Narady o edukacji – co z nich wynika? Jakub Wygnański: potrzeba zwiększenia elastyczności i lepszych warunków prac

Wśród największych bolączek szkół na pierwszym miejscu wymieniano nadmierną biurokratyzację, a już na drugim jeszcze przed postulatami płacowymi pojawiła się potrzeba wsparcia psychologicznego i dla dzieci i dla nauczycieli.

Z Jakubem Wygnańskim, prezesem zarządu fundacji Pracownia Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”, rozmawia Jarosław Karpiński

Od początku kwietnia br. w dużych miastach i małych miejscowościach odbywały się Narady Obywatelskie o Edukacji (NOoE), podczas których nauczyciele, rodzice i uczniowie rozmawiali o tym, jak dziś funkcjonują ich szkoły, a jak powinny. W narady włączali się też samorządowcy i eksperci. Spróbujmy je podsumować? Co z nich wynika?

– Przygotowujemy raport na ten temat. Ale już dziś mogę powiedzieć, że w tych naradach wzięło udział ponad 4 tys. osób, które wygenerowały ponad 4,5 tys. różnych diagnoz i postulatów. W rozmowach brali udział nie tylko nauczyciele, ale także rodzice i uczniowie. Część z nich dotyczy tego jak jest, a druga część jak chcielibyśmy żeby było w szkołach. Skala zainteresowania wydaje się być duża, ale biorąc pod uwagę ilość problemów, jakie trawią nasz system edukacji, ilość szkół w Polsce, zainteresowanych poważną dyskusją jest wciąż za mało. Model rozmowy – ustrukturyzowana rozmowa w małych grupach – sprawdził się i warto rozważać go jako jeden ze sposobów na poszukiwanie rozwiązań problemów dotyczących edukacji. Temat ten bez wątpienia powróci po wrześniu. Ważne jest to, że NOoE to sposób komunikacji z rodzicami i uczniami. Bez zrozumienia z ich strony i poparcia jakikolwiek protest nauczycieli w przyszłości nie może być wygrany. Warto przy okazji przypomnieć, że narady rozpoczęły się przed kwietniowym strajkiem, najwięcej z nich odbyło się w trakcie strajku. Po strajku dynamika narad osłabła.

Jak te narady były oceniane przez samych ich uczestników?

– Pytaliśmy ich – ponad 92 proc. uznało, że to był dobry pomysł, w tym ponad 70 oceniło, że bardzo dobry. 6 proc. nie miało zdania, a 1,5 proc. odpowiedziało, że to nie był dobry pomysł. Jest więc potrzeba żeby rozmawiać nie tylko z uwagi na to, jaką wiedzę o potrzebie zmian w edukacji to generuje. Przypomnę, że narady ogniskowały się wokół pięciu kwestii: czego uczy szkoła i do czego przygotowuje, jak uczyć, wychowywać i motywować do nauki; jakie są oczekiwania w stosunku do nauczycieli, jaka jest rola szkoły w społeczności lokalnej; jaki jest kształt wewnętrznych relacji w szkole w trójkącie: nauczyciele- uczniowie-rodzice. O szczegółach można przeczytać na stronie naradaobywatelska.pl. Najwięcej narad odbyło się w Gdańsku – 16, w Poznaniu i Warszawie po 13 i w Łodzi – 11.

Wiadomo, że podczas tych narad nie chodziło o wynalezienie prochu, ale o to, że w czasach, gdy debata publiczna została wypchnięta do internetu i często sprowadza się do wymiany obelg, wartością samą w sobie była rozmowa twarzą w twarz i wymiana argumentów.

– Tak. Warto zauważyć, że inicjatorami pierwszych narad były środowiska nauczycielskie skupione wokół grup „Ja, nauczyciel” i „Protest z Wykrzyknikiem”, które funkcjonują w mediach społecznościowych. Uczestniczą w nich dziesiątki tysięcy nauczycieli. Instytucja, którą ja reprezentuję starała się je wspierać od strony metodologicznej. Staraliśmy się wspólnie, aby z takiej „kuli energii” czasami tylko gniewu i emocji dało się coś konstruktywnego zbudować. Wydaje się, że to się udało. Mam nadzieję, że taki model rozmowy będzie używany i pewnie taki czas narad nadejdzie nie tylko w edukacji, ale także w innych dziedzinach.

O jakich postulatach mówiono najczęściej?

– Adresatem znacznej części z nich jest oczywiście rząd, ale pojawiło się bardzo wiele kwestii dotyczących usprawnień w szkołach, których adresatem jesteśmy my sami, jako nauczyciele, uczniowie i rodzice, a także samorząd. Pojawiały się bardzo radykalne pomysły takie jak likwidacja kuratoriów, czy całkowitego zaniechania stosowania systemu ocen takiego jaki znamy. Z narad wynikało jednoznacznie, że w Polsce mamy gigantyczną nadwyżkę edukowania do wiedzy, w stosunku do umiejętności praktycznych, a już zupełnie bezradni jesteśmy, jeżeli chodzi o kształtowanie postaw. Szkoła „naucza”, a chodzi o to, aby uczniowie – „uczyli się”. Potrzeba im znacznie więcej samodzielności, roztropności, wręcz dzielności, która pozwoli im mierzyć się z gwałtownie zmieniającym się otoczeniem. Najczęściej pojawiały się krytyczne opinie na temat przeładowanej i zbyt sztywnej podstawy programowej. Takie zadane warunki nieuchronnie odbijają się na jakości. Wśród największych bolączek szkół na pierwszym miejscu wymieniano nadmierną biurokratyzację, a już na drugim jeszcze przed postulatami płacowymi pojawiła się potrzeba wsparcia psychologicznego i dla dzieci i dla nauczycieli. Widać jak na dłoni, że polskie szkoły pracują więc pod ogromną presją stresu. Nauczyciel potrzebuje zwiększenia elastyczności, zwiększenia odporności, lepszych warunków pracy.

Kiedy będzie można przeczytać raport z narad, o którym Pan wspominał?

– Myślę, że na przygotowanie pełnego raportu potrzebujemy około miesiąca. Materiału jest bardzo dużo. Warto podkreślić, że cały projekt był spontaniczny i społeczny, nikt nam nie dał na niego pieniędzy, robimy to wszystko w naszym i nauczycieli wolnym czasie. Sam raport chcielibyśmy zaprezentować i omówić w różnych środowiskach. Czekamy na zaproszenie od ZNP.

Dziękuję za rozmowę.