Przede wszystkim będziemy chcieli, by przedstawiciele MEN odnieśli się do tego, co jest zapisane w programie PiS i na ile to o czym rozmawiamy i co nam przesłano, będzie aktualne po wyborach. Bo może się okazać, że poświęcamy wiele godzin na jałową dyskusję.
Z Krzysztofem Baszczyńskim, wiceprezesem Zarządu Głównego ZNP, rozmawia Jarosław Karpiński
W środę kolejne posiedzenie zespołu ds. walki z biurokracją. Czy MEN zgodnie z zapowiedzią przygotowało wykaz wszystkich ustaw z zakresu prawa oświatowego i rozporządzeń, które są przepisami wykonawczymi? Po pierwszym spotkaniu zespołu mówił Pan, że na tej podstawie zostanie opracowany katalog dokumentów, które muszą być przygotowywane przez nauczycieli, dyrektorów, organy nadzorujące, a także organ prowadzący. Automatycznie będzie wiadomo, co jest zbędne.
– Dostaliśmy taki wykaz, ale tylko w zakresie awansu i oceny pracy nauczycieli. W środę będziemy prosić o przekazanie wykazu wszystkich dokumentów, bo do tego MEN się zobowiązało. Przygotowaliśmy pewne rozwiązania na temat tego jak uprościć procedury związane z awansem i oceną i przedstawimy je podczas obrad zespołu. Ale jednocześnie pojawił się nowy, istotny wątek związany z naszą pracą.
O co chodzi?
– Chodzi o program PiS w zakresie oświaty. Poruszymy w środę ten problem, bo z tego programu wynika, że PiS zakłada zmianę system awansu zawodowego i oceny. Pojawia się więc pytanie zasadnicze, po co my o tym wszystkim rozmawiamy skoro po wyborach PiS – jeśli utrzyma się u władzy – będzie chciał zmieniać system. Będziemy więc oczekiwać od MEN aby pisemnie poinformowano nas, co to wszystko oznacza? Być może bowiem jest tak, że chodzi tylko o sztukę dla sztuki.
Czyli w środę pojawią się pytania o intencje PiS dotyczące walki z biurokracją i konkrety?
– Tak. Przede wszystkim będziemy chcieli by przedstawiciele MEN odnieśli się do tego, co jest zapisane w programie PiS i na ile to o czym rozmawiamy i co nam przesłano będzie aktualne po wyborach. Bo może się okazać, że poświęcamy wiele godzin na jałową dyskusję. Być może MEN przed wyborami chce po prostu pokazać opinii publicznej, że rozmawia z nami o biurokracji, ale po wyborach wszystko będzie już nieaktualne.
Odzew środowiska na to, że problem walki z biurokracją został publicznie podniesiony jest duży. Jakie sygnały do Pana docierają?
– Są to oczywiście bardzo pozytywne sygnały. Bo ktoś wreszcie poważnie potraktował to z czym zmagają się nauczyciele i czemu dali wyraz w wynikach ankiety ZNP. Ale jak ja to zderzę z tym co wyczytaliśmy w programie PiS, to widzę, że MEN może uprawiać tutaj pewną fikcję. Dlatego chcemy w środę o tym rozmawiać i dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
Dziękuję za rozmowę.