OPZZ, FZZ i „Solidarność” punktują plany rządu na 2022 r. „Wzrośnie inflacja i nierówności”

OPZZ, NSZZ „Solidarność” i Forum Związków Zawodowych przyjęły wspólne stanowisko w sprawie założeń projektu budżetu państwa na 2022 r. Centrale twierdzą, że prognozy makroekonomiczne rządu są chybione, pomysł zamrożenia płac w budżetówce zabójczy dla obywateli i przedsiębiorców, a podwyżka płacy minimalnej zbyt niska. I alarmują o pogłębiających się nierównościach.

Wspólne stanowisko trzech central to efekt fiaska trzytygodniowych negocjacji z rządem i pracodawcami w Radzie Dialogu Społecznego. Trzy największe centrale związkowe – Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, Forum Związków Zawodowych i NSZZ „Solidarność” – już 19 maja zaprezentowały swoje stanowisko w sprawie wynagrodzeń na 2022 r., m.in. wzrost wynagrodzeń w budżetówce o 12 proc. i podwyżkę płacy minimalnej o 10,7 proc.

Rząd odrzucił te propozycje – chce, by płace w sferze budżetowej zostały zamrożone (co przy wysokiej inflacji oznacza de facto odchudzenie portfeli), a wzrost minimalnego wynagrodzenia ustali prawdopodobnie na ok. 7 proc. – niecałe 16 zł ponad ustawowe minimum.

W środę związki zawodowe opublikowały kompleksowe, 12-stronnicowe stanowisko do założeń projektu budżetu na 2022 r., w którym szczegółowo punktują plany rządu na przyszły rok.

Związkowcy zwracają uwagę, że przedstawione przez rząd założenia są z gruntu chybione, ponieważ nie uwzględniają skutków finansowych Krajowego Planu Odbudowy oraz Polskiego Ładu – przede wszystkim ich oddziaływania na PKB i inflację. I apelują, by udostępnić im odpowiednie projekty ustaw związanych z Polskim Ładem.

Centrale nie wierzą też w szacowane przez rząd tempo wzrostu gospodarczego w przyszłym roku (4,3 proc.) i inflację (2,8 proc.). Zarówno Komisja Europejska, jak i NBP szacują wzrost PKB na powyżej 5 proc., a inflacji – powyżej 3 proc. Niedoszacowanie inflacji pociąga za sobą niedoszacowanie wpływów z podatków, co z kolei skutkuje przesadnymi oszczędnościami. „W naszej ocenie może powtórzyć się sytuacja z roku 2020, kiedy to inflacja była wyższa od zaplanowanej o 1,6 punktów proc.” – czytamy.

„Zagrożeniem dla pracujących są także planowane podwyżki. Już niedługo wzrosną ceny mediów, np. gazu o blisko 13 proc. – alarmują związkowcy.

Krytycznie odnoszą się również do oceny skutków pandemii na rynek pracy.

„W styczniu 2021 r. bezrobocie wzrosło do 6,5 proc. – poziomu nienotowanego od ponad 2 lat. Jak jednak pokazują badania przeprowadzone przez ekspertów z Uniwersytetu Warszawskiego, wiele osób np. z obawy przed zakażeniem nie rejestrowało się w urzędach pracy” – czytamy. „A więc oficjalny poziom bezrobocia, podawany przez urzędy pracy, był najprawdopodobniej zaniżony”.

Centrale podkreślają, że rząd nie przedstawił planów walki z bezrobociem w 2022 r., a strona społeczna „nie otrzymała zapowiadanego wielokrotnie projektu ustawy reformującego rynek pracy”.

W obliczu rosnących kosztów utrzymania i wysokiej inflacji OPZZ, FZZ i „Solidarność” domagają się znacznego wzrostu wynagrodzeń, tak jak przedstawili to rządzącym 19 maja. Alarmują, że zamrożenie płac w budżetówce i zbyt wolny wzrost płacy minimalnej uniemożliwi przezwyciężenie negatywnych skutków pandemii dla gospodarki.

Zwracają przy tym uwagę na problem rozwarstwienia dochodowego.

„Przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny osób o najwyższych dochodach był w 2020 r. 5,6 razy wyższy od analogicznego dochodu osób najuboższych. Z kolei udział wydatków w dochodzie rozporządzalnym osób najbogatszych wyniósł 52 proc., a najbiedniejszych – 126 proc. Oznacza to, że osoby o najniższych dochodach nadal były zmuszone korzystać ze swoich oszczędności, pożyczek czy kredytów” – czytamy.

Pandemia uszczupliła także dochody emerytów i rencistów. Związkowcy postulują, by zwaloryzować świadczenia na ich rzecz o co najmniej 5 proc., na co nie chce się zgodzić rząd. Apelują także o wypracowanie systemowego mechanizmu waloryzacji najniższych świadczeń emerytalno-rentowych, który uwzględniałby przyspieszającą inflację, pożerającą domowe budżety najuboższych.

Najwięcej miejsca związkowcy poświęcili pomysłowi rządu, aby zamrozić wynagrodzenia w budżetówce. Przypominają, że z powodu koronawirusa w ubiegłym roku pracownicy tej sfery mieli dużo więcej obowiązków niż dotychczas. Tymczasem w ramach oszczędności „w wielu jednostkach wstrzymano premie i nagrody, stanowiące znaczące uzupełnienie niskich wynagrodzeń”.

„Już w chwili obecnej administracja publiczna boryka się z niedoborem kadr i niskim zainteresowaniem podjęciem pracy przez osoby młode. […] Dalsze zwiększenie dysproporcji w wynagrodzeniach pomiędzy sektorem publicznym i prywatnym będzie prowadziło do wzrostu fluktuacji zatrudnienia i odejścia wykwalifikowanej kadry do sektora prywatnego” – przekonują.

Dlatego OPZZ, FZZ i „Solidarność” domagają się 12-procentowej podwyżki, która pozwoliłaby pokryć „rosnące koszty utrzymania, spowodowane wzrostem inflacji”.

„Argumenty strony rządowej wskazujące na zbyt wysokie oczekiwania strony pracowników w kontekście generowanych przez podwyżki kosztów (14 mld zł) są całkowicie niezasadne. Ogólna wartość pomocy publicznej udzielonej przedsiębiorcom w 2019 r. wyniosła 36 mld zł (1,6 proc. PKB). Pandemia zwielokrotniła skalę tej pomocy. W 2020 r. firmy otrzymały według wstępnych danych 132,2 mld zł. To o ponad 3,5 razy więcej niż 2019 r.” – czytamy.

(GN)

Fot: OPZZ

OPZZ ostrzega przed protestami ws. zamrożenia płac w budżetówce

OPZZ zgłosiło w Senacie postulaty w sprawie poprawy sytuacji kobiet w pracy