Młodzieżowe akcje w obronie klimatu. Renata Sidoruk-Sołoducha: to nie jest moda, tylko troska o przyszłość

Bardzo cieszy mnie, że młodzi czują potrzebę protestu. To pokazuje, że oni myślą o przyszłości nie tylko swojej, ale także własnych dzieci czy wnuków. Sądzę  więc, że to nie jest moda, ale wzrost wrażliwości na problemy związane ze zmianami klimatycznymi.

Z Renatą Sidoruk-Sołoduchą, nauczycielką biologii w XXXV Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Dwujęzycznymi im. B. Prusa w Warszawie, nominowaną do tytułu Nauczyciel Roku 2018, rozmawia Jarosław Karpiński

13-letnia Inga Zasowska protestuje przed Sejmem domagając sie wprowadzenia przez polityków systemowych zmian w związku ze zmianami klimatycznymi. Niedawno mieliśmy Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Dlaczego młodzi ludzie coraz częściej angażują się w proekologiczne akcje? Bo zmieniła się ich świadomość, są bardziej wrażliwi na zagrożenia, które wywołuje zanieczyszczenie powietrza, czy to tylko chwilowa moda?

– Myślę, że to nie jest kwestia chwilowej mody. Problemy związane ze zmianami klimatycznymi dotykają nas wszystkich w bardzo dużym stopniu. Dlatego wzrasta też świadomość młodych ludzi. Mogę mówić o swoim poletku. Osobiście bardzo interesuję się zmianami klimatycznymi i zanieczyszczeniem powietrza, które – jak wiadomo – nie mają granic. Zanieczyszczenia emitowane w jednym kraju trafiają do kolejnego i rozprzestrzeniają się po całym świecie, a więc dotykają każdego „Ziemianina”. W mojej szkole staramy się przygotowywać i przeprowadzać projekty, które uwrażliwiają młodych ludzi na takie zagrożenia jak np. smog, dokuczający ludziom zwłaszcza w sezonie grzewczym.

Czyli młodzi ludzie są coraz bardziej świadomi tych zagrożeń?

Tak. Wiedzą jak te zmiany postępują, jakie mają konsekwencje dla środowiska naturalnego, ale przede wszystkim dla naszego zdrowia. Bardzo cieszy mnie, że oni czują potrzebę protestu i robienia w tym kontekście czegoś co dotyczy nie tylko skali lokalnej, ale także globalnej. To pokazuje, że oni myślą o przyszłości nie tylko swojej, ale także własnych dzieci czy wnuków. Sądzę  więc, że to nie jest moda, ale wzrost wrażliwości na tą problematykę. Muszę przyznać, że to działa jak balsam na moje „ekologiczne” serce.  Nie sposób tu nie wspomnieć o celach zrównoważonego rozwoju, wśród, których przewija się m.in. odpowiedzialna konsumpcja czy też działania na rzecz klimat.  I tutaj słowa Antoine de Saint-Exupérego, które uwielbiam, powinny przyświecać  współczesnemu konsumentowi: „Ziemi nie odziedziczyliśmy po naszych przodkach, my ją tylko pożyczyliśmy od naszych dzieci”.

No właśnie, nauczyciele mają tutaj do spełnienia bardzo ważną rolę, mogą kształtować postawy proekologiczne.

Rola nauczycieli jest faktycznie duża. Młodzież spędza przecież w szkole mnóstwo czasu. Nauczyciele głównie przedmiotów przyrodniczych,  mający dość dużą świadomość zagrożeń związanych z gwałtownymi zamianami klimatycznymi próbują zaszczepić taką wrażliwość swoim uczniom. Są to bardzo małe, ale jakże ważne zarówno tych młodych ludzi i dla środowiska naturalnego, kroki.

Jakie?

– Można wdrażać projekty ekologiczne czy też małe inicjatywy społeczne. Na przykład analizować w trakcie zajęć skalę zanieczyszczenia smogiem w okolicach szkoły, czy własnego domu a następnie zachęcać najbliższe otoczenie do aktywnych działań proekologicznych.

Co jeszcze?

– Wspólnie z uczniami realizujemy tego typu projekty we współpracy z różnymi organizacjami. Mam tu na myśli np. akcję organizowaną przez Centrum Edukacji Obywatelskiej pod nazwą „Warszawo weź oddech” czy też tajemniczego skrótu „GOZ”. W tygodniu 22-28 października 2018 r., który był częścią światowego Circular Economy Week, czyli Tygodnia Gospodarki Obiegu Zamkniętego,  zorganizowaliśmy „Pchli Targ w Prusie”, inicjatywę ekologiczno-społeczną zachęcającą do GOZ w środowisku lokalnym. Dzięki akcji zbierania, nieużywanych w domach przedmiotów, udało się zebrać sporo  użytecznych i atrakcyjnych rzeczy (biżuteria, książki, gry, ozdoby, torebki, okulary, głośniki, słuchawki, dzbanki, szklanki i wiele innych), którym uczniowie, nauczyciele podarowali drugie życie – realizując tym samym założenia Gospodarki o Obiegu Zamkniętym. W taki prosty sposób każdy z nas  może  przyczynić się do zmniejszenia emisji zanieczyszczeń związanych z produkcją produktów codziennego użytku. Ważne jest więc podejmowanie współpracy z różnymi organizacjami i realizowanie nawet małych projektów bo one mają znaczenie także w skali globalnej.

„Myśl globalnie, działaj lokalnie”, nie każdy uczeń musi protestować pod Sejmem w trakcie wakacji by poczuć, że robi coś ważnego?

– Tak to prawda. Kwestia segregacji śmieci, jazdy rowerem do szkoły czy też nauczanie innych to małe lokalne kroki, które mogą być niezwykle istotne w kontekście globalnym. Ostatnio organizowaliśmy np. wyjście z młodzieżą do oczyszczalni ścieków Czajka. Po takiej wizycie, każdy wie czego nie wyrzucać do wody i skąd się bierze zanieczyszczenie  rzek. To wszystko zmienia świadomość młodego społeczeństwa.

Takie postawy jak 13-letniej Ingi, która wprost przyznaje, że wzoruje się w swoim proteście na nastoletniej aktywistce ze Szwecji Grecie Thunberg mają duży rezonans w mediach, w sieci. Czy będą zachęcać kolejnych młodych ludzi do angażowania się w walkę o przyjazne i wolne od zanieczyszczeń środowisko?

– Myślę, że aktywni ludzie tworzą wzorce postaw dla swoich rówieśników i mogą zarażać innych swoją działalnością. Często to właśnie oni są idolami dla młodych i mogą mieć na nich większy wpływ niż nauczyciele, czy rodzice. Ale, tak jak mówiłam, pamiętajmy o tym, że nie tylko spektakularne akcje, lecz nawet najprostsze czynności dnia codziennego, to że jeździmy rowerem, albo komunikacją miejską, że segregujemy śmieci i oszczędzamy energie oraz wodę, to wszystko może mieć globalne znaczenie dla całego środowiska i jego mieszkańców, czyli między innymi dla nas samych.

Dziękuję za rozmowę.