Ks. Bogusław Zeman: Pokazuję, że o Ewangelii można rozmawiać, mieć wątpliwości

Próbuję czytać Ewangelię tak, jak czyta ją dziecko. Zadaję sobie pytanie, co może je w tym tekście zaintrygować, z czym będzie miało problem? Próbuję szukać czegoś, co jest mu bliskie, odwoływać się do spojrzenia dziecka. Nie wiem, czy zawsze mi się to udaje…

Z ks. Bogusławem Zemanem, paulistą, autorem „Ewangelii dla dzieci 2022”*, rozmawia Halina Drachal

 Jest Ksiądz autorem książek dla dzieci. Jakie jest Księdza doświadczenie pracy z nimi? Czy uczył Ksiądz w szkole?

– Katechetą byłem krótko, tylko przez półtora roku, w szkole średniej. Przez rok uczyłem też w szkole specjalnej w klasach życia. Mogę więc mówić raczej o epizodach pracy katechetycznej niż o jakimś dłuższym doświadczeniu. Jednak kontakt, głównie z młodszymi dziećmi, mam przez całe swoje życie kapłańskie, poprzez moją posługę, przybliżanie im słowa Bożego. To jest podstawowa płaszczyzna mojego z nimi kontaktu. No i od kiedy zaczęły się ukazywać moje książki dla dzieci, a to już kilka lat, rozmawiam z nimi podczas spotkań autorskich.

Jak się zaczęła przygoda Księdza z pisaniem dla nich książek? I skąd pomysł na napisanie Ewangelii?

– Sam pomysł wziął się z tłumaczenia dzieciom niedzielnej Ewangelii podczas niedzielnych mszy św. Dla naszego wydawnictwa napisałem już kilka różnych Biblii dla dzieci. To bardzo specyficzna pozycja. W zależności od grupy wiekowej parafrazujemy fragmenty Pisma Świętego, dostosowując je do możliwości percepcji odbiorcy. Długie teksty skracamy, słowa trudne zastępujemy zrozumiałymi itd. Ja chciałem jednak pójść o krok dalej, jakby aktualizować słowo Boże, biorąc pod uwagę współczesny kontekst życia dziecka. Stąd też próba opowiedzenia słowa Bożego dla dzieci w poszerzonej formie, z komentarzem. Kończę właśnie pisanie „Ewangelii dla dzieci 2023” – już ostatniej, zgodnie z trzyletnim cyklem czytań liturgicznych w niedziele.

Czy pomysł na nią zrodził się również z doświadczeń szkolnych Księdza czy może jest wynikiem dyskusji w gronie szkolnych katechetów?

– Nie. Pisząc Biblie dla dzieci, zawsze miałem ogromną chęć zrobienia czegoś inaczej. Nie chciałem, by był to tylko klasyczny komentarz, też dość trudny do przyjęcia przez małe dziecko, lecz by to życie komentowało Ewangelię, opowiadało ją lub by można było odnaleźć ją w życiu dzieci. Ten pomysł chodził mi po głowie od bardzo dawna. Nawet kiedyś zaproponowałem, że napiszę jedną z Biblii w taki właśnie sposób, wówczas jednak nie okazałem się wystarczająco przekonujący dla wydawcy. Gdy dwa lata temu poproszono mnie o napisanie cyklu Ewangelii, zaakceptowano, bym tym razem zrobił to po swojemu.

I tak powstała historia bliźniaków Zuzi i Antka?

– Dla mnie stała się ona rodzajem pomostu między tekstem biblijnym a życiem. Nie tylko poprzez wskazywanie czytelnikowi, jak należy rozumieć słowo Boże. Dla mnie ważne jest, że to same bliźniaki zastanawiają się nad znaczeniem słowa Bożego. Dzięki temu pokazujemy, że o Ewangelii można rozmawiać, mieć wątpliwości, można w niej czegoś nie rozumieć.

