Trzymajmy się razem. Oddalmy w czasie te najbardziej szkodliwe pomysły. Zablokowaliśmy np. lex Czarnek. Trochę nam się udało, dlatego uważam, że nie można siedzieć cicho. Inaczej niczego nie zmienimy. Trzeba spowolnić ten walec rozjeżdżający polską edukację. To pogotowie protestacyjne niech będzie informacją dla ministra i premiera, że czara goryczy się przelewa.
Z Mirosławem Kozikiem, nauczycielem chemii z Pszczyny, przewodniczącym Klubu Młodego Nauczyciela Okręgu Śląskiego ZNP, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
„Czytam ten gniot” – napisał Pan w mediach społecznościowych o podręczniku, którego tytułu już nawet nie trzeba podawać.
– Gniot – jak stąd po krańce galaktyki…
Na zdjęciu zamieszczonym na Pana profilu widać podręcznik do HiT z licznymi kolorowymi zakładkami. Co one oznaczają?
– Jest tam tyle oburzających treści, że aż musiałem je sobie pozaznaczać. Dodam tylko, że te kolorowe zakładki pojawiły się jedynie przy najbardziej uderzających mnie jako czytelnika fragmentach czy zapisach autorstwa Wojciecha Roszkowskiego. To są tylko te treści, które wzbudzają ogromną dezaprobatę. I nie trzeba być wcale historykiem, żeby tak ocenić tę publikację.
Fragment o „produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli” w laboratoriach, ma zniknąć. Z Pana wypowiedzi wynika, że to zdecydowanie za mało?
– Uważam, że ta książka nie spełnia wymagań podręcznika, nie tylko z tego powodu. To jest publikacja będąca osobistą walką jej autora z rzeczywistością i zmianami cywilizacyjnymi. Jest batalią z postępem oraz otwartym i krytycznym myśleniem. W tej książce jest dużo haseł, osobistych wynurzeń, jakichś prywatnych opinii i stwierdzeń. Ten styl myślenia, pisania i przekazu, ta swego rodzaju polemika są dalekie od wiedzy źródłowej czy badań naukowych.
Można powiedzieć, że jest to dzieło osobiste autora, będącego pod wpływem jednego kierunku myślenia. Być może dla niego jedynego słusznego. OK. Tylko że na stronach podręcznika nie należy tego robić.
Czyta Pan to dzieło ze spokojem czy – tak jak wielu innych – zapoznaje się z nim w skrajnych emocjach?
– Próbuję podejść do tej lektury w sposób liberalny, zdystansowany i tolerancyjny, ale i tak gotuje się we mnie krew, kiedy widzę, jak ta książka „walczy” z każdym, kto chciałby pomyśleć inaczej. Jak próbuje wynosić jednych ponad innych, jak jednokierunkowo zestawia ludzi i zdarzenia. Popatrzmy na koniec PRL i początek nowej Polski i na zdjęcia zamieszczone w tej książce. Nie ma na nich Lecha Wałęsy, nie ma Tadeusza Mazowieckiego… Są za to inni. Wszystko zostało postawione na głowie. Z drugiej strony w dobie internetu trudno będzie się bezkrytycznie przebić z takimi treściami. Uczeń może przecież spokojnie zweryfikować w sieci różne zagadnienia.
„Kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci?” – to jeden z głośnych cytatów. Taka pozycja nie powinna trafić w ręce dzieci?
– Bałbym się uczniom o niej wspomnieć.
(…)
W oświacie mamy pogotowie protestacyjne. Niektórzy pytają, dlaczego nie strajk.
