Przecież nauczyciele giną też np. w wypadkach samochodowych – w tak lekceważący sposób przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów Łukasz Schreiber skomentował śmierć dwojga nauczycieli z powodu zakażenia koronawirusem. Przyznał, że dla rządu bardziej liczą się kwestie gospodarcze niż np. bezpieczeństwo uczniów i nauczycieli
Ta informacja obiegła wczoraj chyba wszystkie szkoły i placówki oświatowe w Polsce. W szpitalu w Tychach zmarł Kamil Pietrzyk 31-letni nauczyciel ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Zawierciu, który był zakażony koronawirusem. Kolejną ofiarą COVID-19 stała się Beata Ćwik-Rumińska, pedagog ze Szkoły Podstawowej w Osieku nad Wisłą.
Ofiara dwojga pedagogów najlepiej świadczy o tym, jak niebezpiecznym dla zdrowia i bezpieczeństwa nauczycieli środowiskiem może stać się szkoła i brak odpowiednich procedur bezpieczeństwa, a wirus zabija nie tylko osoby starsze, ale także te w sile wieku.
Dlatego dzisiejsza rozmowa w „Salonie politycznym Trójki” z Łukaszem Schreiberem, ministrem w rządzie Mateusza Morawieckiego, który zamiast wyrazić troskę o sytuację ogromnej grupy zawodowej, sprawę bagatelizował, może wywołać oburzenie.
– Łącząc się w bólu z rodzinami ofiar – oczywiście jest to ogromna tragedia – ale pamiętajmy też, że pedagodzy giną np. w wypadkach samochodowych – wypalił Schreiber.
Gdy rozmawiająca z nim dziennikarka zauważyła, że nauczyciele byli młodymi osobami, a zawód nauczyciela stał się „zawodem podwyższonego ryzyka”, Schreiber odparł: – Ale też chyba nie ma żadnych dowodów na to, że taki a nie inny zawód wpłynął na ich śmierć.
– Na razie nie ma takich decyzji, żebyśmy całkowicie zamykali szkoły – podkreślił polityk PiS.
Za „mało realny scenariusz” uznał możliwość tymczasowego wprowadzenia zdalnej edukacji po to, by przygotować szkoły lepiej do pandemii, np. dzieląc klasy na mniejsze. – Wszystko jest możliwe, ale nic w tym temacie nowego nie jestem w stanie powiedzieć – stwierdził.
Przyznał, że „są osoby, które sugerują” rozwiązanie polegające na wprowadzeniu w szkołach średnich i klasach starszych szkół podstawowych zdalnej edukacji i pozostawienie w szkołach tylko uczniów najmłodszych. Rząd jednak tego nie zrobi, ponieważ ważniejsze są kwestie gospodarcze. – To decyzja, która odbije się na gospodarce. Nie jest tak, że ta decyzja nie będzie miała na nią żadnego wpływu. Na razie nie jest podjęta – oświadczył Schreiber.
(PS, GN)