Tu sytuacje życiowe komentują Ewangelię, pokazują, jak jest ona bliska także współczesnemu człowiekowi z jego problemami. Mnie samemu ten sposób przekazywania słowa Bożego dzieciom sprawia wiele satysfakcji i cieszę się, że mogę to robić.

Czy na tym właśnie polega niezwykłość tej Ewangelii? Jej unikatowość?

– Na rynku wydawniczym jest wiele podobnych pozycji, natomiast tu nowość polega na tym, że klasyczny komentarz został zastąpiony rozmową głównych bohaterów ze sobą, z rodzicami, dziadkami. Jest bardzo mało opisów. Bliźniaki rozmawiają, zadają pytania sobie, rodzicom, dziadkom i ten dialog jest ważny. To jest trochę takie wyjście ku rodzinie, by jej pokazać, że w niej można rozmawiać na temat Ewangelii, że może stać się dla nas punktem odniesienia w codziennych sprawach, przyczynkiem do rozmowy w rodzinie na temat wiary, Biblii. Mam nadzieję, że tak funkcjonuje.

Jaki jest odbiór tej propozycji?

– O ile wiem, spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. Także przez księży prowadzących niedzielne msze św. dla dzieci, śmieję się, że dostali jakby gotowe kazania. Obecnie mam trochę utrudniony kontakt z czytelnikami, bowiem od trzech lat pracuję we Włoszech, ale niedawno dowiedziałem się, że w Polsce w jednej z parafii ksiądz proboszcz zamówił dwie lalki szmacianki, które mają uosabiać Zuzię i Antka. To rekwizyt każdego kazania opartego na tej mojej Ewangelii, który jest dodatkowym elementem angażującym dzieci. I w taki sposób bywa ta książka wykorzystywana. Moja siostrzenica też czyta tę Ewangelię i wiem od siostry, że czyni to z zapałem, niezaganiana do lektury. Dla mnie to może skromny, ale jednak sygnał, że to, co się robię, do kogoś trafia.

Co Księdzu pomaga w pisaniu tych tekstów?

– Przede wszystkim, jak już mówiłem, korzystam z doświadczenia wyjaśniania Ewangelii dzieciom. Pisząc każdy kolejny rozdział, próbuję patrzeć na jego treść oczami dziecka. Nie wychodzę z założenia, że opowiem mu o czymś, bo chcę go tego nauczyć. Podchodzę z drugiej strony.

Próbuję czytać Ewangelię tak, jak czyta ją dziecko. Zadaję sobie pytanie, co może je w tym tekście zaintrygować, z czym będzie miało problem? Próbuję szukać czegoś, co jest mu bliskie, odwoływać się do spojrzenia dziecka. Nie wiem, czy zawsze mi się to udaje…

Jak dziś trafić z książką do pokolenia przyklejonego do monitora?

– Samym tekstem obecne dziecko można tylko odstraszyć. Istotna jest forma: kolor, kreska, ilustrowanie każdego opowiadania. Grafik Artur Nowicki jest współautorem tej Ewangelii. Ważne jest również danie dziecku czegoś, co je wciągnie w pracę z tekstem, dlatego po każdym opowiadaniu jest zadanie do wykonania, to je dodatkowo może zaktywizować. Ewangelia dla dzieci jest więc też zeszytem zadań.

Książką nie zastąpimy uroków tabletu, smartfona czy laptopa, ale ci, którzy wieszczyli jej kres, mylili się. Mam nadzieję, że książka nigdy nie będzie passée, trudno sobie wyobrazić bez niej świat. Ona wciąż ma wierne grono swoich wyznawców.

Jednak aby chciały do niego dołączyć kolejne pokolenia czytelników, musi być podana w sposób przez nich akceptowalny. No i bez współpracy z rodzicami i dziadkami, bez wspólnego czytania choćby przez kilka minut dziennie, ten nawyk się w nich nie wytworzy. To ogromna wartość. Warto zainteresować książką dziecko, ale i rodzica, bo to on kupuje książkę, więc i dla niego musi być ona interesująca i on musi wiedzieć, co z nią może zrobić.