– Środowisko nauczycielskie zostało tak bardzo poobijane, że nie dla wszystkich odpowiedź na pytanie „czy wezmę udział strajku” jest prosta. Ale nie siedzimy bezczynnie i nie wykluczamy niczego. Musimy się wszyscy zmobilizować, ponieważ inaczej nie poprawimy swojej sytuacji. Myślę, że nie tyle strajk, co dobrze przemyślane protesty oraz akcje informacyjne będą miały obecnie dużą siłę rażenia. Pozwolą nam przekonać nie tylko środowisko, ale także opinię publiczną do naszych postulatów, pozwolą pokazać, o co walczymy i jakiej edukacji chcemy. Bezsensownych zmian jest tyle, że wszyscy są już nimi zmęczeni. Mówię o ostatniej nowelizacji KN i zmianach w awansie zawodowym oraz wprowadzeniu statusu nauczyciela początkującego.
Wyeliminowanie stopni awansu nauczyciela stażysty i kontraktowego niczego nie poprawi w sytuacji młodych nauczycieli, a wręcz pogłębi problemy, z jakimi się zmagają, dotyczące np. braku stabilności zatrudnienia.
Czym kierowali się autorzy zmian?
– Trudno powiedzieć. Zmiany w pragmatyce nauczycielskiej są potrzebne, ale muszą być solidnie przemyślane i wypracowane w porozumieniu ze środowiskiem nauczycielskim, związkowym oraz ekspertami. Ale o tych zmianach nikt z nami nie rozmawiał. Są one efektem jakiegoś planu, jakiegoś założenia: ktoś „na górze” tak chciał. I kropka. Zdanie nas, nauczycieli, chyba najmniej się w tym wszystkim liczyło. I tego właśnie mamy już dość.
Czyli decyzje są po prostu narzucane.
– Obecny minister edukacji wiele razy pokazał, jak on rozumie dialog społeczny i konsultacje z nauczycielami. Zupełnie inaczej niż my.
I nie sądzę, aby te zmiany w Karcie Nauczyciela nagle zachęciły młodych do składania CV w szkołach. Większość młodych nie myśli o pracy w oświacie, a zdarza się, że ci, którzy już się na to decydują, nie powinni w szkole pracować.
Ogólna średnia wieku nauczycieli rośnie. Obecnie to ok. 45-48 lat. Czy średnia wieku młodych nauczycieli również wzrosła?
– Rośnie, bo 20-latków prawie nie ma. Kadrowo będzie coraz trudniej dopiąć każdy kolejny rok szkolny. Czekają nas ogromne turbulencje. Potrzeba nam rozwiązań na dekady, bo wszystko zaczyna się od dobrego nauczyciela. Inaczej nie zbudujemy szkoły takiej, o jakiej ciągłe mówimy. Inaczej coraz więcej nas będzie się żegnać z pracą w szkole.
Powodów odejść jest wiele, ale jak sądzę, ciągle wszyscy chcemy, żeby nasi uczniowie patrzyli w gwiazdy, w ciekawie rysującą się przyszłość, ciągle chcemy, żeby mieli dostęp do jak najlepszych technologii. Usuwanie „betonu” z ostatnich lat będzie długim procesem. Potrzeba rozwiązań przemyślanych i rozłożonych w czasie.
Tyle razy minister i jego poplecznicy mówili o podnoszeniu prestiżu i „atrakcyjności” zawodu nauczyciela. Dlaczego nic z tego nie wyszło?
– Bardzo często szafuje się różnymi stwierdzeniami, by chwilowo uwieść część społeczeństwa pewnymi sloganami. Pod publiczkę. Bo co my, nauczyciele, z tego mamy? Te słowa nie przekładają się przecież ani na wynagrodzenia, ani na prestiż. Wielu z nas coraz bliżej do najniższej krajowej. Ale trzymajmy się razem. Oddalmy w czasie te najbardziej szkodliwe pomysły. Zablokowaliśmy np. lex Czarnek. Trochę nam się udało, dlatego uważam, że nie można siedzieć cicho. Inaczej niczego nie zmienimy. Trzeba spowolnić ten walec rozjeżdżający polską edukację. To pogotowie protestacyjne niech będzie informacją dla ministra i premiera, że czara goryczy się przelewa.
Dziękuję za rozmowę.
Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 35 z 31 sierpnia br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl
Fot. Archiwum prywatne