— Sławomir Broniarz (@Broniarz) October 10, 2020
Jakie więc zmiany w obliczu lawinowo rosnącej liczby przypadków zakażeń koronawirusem zamierza wprowadzić rząd? Z ust premiera padł tylko jeden konkret – przywrócenie od najbliższego czwartku 15 października „godzin dla seniora” w sklepach i aptekach. Oznacza to, że między godziną 10.00 a 12.00 zakupy w placówkach handlowych będą mogły robić jedynie osoby starsze.
Premier zapewnił dziś, że to właśnie ochrona seniorów ma się stać priorytetem rządu. – Dane są jednoznaczne – udział zgonów pacjentów zakażonych koronawirusem mówi nam, że osoby powyżej 60., 65., a w szczególności 70. roku życia są najbardziej narażone na utratę życia, zdrowia. Dlatego musimy mieć świadomość, że dziś reguły, które wyznaczamy, są wskazówkami, zaleceniami, które powinny być przestrzegane w szczególności przez seniorów – tłumaczył Mateusz Morawiecki.
– Apelujemy, by osoby starsze pozostały w domach – stwierdził.
Co w tej sytuacji z nauczycielami-seniorami, którzy muszą codziennie przychodzić do szkół i nie są objęci praktycznie żadną dodatkową ochroną? Rząd nie ma w tej sprawie rozwiązania.
Niestety poza werbalną troską o seniorów i wprowadzeniem „godzin dla seniora” w sklepach i aptekach, premier nie przedstawił żadnego konkretnego planu pomocy tej grupie społeczeństwa. Wiadomo jedynie, że wszystkie służby państwowe mają być wyczulone na potrzeby osób starszych (cokolwiek to znaczy). Nie pokazano jednak, co konkretnie seniorzy na tym zyskają. Premier apelował też do społeczeństwa o solidarność międzypokoleniową.
– Dążymy do ustabilizowania sytuacji, by dynamika wzrostu zachorowań była malejąca – zapewnił szef rządu.
Zwrócił się też do opozycji o współpracę i przedstawianie własnych pomysłów na walkę z pandemią.
– Dziś zaczynamy naciskać hamulec. Mój apel, byśmy go naciskali razem. By obostrzenia stały się przedmiotem naszej wspólnej odpowiedzialności – mówił z kolei minister zdrowia Adam Niedzielski. Przyznał, że „od 3-4 dni mamy do czynienia z bardzo dużą eskalacją” zachorowań.
– Przygotowujemy się na różne scenariusze, także na kontynuację eskalacji – poinformował minister zdrowia.
– Naszym priorytetem jest ochrona osób starszych. Przygotowujemy pakiet rozwiązań poczynając od „godzin dla seniora”. Pakiet będzie rozwijany. W przyszłym tygodniu zaproponujemy bardziej kompleksowe rozwiązania – obiecał.
Kolejne ewentualne obostrzenia i zmiany w walce pandemią mają być ogłoszone w czwartek lub piątek.
(PS, GN)