Czy nie podobnie jest z katechezą? Jak dziś uczyć religii?

– Nasze zgromadzenie nie prowadzi duszpasterstwa parafialnego, dlatego nawet w kręgu swoich współbraci nie mam nikogo, kto miałby doświadczenie pracy katechetycznej w placówkach oświatowych.

Mimo to mam świadomość, że obecnie nasz tradycyjny przekaz wiary musi wyjść naprzeciw oczekiwaniu ludzi współczesnych, a zwłaszcza młodego pokolenia, które żyje w świecie obrazu w dodatku w niespotykanym nigdy wcześniej tempie.

Sam przekaz wiary jest utrudniony, bo i wiara naszego społeczeństwa nieco słabnie. To z kolei skutek wielu przyczyn. Chcąc formować dzieci w wierze, musimy pójść za tym, co dziecko jest w stanie dziś zaabsorbować, czego używa. To jest praca ciągła, musimy wychodzić naprzeciw nowych metod i angażować do tego rodziców.

To chyba problem wszystkich nauczycieli, by rodzice chcieli się włączyć…

– Pamiętam swoje spotkanie z rodzicami w jednym z częstochowskich przedszkoli, na którym mówiliśmy o budowaniu relacji rodzic – dziecko, m.in. o poświęcaniu sobie czasu, byciu z dzieckiem itd. Po nim jedna z matek wróciła do domu i zaczęła rozmawiać ze swoimi dziećmi. Zapytały ją wtedy, co jej się stało, tak były tym zaskoczone. Sama wtedy zdała sobie sprawę, jak bardzo ważne jest okazywanie zainteresowania swoim dzieciom, danie im trochę czasu. Życie tej rodziny potoczyło się od tamtej pory innym, bliższym wszystkim jej członkom rytmem.

Z czego, zdaniem Księdza, wynika fakt, że wiele rodzin rezygnuje z katechezy w szkołach?

– Dziecko chętnie idzie tam, gdzie są jego koleżanki i koledzy, nie chce odstawać od grupy. Takie decyzje to raczej kwestia zachwiania w wierze u jednego lub obojga rodziców, utraty poczucia sensu, odejścia od Kościoła, przeformatowania swojego życia religijnego, dostosowania go do własnych zasad i potrzeb: jak będzie mi się chciało, to pójdę do kościoła, a jeśli nie, to nie, od przypadku do przypadku. Tak się nie da. To jest problem dorosłych w rodzinach. My jako Kościół instytucjonalny, czyli ludzie, którzy zostali posłani do dzieci jako katecheci w szkołach czy prowadzący msze św., też nie jesteśmy bez winy. Ale gdy dziecko skarży się na swoją katechetkę, zawsze można o tym porozmawiać w gronie dorosłych. Nie warto rejterować, jeśli dla kogoś jest ważna formacja dziecka w wierze katolickiej. Tak to widzę.

Dziękuję za rozmowę.

***

 ***

Przedstawiamy wywiad opublikowany w GN nr 44 z 3 listopada br. Wywiad ukazał się w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)

Bogusław Zeman SSP – zakonnik, paulista, dyrektor Centrum Duchowości Rodziny Świętego Pawła. Mieszka i pracuje w Rzymie, autor wielu książek dla dzieci o tematyce religijnej, w tym cyklu Ewangelii dla dzieci

*„Ewangelia dla dzieci 2022” ks. Bogusława Zemana SSP (tekst) i Artura Nowickiego (grafiki), wydana przez wydawnictwo Edycja Świętego Pawła 2021, ukazała się pod patronatem medialnym m.in. Głosu Nauczycielskiego

Nasz patronat. Ewangelia dla dzieci 2022. Wyczekiwana, wyjątkowa, wspaniała!